Hubert Hurkacz wróci do touru w tym tygodniu po wyleczeniu kontuzji pleców, z powodu której nie uczestniczył w turniejach od ATP Masters 1000 w Indian Wells, gdzie odpadł w trzeciej rundzie po porażce rozstawionym wówczas z numerem 9 Australijczykiem Alexem De Minaurem 4:6, 0:6.
„Hubi” wycofał się z ATP Masters w Miami, a także odpuścił pierwsze turnieje w swingu 2025 na kortach ziemnych w kwietniu – ATP Masters 1000 Rolex Monte-Carlo w Monako, a także ATP 500 BMW Open by Bitpanda w Monachium.
Wrocławianin od 10 marca, kiedy stoczył swój ostatni pojedynek w tourze, zanotował spadek w światowym rankingu z 21. miejsca na 28. miejsce.
Od Masters w Madrycie będzie musiał mozolnie odbudowywać swoją pozycję na liście ATP. W drugiej rundzie Mutua Madrid Open zmierzy się ze zwycięzcą meczu Benjamin Bonzi (Francja, ATP 62) – Marin Cilić (Chorwacja, ATP 109) najpewniej w czwartek, 24 kwietnia. W stolicy Hiszpanii, aby nie stracić kolejnych punktów, Hurkacz musi przejść przynajmniej dwie rundy do 1/8 finału, w którym odpadł w zeszłym roku z Amerykaninem Taylorem Fritzem 6:7(2), 4:6.
Po „tysięczniku” w Madrycie w kalendarzu jest następny słoneczny „tysięcznik” tym razem w Rzymie, w którym w zeszłym roku Hubert dotarł do ćwierćfinału, gdzie przegrał z Amerykaninem Tommym Paulem 5:7, 6:3, 3:6. Grał więc w drugim tygodniu Italian Open. W tym sezonie widocznie nie bardzo wierzy w siebie, bowiem zaasekurował się zgłoszeniem do turyńskiego challengera od połowy maja.
W Turynie planują również wystąpić 43. na liście ATP Włoch Lorenzo Sonego i 75. rakieta świata reprezentująca Kazachstan Aleksandr Bublik. Ale „Hubi” będzie najwyżej notowanym zawodnikiem w tej stawce i rozstawiony z „jedynką”.

Hurkacz nie występował w challengerach od 2019 roku, kiedy doszedł do półfinału Poznań Open. Będzie to więc jego powrót do tej rangi turbniejów po sześciu latach.
