Choć już powoli ucicha szum wokół domniemanego romansu posła Stanisława Pięty (PiS) z gdyńską działaczką partii, Izabelą Pek, nadal w kontekście tej sprawy wymieniane jest nazwisko innego posła - Marcina Horały. W ostatni weekend do mediów trafił mail, informujący o próbie zatrudnienia Izabeli Pek w podlegającym wojewodzie Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Czytamy w nim, że pani Pek - ponoć aspirująca na kierownicze stanowisko - miała powoływać się na znajomość z Horałą. Dopiero po interwencji jednego z urzędników „anulowano przygotowaną umowę, kazano zniszczyć jej CV, a wszystkim, którzy mieli kontakt z Pek, nakazano milczenie”. Skontaktowaliśmy się z autorem maila. - Pani Pek miała podpisać ostateczną umowę 1 czerwca - twierdzi. - Nie pojawiła się. Ponoć ktoś zaczął węszyć i zrozumiał, kim jest... Od tego momentu następuje czyszczenie papierów.
Wcześniej media donosiły, że to poseł ( wymieniany jako kandydat PiS na prezydenta Gdyni) miał przyjmować Izabelę Pek do Prawa i Sprawiedliwości, a także spowodować, że młoda aktywistka została podczas kampanii prezydenckiej zaproszona do „dudabusu”.
- To kolejna plotka na mój temat, która ma rykoszetem uderzyć w Marcina Horałę - twierdzi Izabela Pek. - Nie widziałam się z nim od ogłoszenia wyników wyborów parlamentarnych. Podejrzewam, że za tą akcją mogą stać osoby związane z PiS, które próbują wyeliminować gdyńskiego posła z polityki.
Izabela Pek nie zaprzecza, że starała się o pracę w Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Nie była to jedyna instytucja, do której wysyłała swoje CV.
- Jestem w trudnej sytuacji materialnej i nie stać mnie, by leżeć i pachnieć - tłumaczy. - Jak każdy mam prawo szukać pracy zgodnie z kwalifikacjami i wykształceniem. Pytałam m.in. o zatrudnienie w Komendzie Wojewódzkiej Policji i Komendzie Miejskiej Policji w Gdyni. Z wcześniejszych ogłoszeń wynikało, że w Centrum Powiadamiania Ratunkowego szukano kogoś na kierownicze stanowisko, ale w momencie, gdy chciałam się zgłosić, miejsce już było zajęte.
W CPR wstępnie zaproponowano jej zatrudnienie na stanowisku operatora numeru 112. Kobieta usłyszała jednak, że zanim zacznie pracę, musi przejść kolejne etapy rekrutacji, w tym dwutygodniowe szkolenie, zakończone egzaminem. Pensja - ok. 2200 złotych na rękę.
- W Centrum Powiadamiania Ratunkowego może zatrudnić się każdy, kto spełnia odpowiednie wymagania, więc stwierdzenie „próbowano zatrudnić” jest mocno naciągane - potwierdza jeden z operatorów numeru 112 z gdańskiego CPR. - Jako operatorzy mamy styczność z nowymi pracownikami dopiero po tym, jak przejdą rekrutację, wtedy też zaczyna się pełne szkolenie. Nie ma takiej opcji, aby cofnięto skierowanie na badanie i anulowano wcześniejszą umowę, bo z tego, co sam się dowiedziałem, pani Izabela przeszła dwa z czterech etapów rekrutacji, na trzecim się nie pojawiła. Nie istniała więc potrzeba, aby wysyłać jakiekolwiek skierowanie czy tworzyć umowę. O milczeniu czy niszczeniu CV nic nie wiem. Pracuję jako operator poza Urzędem Wojewódzkim, nie mam informacji o ich działaniach i proszę mi uwierzyć, że w momencie, gdy w CPR brakuje 50 proc. obsady, mamy zdecydowanie większe problemy i nie potrzebujemy zainteresowania pod takim kątem. Każda osoba chcąca się u nas zatrudnić jest mile widziana.
- Interesowało mnie to szkolenie, ale po ujawnieniu przez media moich danych , na co, jak podejrzewam, miał wpływ Stanisław Pięta, zostałam oszkalowana - mówi Izabela Pek. - Musiałam zrezygnować.
Poseł Marcin Horała także stanowczo zaprzecza, jakoby miał pomagać Izabeli Pek w znalezieniu pracy. Wczoraj po południu rozesłał do mediów oświadczenie w tej sprawie: „W związku z próbami oczerniania mnie i łączenia mojego nazwiska ze sprawą posła Stanisława Pięty, oświadczam, że nie mam z nią żadnego związku i nie byłem w tę sprawę w żaden sposób zaangażowany. Panią Izabelę Pek znałem jako mieszkającą w Gdyni osobę aktywną społecznie. Z własnej inicjatywy podjęła zaangażowanie w działania PiS. Uczestniczyła w różnego rodzaju wydarzeniach z tym związanych, np. w roli wolontariusza. Została przyjęta do partii zgodnie ze statutem, decyzją ciała kolegialnego. Nie powierzałem p. Izabeli Pek żadnych funkcji, nie pośredniczyłem w nawiązywaniu kontaktów z innymi politykami, nie interweniowałem w żadnej instytucji w sprawie jej zatrudnienia i nie upoważniałem do powoływania na mnie. Kłamstwa i insynuacje stanowiące naruszenie moich dóbr osobistych będą się spotykały ze stosownymi konsekwencjami prawnymi.”
Również Izabela Pek, w związku z wykorzystaniem jej nazwiska i wizerunku przez media, z zamierza skorzystać z drogi prawnej. - Mój prawnik pracuje już nad pozwami - mówi. - Nie odpuszczę.
Przed dwoma tygodniami w „Fakcie” ukazał się artykuł o Joannie, „kobiecie z prowincji”, uwiedzionej przez posła PiS Stanisława Piętę. Kilka godzin później „Superekspress” podał prawdziwe nazwisko działaczki, związanej od lat z lokalnymi strukturami Prawa i Sprawiedliwości w Gdyni. Sprawa wywołała burzę, zakończyła się zawieszeniem Stanisława Pięty w prawach członka PiS oraz wycofaniem go z komisji ds. służb specjalnych i Amber Gold. Stanisław Pięta zaprzecza romansowi. Z kolei większość wybrzeżowych polityków tej partii twierdzi, że nie zna Izabeli Pek .
Zobacz: "Nie ma spraw prywatnych, jeśli chodzi o dostęp do tajnych informacji". Politycy o zawieszeniu posła S. Pięty
Fakty TVN/x-news
POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL:
