Wideo opublikowane w sieci w sobotę, pokazuje Mujaheda Azmiego, palestyńskiego mieszkańca Dżeninu, przywiązanego do wojskowego jeepa, obok którego przejeżdżają dwie karetki pogotowia. Palestyńczyk został wcześniej raniony podczas nalotu izraelskiego wojska w tym mieście. Kiedy rodzina poprosiła o karetkę, wojskowi zabrali Azmiego, przywiązali go do maski jeepa i odjechali.
Ranny leżał na masce
Abdulraouf Mustafa, palestyński kierowca karetki, powiedział, że izraelscy żołnierze odmówili przekazania im Azmiego. - Jeep przejechał obok, a ranny mężczyzna leżał na masce - powiedział Mustafa Al Jazeerze. "Jedno ramię było przywiązane do przedniej szyby, a drugie do jego brzucha. Przejechali obok nas. Odmówili wydania nam pacjenta".
Izraelskie wojsko w oświadczeniu stwierdziło, że siły izraelskie zostały ostrzelane i wymieniły ogień, raniąc podejrzanego i zatrzymując go. Żołnierze naruszyli wówczas protokół wojskowy. Dowództwo stwierdziło, że "ich zachowanie na nagraniu nie jest zgodne z wartościami" izraelskiego wojska i że incydent zostanie zbadany.
Izraelscy żołnierze uwolnili później Azmiego, pozwalając ratownikom medycznym przetransportować go do szpitala, gdzie według pracowników służby zdrowia został przewieziony na salę operacyjną.
Izrael w ogniu krytyki
Francesca Albanese, specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. okupowanych terytoriów palestyńskich, nazwała to "ludzką tarczą w akcji". „To zdumiewające, jak państwo urodzone 76 lat temu zdołało dosłownie postawić prawo międzynarodowe na głowie", napisała w poście na X.
Incydent ten nie był pierwszym, w którym izraelskie wojsko zostało zmuszone do zajęcia się niewłaściwym zachowaniem żołnierzy. W maju ubiegłego roku palestyńskie organizacje praw człowieka oskarżyły izraelskie oddziały o wykorzystanie pięciorga dzieci jako żywych tarcz, w tym podczas nalotu w pobliżu Jerycha na okupowanym Zachodnim Brzegu. W tym samym miesiącu izraelskie wojsko wszczęło dochodzenie po tym, jak pojawiło się nagranie, na którym żołnierz pali coś, co wyglądało na Koran.
źr. Al Jazeera
