Rośnie presja Pekinu na protestujących w Hongkongu, demonstracje określa się jako “terroryzm”. W tej dramatycznej sytuacji doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA John Bolton ostrzega Pekin, aby unikał powtórki krwawych wydarzeń z placu Tiananmen w 1989 roku.
W miarę zwiększania ostrzeżeń o możliwej interwencji Chin policja w Hongkongu staje się coraz bardziej brutalna. Zamaskowany agenci wyłuskują z tłumów liderów protestów, strzela groźnymi pociskami, młodą kobietą uderzono poduszką, w której był ołów. Rozbito jej oko, a do metra wpuszczono gaz.
Wysoka komisarz ONZ ds. Praw człowieka Michelle Bachelet zaniepokojona poziomem przemocy przytacza dowody użycia przez policję zakazanych środków przeciwko manifestantom. Amnesty International i Progressive Lawyers Group w Hongkongu, potępiły użycie siły, a personel szpitali w Hongkongu protestuje przeciw brutalności policji. Carrie Lam, szefowa administracji Hongkongu popiera działania policji. Takie jest też stanowisko Pekinu. Gazety People’s Daily i Global Times zamieszczają reportaże o transporterach opancerzonych i wojskowych ciężarówkach w Shenzhen, po drugiej stronie granicy z Hongkongiem, które szykują się do “ ćwiczeń”. Opisuje się działania grup wyszkolona likwidacji terrorystów i tłumienia buntów.
Działania chińskiego wojska stacjonującego w garnizonie w Hongkongu lub antyterrorystów w Shenzhen mogą doprowadzić do masakry i podważyć wolności gwarantowane Hongkongowi przez Chiny do 2047 r. W tym autonomii, prawa do protestu, wolności słowa i bezpłatnej prasy.
Napięcie rośnie po takich działaniach, jak polowanie udających manifestantów funkcjonariuszy tajnej policji w Hongkongu, którzy wyciągają z tłumu „ekstremistów”.
Na lotnisku w Hongkongu miało już dojść do starć protestujących z funkcjonariuszami kontynentalnej policji. Chińskie władze i media państwowe przedstawiają protestujących jako niewielką grupę radykałów. Chińskie media stają się coraz bardziej skrajne, potępiając demonstracje jako „zamieszki” i „terroryzm” i nazywając je „kolorową rewolucją”, nawiązując do ostrzeżeń Pekinu, nie będą tolerować protestów takich jak te w Europie Wschodniej i na Bliskim Wschodzie, które obaliły rządy.
Pekin obwinia też za protesty USA i inne kraje zachodnie, oskarżając je o wykorzystanie Hongkongu do zaatakowania suwerenności Chin. Kiedy protestujący wyrażają oburzenie z powodu użycia groźnych pocisków przez policję, Pekin na to, że to robota ...manifestantów i dodaje, że wielu z nich jest opłacanych przez wrogie siły, a niektórzy strzelali do policji z granatników.
Po blokadzie lotniska zastępca komisarza policji Mak Chin-ho ogłosił, że za spowodowanie zagrożenia dla bezpieczeństwa na lotnisku powinny zapadać wyroki dożywocia. Taka kara powinna spotkać m.in. pilota linii Cathay Pacific, pielęgniarkę i 18-letnią studentkę. Lider studentów został oskarżony o posiadanie broni po znalezieniu w jego torbie wskaźników laserowych.
Oficjalne media chińskie wspierają surową linię policji w Hongkongu i sędziów: „Ścisłe egzekwowanie prawa przez policję to pierwszy krok, a surowa sprawiedliwość ze strony sędziów w Hongkongu to drugi krok. Policja i system sądowy mają tę samą misję, jaką jest walka z uczestnikami zamieszek ”, czytamy w dzienniku People’s Daily.
W odpowiedzi niezależni prawnicy w Hongkongu zorganizowali marsz protestacyjny przeciw oskarżeniom politycznym. A grupa anonimowych prokuratorów opublikowała list otwarty, oskarżając minister sprawiedliwości Hongkongu Teresę Cheng o poświęcenie zasad prawnych dla polityki.
Firmy w Hongkongu znajdują się pod rosnącą presją ze strony Chin, by okazywać lojalność. Oprócz aresztowania pilota oskarżonego o zamieszki, załogom linii lotniczych Cathay Pacific zakazano przyłączania się do przyszłych protestów lub wspierania ich. Pekin nakazał również pracownikom przedsiębiorstw państwowych unikanie lotów liniami lotniczymi z Hongkongu
