Oburzenie w Izraelu po planach wystawienia na aukcji w Jerozolimie narzędzi używanych do tatuowania więźniów w niemieckim obozie zagłady Auschwitz.
Zestaw znaczków zrobionych z igieł to „najbardziej szokujący przedmiot z Holokaustu”, zapowiada dom aukcyjny Tzolmans na swojej stronie aukcyjnej online.
Jestem ostatnim, który nie docenia lub umniejsza wartość Holokaustu – cytował organizatora aukcji Meira Tzolmana The Times of Israel. Chcę mieć pewność, że przedmiot trafi we właściwe ręce i nie zniknie z kart historii.
Według United States Holocaust Memorial Museum więźniowie byli pierwotnie tatuowani stemplami składającymi się z wymiennych igieł ułożonych w cyfry, które nabijano na ich skórę i wcierano atramentem w ranę.
Tatuaż był trwały i takie oznaczenia stały się jednym z najbardziej ponurych symboli niemieckiego okrucieństwa, w którym podczas II wojny światowej reżim Adolfa Hitlera zamordował około 6 milionów Żydów w całej Europie.
Według domu aukcyjnego zestaw do sprzedaży jest jednym z trzech znanych istniejących na świecie. Jeden z nich jest przechowywany w Wojskowym Muzeum Medycznym w Sankt Petersburgu w Rosji, a drugi w Muzeum Auschwitz w Polsce.
Przywódcy i organizacje żydowscy potępili planowaną sprzedaż jako niemoralną. Przewodniczący izraelskiego Yad Vashem, narodowego pomnika Holokaustu, Dani Dayan, napisał na Twitterze, że instytucja „sprzeciwia się istnieniu rynku na żydowskie lub nazistowskie przedmioty z czasów Holokaustu”.
Szef Europejskiego Stowarzyszenia Żydów, rabin Menachem Margolin, napisał do izraelskiego ministra sprawiedliwości wzywając go, by położył kres temu, co nazwał „nikczemną wyprzedażą”.
Aukcja przedmiotów ma się odbyć 9 listopada.
