Ile da się zarobić na MMA? Jak freak fight i „dymy” zmieniły branżę?

Joanna Grabarczyk
Joanna Grabarczyk
Trening zawodowców MMA w Akademii Sportów Walki Wilanów. Na zdjęciu zawodnicy Jakub Ozga oraz Tomasz Jędrzejczak
Trening zawodowców MMA w Akademii Sportów Walki Wilanów. Na zdjęciu zawodnicy Jakub Ozga oraz Tomasz Jędrzejczak Joanna Grabarczyk
Za swój pierwszy występ na gali High League aktywistka środowisk feministycznych Maja Staśko otrzymała 80 tysięcy złotych. Ziemowit Kossakowski, były dziennikarz TVP, na osłodę przegranego starcia z Jasiem Kapelą, publicystą lewicowym, miał dostać 50 tysięcy złotych. Jego rywal, który z tej walki wyszedł zwycięsko, mówi o wynagrodzeniu rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, ale zaznacza, że niektórzy z biorących udział we freak fightach zarabiają o wiele więcej. To stawki, na które mogą liczyć celebryci, youtuberzy i influencerzy. W zawodowym MMA są niemal nieosiągalne.

Spis treści

Ile da się zarobić na MMA? "Żeby było głośno"

Z Michałem „Wampirem” Pasternakiem rozmawiam przed salą treningową w Akademii Sportów Walki Wilanów. Za chwilę, pod okiem trenera Mirosława Oknińskiego, rozpocznie się trening zawodników MMA trenujących profesjonalnie.

„Słowik” był podstawiony tylko po to, żeby robić zamieszanie i żeby o gali było głośno

– wyjaśnia, gdy rozmowa schodzi na kontrowersje wokół czwartej gali zorganizowanej przez federację MMA-VIP, przed którą były gangster został ogłoszony „bossem” całej federacji.
Akurat walczyłem na tej gali. Zamieszanie owszem, wybuchło, ale to wszystko poszło w stronę, w którą pójść nie powinno – tak przynajmniej mi się wydaje. To była gala freakfightowa. Wziąłem w niej udział, ponieważ organizatorzy chcieli też stawiać na stronę sportową. Bo ja jeszcze freak fighterem nie jestem – zdradza mistrz Profesjonalnej Ligi MMA w wadze półciężkiej z 2019 roku, od 18 września 2020 mistrz Wotore w wadze open (otwartej) oraz międzynarodowy w tej samej wadze od 21 stycznia 2022.

To chyba dobrze?

Czy ja wiem? Po co mam się bić dla sportowych organizacji, gdy ktoś mi płaci dużo mniej? Nie mam problemu z tym, żeby walczyć dla federacji freakowych. Tam zawsze mogę zarobić więcej

– rzuca, wchodząc na salę treningową.

Ile da się zarobić na MMA? „Dymy” w cenie

MMA (mieszane sztuki walki - od angielskiego mixed martial arts) nie traci na popularności. Federacje zajmujące się tą dyscypliną sportu wyrastają jak grzyby po deszczu. Obok tych, które zajmują się MMA jako dyscypliną sportową i zrzeszają zawodowców - jak KSW, FEN, Wotore (federacja dopuszczająca walkę na gołe pięści) czy Babilon MMA – pojawiło się wiele takich, które specjalizują się w tak zwanych „freak fightach”.

Do najbardziej rozpoznawalnych spośród nich zaliczyć należy FameMMA, Hight League czy Prime MMA. W organizowanych przez nie wydarzeniach w oktagonie biją się „freaki”, czyli osoby znane ze swojej aktywności internetowej i dosyć lubiane – a przynajmniej kontrowersyjne.

Jedynie w tym roku trzy największe federacje specjalizujące się w walkach tego typu zorganizowały w sumie 12 gal. Najbliższa z nich, której gospodarzem jest High League, odbędzie się w sobotę 10 grudnia w łódzkiej Atlas Arenie. W oktagonie bić się będą między innymi influencerka Masza Graczykowska, która stanie do walki z publicystką i aktywistką środowisk feministycznych Mają Staśko.

- Jestem zdziwiony, że Maja Staśko – aktywistka – poszła we freak fighty. Bierze udział w procederze, który ma na celu robienie jak największych zasięgów przed galą, a jedną z lepiej sprzedających się rzeczy jest ubliżanie drugiemu zawodnikowi czy robienie mu na złość

– dziwi się „Wampir”.

Hubert Mściwujewski, -dziennikarz specjalizujący się w tematyce MMA i autor kanału na Youtube „MMA – bądź na bieżąco” podsumowuje to tak:

- Gdy walczą duże nazwiska, na przykład youtuberzy z samego topu, to dymów nie potrzeba. Jeżeli są, to tylko in plus. Natomiast przy walkach z dołu karty, gdy ich zawodnik nie ma swojej społeczności, wtedy dobrze, żeby te dymy były

– mówi wprost.

Dymy, czyli zadymy: komentarze dotyczące przeciwnika lub innego zawodnika z orbity świata MMA zawodowego lub freakowego, publiczne interakcje i wszystko, co służy stopniowaniu napięcia przed walką. Chodzi o to, by przekonać widza, że walka w oktagonie będzie zażarta i podbudowana solidnymi emocjami – czasem niechęcią, czasem ochotą na wyrównanie rachunków, a niekiedy (tak jak to było w przypadku walki Ziemowita Kossakowskiego i Jasia Kapeli) że będzie to symboliczne starcie dwóch różnych światopoglądów.

Ile da się zarobić na MMA? Chleba i igrzysk

Popularność MMA w Polsce jest gigantyczna. Raz po raz słyszy się o nowych federacjach freaków, które ogłaszają organizacje gali.

- Każdy myśli, że to jest żyła złota i że wystarczy zrobić jedną galę, i ma się studnię bez dna pełną pieniędzy

– zauważa Hubert Mściwujewski.

Mieszanymi sztukami walki zainteresowały się środowiska LGBT+, powołując federację Pink MMA – niestety, wedle relacji wielu, ich pierwsza gala okazała się kompletną klapą, a o organizacji kolejnej nic nie słychać. W lipcu swój start ogłosiła federacja Stars Fight MMA, która w rozsyłanych do redakcji komunikatach PR-owych określa się jako „federacja inna niż wszystkie”, a za cel stawia sobie połączenie świata show biznesu ze światem sportu. Twarzą nowej organizacji ma być Aleksandra Szwed. Kolejną z nowych federacji, która celuje jednak w zapraszanie do oktagonu patostreamerów i najbardziej kontrowersyjnych influencerów, jest Freak Fighters.

W przeciwieństwie do wielu gal, ich wydarzenie transmitowane było bezpłatnie na Youtube. To nowum, ponieważ jednym ze źródeł zarabiania na MMA (poza sprzedażą biletów na galę, by walki móc oglądać na żywo) jest udostępnianie fanom transmisji odpłatnie, w systemie pay-per-view. To szczególnie ważne w dobie społeczności internetowych – znane nazwisko, które będzie brać udział w walce, dzięki swoim kanałom w mediach społecznościowych ma szansę nakłonić swoich fanów do zakupu biletu na widowisko. To zjawisko okazało się mieć na tyle silne przełożenie na wzrost popularności freak fightów, że szybko zaczęło wpływać również na profesjonalne MMA.

- Jeśli trener nie robi zamieszania przed walką, to walka słabo się sprzedaje. Chodzi o sprzedaż. Walka musi dobrze się sprzedać, żeby organizacja, która zrobiła event, mogła nam wypłacić jakieś większe kwoty

– mówi wprost Michał „Wampir” Pasternak, mówiąc o skali zjawiska.

To szczególnie interesujące w kwestii stawek. Jak się okazuje, walki freaków zmieniły sposób myślenia o MMA.

Ile da się zarobić na MMA? Koszt profesjonalnego sportu

- Maja Staśko jest bardzo znana, prawda? Dlatego nie dziwi mnie jej wypłata, 80 tysięcy. Ważne, że freak fighterzy są popularni w innym środowisku. Ze względu na to mają za sobą większą rzeszę fanów. Dlatego ich zarobki są wyższe niż średnie zawodnika MMA – wyjaśnia „Wampir”.

Aby zrozumieć, w jaki sposób freak fighty namieszały w środowisku zawodowego MMA, konieczna jest znajomość stawek w branży.

- W MMA profesjonalnym 80 tysięcy za walkę dostają zawodnicy, którzy biją się na najwyższym poziomie, czyli albo biją się gdzieś za granicą dla największych organizacji na świecie (mówię o Polakach) albo po prostu walczą dla największej polskiej organizacji i są gwiazdami. Zarobki idą w parze z popularnością – tłumaczy Michał Pasternak.

Trener Mirosław Okniński wyjaśnia, że zawodnik profesjonalny, rozpoczynający swoją karierę, za swoją pierwszą, drugą czy trzecią walkę może dostać od trzech do pięciu tysięcy złotych. Początkujący w MMA „freak” zaczyna zazwyczaj od pułapu trzydziestu lub czterdziestu tysięcy złotych.

Więcej szczegółów dotyczących kosztów, z jakimi po stronie zawodnika wiąże się zawodowe MMA, trener Mirosław Okniński zdradza w materiale wideo.

To o tyle szokujące, że zawodnicy profesjonalni trenują w pełnym wymiarze czasowym, a freaki robią to na pół gwizdka lub na jedną czwartą gwizdka - podsumowuje trener Okniński.

- Freaki nie są tak systematyczne. Nie trenują cały czas. Bardziej przygotowują się do konkretnej walki. Zawodnik profesjonalny trenuje cztery – pięć razy w tygodniu, nierzadko po dwa razy dziennie, przez dwie do trzech godzin

– wyjaśnia trener Mirosław Okniński.

- Ci, którzy mówią, że są zawodnikami profesjonalnymi, nie robią tego dla pieniędzy, tylko dlatego że albo im się to podoba i lubią trenować i się sprawdzać albo po prostu to kochają – zauważa „Wampir”.

- Często przygotowania i cała droga, którą zawodnik odbywa przygotowując się do do walki, nie pokrywa kosztów za wykonaną usługę. To jest bardzo smutne. Śliski temat i z jednej strony niewdzięczny, bo można jednak nie zarobić, tylko wtopić

– dodaje.

To wyjaśnia, dlaczego coraz częściej również profesjonalni zawodnicy szukają prowokacji i dążą do budowania sobie zasięgów drogą kontrowersji i zaczepek. Chociaż tak zwane „trash talks” nie są niczym nowym w branży, zazwyczaj miały zdekoncentrować rywala i sprowokować do go popełnienia błędu.

Dzisiaj ich cel nieco się zmienił: „śmieciowe gadki” mają sprzedawać. I jak się okazuje, w dyscyplinie takiej jak MMA doskonale się to sprawdza. Z jednym drobnym wyjątkiem: profesjonaliści stawiają sobie granicę – a tą jest walka. Po walce przeciwnikowi należy się szacunek. W świecie freaków zdarza się, że zaczepki nie ustają po starciu - wedle reguły „show must go on”. Bo pieniądz robi pieniądz.

Serdecznie dziękuję za możliwość rozmowy oraz nagrania treningu trenerowi Mirosławowi Oknińskiemu z Akademii Sportów Walki Wilanów. Dziękuję również zawodnikom biorącym udział w treningu za możliwość porozmawiania oraz nagrania wideo: Michałowi „Wampirowi" Pasternakowi, Jakubowi Ozdze, Kamilowi Mindzie oraz Tomaszowi Jędrzejczakowi.

rs

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl