Lady Gaga zaśpiewa hymn narodowy, 22-letnia afroamerykańska poetka Amanda Gorman przeczyta jeden ze swych utworów, wystąpi też Jennifer Lopez.
W środowe południe sędzia Sądu Najwyższego, John Roberts, odbierze od Joe Bidena przysięgę, a wiceprezydent Kamala Harris zostanie zaprzysiężona przez sędzię Sonię Sotomayor.
Prezydenci elekci składają przysięgę trzymając rękę na Biblii. Pierwszy prezydent, George Waszyngton, miał z nią problem, po prostu jej zapomniał. Na szczęście usłużni przynieśli mu Biblię z pobliskiej tawerny, ale byli tak tym zafrapowani, że zabrali Biblię Masonów. Natomiast John Quincy Adams jako jedyny prezydent złożył przysięgę nie na Biblię, tylko na Kodeks Praw USA, a stało się to w roku 1825.
Tym razem nie będzie chyba niespodzianki i jak tradycja nakazuje, zaprzysiężenie prezydenta Stanów Zjednoczonych odbędzie się w samo południe 20 stycznia w stolicy kraju. Skąd ta tradycja? Datę inauguracji ustalono w 1937 roku na mocy poprawki do konstytucji.
Pewne jest też, że tym razem nie będzie tradycyjnego, porywającego okrzyku tłumu - tylko powiewanie flag, ludzie będą mogli klaskać, ale przed… telewizorami. Ta inauguracja zaprzysiężenia nowego prezydenta będzie całkiem inna od poprzednich.
Bo odbywa się w czasie pandemii, bo nie będzie na niej ustępującej głowy państwa, wreszcie odbywa się w podzielonej Ameryce, gdzie żywe są jeszcze wspomnienia, kiedy tłum zwolenników Donalda Trumpa zaatakował Kapitol, wdzierając się do jednego z symboli zachodniej demokracji.
Na uroczystość przybędą za to byli prezydenci Bill Clinton, George W. Bush i Barack Obama. 96-letni Jimmy Carter zostaje w domu z powodu pandemii. Trumpa nie będzie, jak była mowa, planuje on opuścić Waszyngton w środowy poranek i będzie czwartym prezydentem, który opuści to wydarzenie. Ostatni taki przypadek miał miejsce w 1869 roku.
Będzie za to obecny wiceprezydent Mike Pence. Inauguracja odbędzie się bez parad, imprez i koncertów - w tym roku wszystko online lub w telewizji. Zaplanowano pięć dni wydarzeń, z koncertami artystów w sobotę, niedzielę i poniedziałek.
We wtorek Biden i Harris poprowadzą wirtualne obchody w całym kraju dla 400 tysięcy Amerykanów zmarłych na koronawirusa. W dniu inauguracji zorganizują „Parade Across America”, internetową wycieczkę po 50 stanach, z udziałem mówców i artystów. W głównym wydarzeniu w środowy wieczór wystąpią John Legend, Bruce Springsteen, Justin Timberlake, Ant Clemons, The Foo Fighters i Demi Lovato.
Podczas gdy Waszyngton jest zwykle wypełniony setkami tysięcy widzów, celebrytów i lobbystów, teraz stolica Stanów Zjednoczonych jest niesamowicie cicha przed wielkim dniem Bidena, który zapowiada się głównie na telewizyjne święto demokracji.
Waszyngton wprowadził środki bezpieczeństwa jakich nie widziano od ataków z 11 września 2001 roku. To zmusiło zespół przygotowujący inaugurację Bidena do wezwania zwolenników, by pozostali w domu, zapowiadając ceremonię na Kapitolu, taką jak ostatnie mecze sportowe, bez kibiców na stadionach.
W okresie poprzedzającym inaugurację większość centrum Waszyngtonu zablokowano. Przez dwa dni zamknięte będą główne mosty prowadzące do miasta. Kapitol, Biały Dom i inne główne budynki są zablokowane i chroni je 25 tys. uzbrojonych żołnierzy Gwardii Narodowej.
Podczas poprzednich inauguracji, do Waszyngtonu przybyło ponad milion ludzi. W tym roku nie będzie dokąd pójść: zamknięto National Mall, zieloną przestrzeń między Kapitolem a Pomnikiem Lincolna. Zamiast tłumu teren obsadzono 200 tysiącami flag.
Zgodnie z tradycją, najwyżsi urzędnicy, sędziowie Sądu Najwyższego i inni oficjele spotkają się na wielkim zachodnim froncie Kapitolu na środową ceremonię. Biorąc pod uwagę potrzebę zachowania dystansu, ludzi będzie mniej niż zwykle i do tego w maseczkach.
