Dotkliwy temat
Rosjanie i Białorusini, którzy zakwalifikują się do igrzysk olimpijskich w Paryżu w 2024 roku będą mogli rywalizować jako sportowcy neutralni, bez flag, emblematów i hymnów - oznajmił w piątek Międzynarodowy Komitet Olimpijski.
Zapytany o opinię na ten temat trener olimpijskiej polskiej reprezentacji bokserów Wojciech Bartnik nie ukrywał, że temat jest bardzo ciężki i każda decyzja będzie miała swoich zwolenników i przeciwników.
– Jeżeli dany sportowiec nie popiera tego, co Rosja robi w Ukrainie, nie popiera polityków rządzących Rosją czy Białorusią, to niech startuje. Sytuacja nie jest łatwa i temat nie jest łatwy. Proszę zwrócić uwagę, że na przykład bokserzy byli odsunięci, ale tenisiści ziemni już mogli normalnie grać. Sytuacja nie była więc jednoznaczna.
,,To nie jest w porządku''
Bartnik sam jako zawodnik trzy razy startował na igrzyskach olimpijskich. Największy sukces odniósł w 1992 roku w Barcelonie, kiedy w wadze półciężkiej sięgnął po brązowy medal.
– Jako bokser marzyłem o medalach i pewnie sportowcy z Rosji czy Białorusi też o nich teraz marzą, ale muszą ponosić konsekwencje działań polityków. To nie jest w porządku. Żal, że jeden dziwny człowiek może niszczyć życie tylu ludzi. Mam nadzieję, że ta wojna szybko się skończy i wrócimy do normalności. Na razie jest jak jest i trzeba sobie z tym jakoś radzić. Powtórzę jeszcze raz: jeżeli dany sportowiec nie jest przeciwny Ukrainie, nie demonstruje poparcia Putinowi, niech jedzie do Paryża i walczy o swoje marzenia
– podkreślił Bartnik.
(PAP)
