- Widziałam żmiję w naszym arboretum, wypełzła na ścieżkę. Dobrze, że córce nic się nie stało, niewiele brakowało, żeby ją nadepnęła - mówi Magdalena Skórka, mieszkanka Raciborza. - Teraz na spacery będziemy chodzić na rynek. Po betonie węże "nie chodzą" - dodaje.
Z mniejszym entuzjazmem do swoich ogródków chodzą też działkowcy z Rybnika. - Nigdy nie było tu żmij, a teraz są. Ostatnio popsuły nam grilla - mówi Marzena Potocka, która raczej nie spędzi kolejnego weekendu na terenie ogródków działkowych przy ul. Raciborskiej w Rybniku.
Wyboru nie mają mieszkańcy podraciborskich wsi, gdzie żmije podchodzą pod domy.
- W Szymocicach, Górkach Śląskich, Jankowicach i Nędzy mamy plagę gadów. Ludzie się boją o swoje dzieci, przecież nie pochowamy ich w domach - mówi Karol Kalemba, sołtys Szymocic. Jego zdaniem żmij jest więcej, bo podupadło rolnictwo. - Mamy jałową ziemię, więc rolnicy przestali ją uprawiać. Wszędzie są ugory, węże mają idealne warunki do rozwoju - dodaje Kalemba.
W Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach przyznają, że żmij na terenie Śląska jest sporo. - Jednak nikt nie robił badań, które potwierdziłyby, że na terenach, gdzie podupada rolnictwo jest ich więcej - mówi Tadeusz Pod-magórski z RDOŚ-u. - Żmije unikają kontaktu z ludźmi, same nie atakują - uspokaja Podmagórski, radząc jednocześnie, by podczas spacerów pilnować dzieci.
W raciborskim arboretum mówią, że nie ma się czego obawiać. - Żmije u nas są, ale trzymają się z dala. Mieszkańcy mylą je z zaskrońcami, których rzeczywiście jest mnóstwo. Chodzą nam po biurze, ale przecież nikomu nic nie zrobią - mówi Hubert Kretek, dyrektor Arboretum Bramy Morawskiej.
Zostałeś ukąszony?
Zaraz po ukąszeniu przez żmiję trzeba udać się do lekarza pierwszego kontaktu lub szpitala.
- W ciągu roku mamy kilkanaście takich przypadków, najczęściej pokąsane są dzieci - mówi Grzegorz Chłodek, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku. - Pacjentom natychmiast podaje się szczepionkę, która dostępna jest w każdej aptece. Dzięki niej ogólnoustrojowe działanie jadu jest zahamowane. W miejscu ukąszenia pojawia się obrzęk, silne zasinienie. Pacjent zostaje w szpitalu kilka dni - tłumaczy Grzegorz Chłodek.
Do rybnickiego szpitala trafiają pacjenci ukąszeni m.in. w gotartowickich lasach. Tam żmij podobno jest najwięcej. - Idąc na spacer do lasu trzeba założyć solidne obuwie, a nie klapki. Żmije najczęściej kąsają w stopy i kostki - dodaje Grzegorz Chłodek.
Aleksander Król
Jak rozróżnić żmiję od zaskrońca
Żmija zygzakowata
- wąż jadowity;
- grzbiet o zabarwieniu brązowym, srebrzystoszarym, żółtawym, oliwkowozielonym;
- na grzbiecie ciemniejszy od barwy podstawowej zygzak, tzw. "wstęga kainowa";
- płaska głowa o trójkątnym zarysie, wyraźnie oddzielona od reszty ciała;
- masywna budowa ciała, przeciętna długość to około 40-70 cm, największe okazy mogą mieć ponad 90 cm;
- oko z pionową źrenicą.
Zaskroniec pospolity
- wąż niejadowity;
- kolor jednolity z drobnymi nieregularnymi plamkami;
- posiada na głowie dwie charakterystyczne plamki koloru żółtego lub białego, które są bardzo wyraźne;
- ma "szczupłą" budowę ciała;
- samica jest większa od samca i osiąga średnio długość od 85 do 120 cm, a samiec od 70 do 100 cm;
- jest cały podłużny, bez wyraźnie "oddzielonej" głowy od reszty ciała.