Spis treści
Czy wyniki I tury wyborów były zaskakujące? Na pewno dały do myślenia. Tak obozowi władzy jak socjologom czy politologom. Polacy ruszyli do urn, tłumnie, co warto zauważyć. Wraz z oficjalnymi wynikami pierwszej tury wyborów prezydenckich Państwowa Komisja Wyborcza podała dane na temat frekwencji. Ta była rekordowa - wyniosła ponad 67 procent i była najwyższą, jaką kiedykolwiek odnotowano w pierwszej turze.
Wyższy odsetek głosujących w wyborach prezydenckich odnotowano tylko dwa razy: w 1995 i 2020 roku, ale w obu przypadkach chodziło o drugie, rozstrzygające tury. W 1995 roku frekwencja wyniosła wtedy 68,23 proc., a w 2020 roku 68,18 proc.
Frekwencyjny rekord padł w gminie Krynica Morska, w której 18 maja do urn poszło 83,51 proc. wszystkich uprawnionych do głosowania. Najgorzej sytuacja wyglądała w gminie Zębowice w województwie opolskim, gdzie tylko 41,61 procent uprawnionych oddało swój głos, ale województwo opolskie w ogóle głosowało najsłabiej, w przeciwieństwie do mazowieckiego, którego mieszkańcy postawili wziąć sprawy w swoje ręce i najliczniej ruszyli do lokali wyborczych.
Chętniej głosowali mieszkańcy miast niż wsi, największą frekwencję odnotowano w największych miastach, o liczbie mieszkańców przekraczającej 500 tys. Tam frekwencja wyniosła średnio 76,12 proc. Najniższa była w małych gminach poniżej 5 tys. mieszkańców (61, 23 proc.)
Młodzi zabrali głos
Młodzi zaskoczyli. 72,8 proc. najmłodszych wyborców wzięło udział w niedzielnym głosowaniu. Wyższa frekwencja była tylko wśród 50-latków. Ale, gdyby to ich głos był decydujący, w II turze nie znalazłby się ani Rafał Trzaskowski ani Karol Nawrocki. Młodzi mają innych faworytów.
36,1 proc. wyborców w wieku 18-29 lat i zagłosowało na kandydata Konfederacji, Sławomira Mentzena. Na drugim miejscu wśród tej grupy wyborców znalazł się Adrian Zandberg, na którego swój głos oddało 19,7 proc. głosów. Podium zamyka Rafał Trzaskowski z wynikiem na poziomie 12,2 proc. głosów (Bronisław Komorowski w 2015 roku zdobył wśród najmłodszych 13,8 proc.). Karol Nawrocki otrzymał 10,5 proc. głosów. Dalsze miejsca to Magdalena Biejat i Grzegorz Braun (oboje po 5,1 proc.)
Socjologowie nie mają wątpliwości: to wyraz sprzeciwu wobec duopolu PO-PiS i chęć zmiany. Tak Mentzen jak Zandberg, w opinii młodych, mają szansę rozbić istniejący układ polityczny. Obaj są politykami wyrazistymi, dla obu - PiS i PO to czyste zło.
Tyle tylko, że inaczej głosowały młode kobiety, inaczej młodzi mężczyźni.
U mężczyzn w wieku 18-29 lat zwycięża Sławomir Mentzen (47,6 proc.) przed Adrianem Zandbergiem (13,07 proc.), Rafałem Trzaskowskim (9,9 proc.) i Karolem Nawrockim (8,8 proc.).
U kobiet najlepszy wynik uzyskał Adrian Zandberg (24,9 proc.), za nim znalazł się Sławomir Mentzen z 21,3 proc. poparcia, dalej Rafał Trzaskowski (15,5 proce.) i Karol Nawrocki (12,8 proc.).
Najstarsi wyborcy, w przeciwieństwie do tych młodych, nie szturmowali lokali wyborczych, w grupie osób powyżej 60. roku życia frekwencja była najniższa. Zwyciężył w niej Karol Nawrocki, na którego głos oddało 44,8 proc. najstarszych wyborców, ale Rafał Trzaskowski przegrał w tej grupie tylko dwoma punktami procentowymi.
Na zajmującego trzecią lokatę w I turze wyborów prezydenckich Sławomira Mentzena głos oddało 2,8 proc. osób powyżej 60 lat. Kandydata Konfederacji wśród najstarszych wyborców wyprzedził Grzegorz Braun, który miał osiągnąć wynik 2,9 proc. Na Brauna, zaskoczenie tych wyborów, głosowało więcej mężczyzn niż kobiet, najwięcej głosów dostał od osób w średnim wieku - 29 proc. jego wyborców to osoby między 30-39 rokiem życia, a 27,9 proc. te z grupy 40-49 lat.
Dwie drogi
Skoro już przy kobietach i mężczyznach jesteśmy. Najwięcej mężczyzn oddało głos na Karola Nawrockiego - 28,6 proc. Drugim wyborem panów był Rafał Trzaskowski, który dostał 28 proc. ich głosów.
Odwrotnie sytuacja wygląda w przypadku kobiet głosujących w I turze wyborów prezydenckich. 34,1 proc. kobiet oddało głos na kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego, a 30,8 proc. na startującego z poparciem PiS Karola Nawrockiego.
Na Magdalenę Biejat głosowało w sumie 4,1 proc. osób, które poszły w niedzielę do urn. W tej grupie 5,6 proc. to kobiety, a 2,4 proc. to mężczyźni. Na Joannę Senyszyn zagłosowało 1,4 proc. wyborców. W tej grupie 1,3 proc. to mężczyźni, kobiet jest niewiele więcej - 1,4 procent. Widać więc wyraźnie, że panie nie popierały tłumnie swoich przedstawicielek w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego.
Jeżeli chodzi o wyniki głosowania w rozbiciu na płeć, najbardziej wyróżnia się Sławomir Mentzen. W jego przypadku poparcie wśród mężczyzn było dwukrotnie wyższe niż wśród kobiet. Niemal 21 procent wszystkich głosujących mężczyzn głosowało na niego, wśród kobiet było to nieco ponad 10 procent. W przypadku innych kandydatów te różnice są mniejsze. Dobry wynik Mentzena wśród mężczyzn nie jest jednak zaskoczeniem, Konfederacja od zawsze cieszy się większą popularnością wśród Polaków niż Polek.
I tu warto zauważyć coś, o czym socjologowie mówią od dłuższego czasu: polityczne drogi mężczyzn i kobiet powoli się rozchodzą. Po niedawnych wyborach w USA eksperci zwracali uwagę, że pogłębia się przepaść między płciami, co może prowadzić do sporych problemów politycznych i społecznych. Podobnie sytuacja wygląda w Wielkiej Brytanii, czy Niemczech, jak okazuje się – także w Polsce.
Mentzen i Braun zdobyli wśród Polek 14,18 proc. głosów, wśród Polaków aż 27,3 proc. W ogóle wszyscy kandydaci prawicowi wśród mężczyzn uzyskują aż 55,9 proc. poparcia, wśród kobiet zaledwie 44,88 proc.
Kobiety prawie dwukrotnie chętniej głosowały za to na lewicowych kandydatów - Biejat i Zandberg zdobyli u nich 11,2 proc. głosów, wśród mężczyzn wynik wynosi zaledwie 6,4 proc.
Dlaczego tak się dzieje? Socjologowie tłumaczą to między innymi tym, że panie chcą realizować swoje ambicje, rozwijać się, „prą do przodu”. Mężczyźni czują się zaś zagrożeni emancypacją kobiet, nie nadążają, stawiają więc na tradycyjny model rodziny, porządek społeczny, który wyraźnie określa miejsce pań i panów. Pewnie nadal część kobiet w kwestiach dokonywania wyborów politycznych zdaje się na opinie swoich partnerów, ale jest ich coraz mniej. Większość - wykształcona, świadoma – doskonale wie, które nazwisko chce skreślić w lokalu wyborczym.
Stary podział pozostał
I tu rodzi się pytanie o to, czym kierujemy się podczas swoich wyborów? Czy znamy programy swoich kandydatów. Niekoniecznie. Każdy wyborca jest oczywiście inny, ale spora część społeczeństwa wyborów dokonuje pod wpływem impulsu, filmików na TikToku, tego, jak wygląda dany kandydat, jak się zachowuje. Nie wie, co to liberalizm, konserwatyzm, populizm, czy faszyzm. Głosuje też przeciw: rządom tej, czy tamtej politycznej opcji politycznej, wprowadzanym reformom, zmianom. Często nie ma też tak naprawdę wiedzy o tym, co może prezydent RP. Tymczasem zgodnie z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej prezydent RP to najwyższy przedstawiciel polskich władz, gwarant ciągłości władzy państwowej. Jego zadaniem jest czuwanie nad przestrzeganiem postanowień i przepisów Konstytucji, reprezentowanie państwa na arenie międzynarodowej, jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Ma cieszyć się szacunkiem obywateli, być dla nich autorytetem. Prezydent nie jest jednak władzą ustawodawczą czy wykonawczą.
A wracając do tego, jak głosowali Polacy podczas I tury wyborów, nie jest dla nikogo zaskoczeniem, że wieś postawiła na kandydata popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość, czyli Karola Nawrockiego. Chociaż tematu rolnictwa w kampanii właściwie nie było.
„Rolnictwo? W kampanii niemal nieobecne. Przed pierwszą turą wyborów prezydenckich przyszłość obszarów wiejskich nie była ani gorącym tematem debat, ani nawet chłodnym punktem programu. W przestrzeni publicznej głos rolników przeszedł niezauważony, a jeśli już coś padło, to raczej ogólniki niż konkretne odpowiedzi.„Mowa jest srebrem, a milczenie złotem” – mówi stare porzekadło. W tej kampanii to raczej polityczne kalkulacje. Lepiej przemilczeć, niż się potknąć. Unikać tematów, które dzielą i wymagają twardych deklaracji. A przecież moment był sprzyjający – bezpieczeństwo żywnościowe stało się osią polskiej prezydencji w Radzie UE. Rolnictwo znów zyskało rangę tematu europejskiego, wymieniane zaraz po bezpieczeństwie militarnym. Ale w tym kampanijnym przekazie zabrakło odwagi, by rozmawiać o nim tak na serio” – pisze Iwona Dyba na www.farmer.pl.
To prawda. Nawrockiemu to jednak nie zaszkodziło. Wśród głosów oddanych na wsiach, najwięcej - 37,19 proc. - padło właśnie na niego. Inaczej było w miastach – tu 37,15 proc. wyborców postawiło na Trzaskowskiego.
Najwięcej, bo 40,99 proc. wszystkich głosów Trzaskowski zdobył w miastach liczących od 200 do 500 tys. mieszkańców i powyżej 500 tys. mieszkańców (40,56 proc.). W dalszej kolejności były miasta z liczbą mieszkańców pomiędzy 100 a 200 tys. mieszkańców (37,94 proc.), pomiędzy 50 a 100 tys. (36,46 proc.) oraz pomiędzy 20 a 50 tys. mieszkańców (33,32 proc.)
Znacznie mniej głosów kandydat KO zdobył w mniejszych ośrodkach.
Ze wszystkich głosów, jakie w niedzielnych wyborach oddano na wsiach Trzaskowski uzyskał natomiast 21,94 proc., Karol Nawrocki - 37,19 proc. Najwięcej, bo 40,47 proc. głosów na Nawrockiego oddano w miejscowościach do 5 tys. mieszkańców. Najmniejsze poparcie Nawrocki uzyskał w miastach od 200 do 500 tys. (20,16 proc.) i powyżej 500 tys. (19,08 proc.).
I tu chyba nic się nie zmieni. Wieś zawsze stała murem za Prawem i Sprawiedliwością. We wtorek, już po I turze wyborów, NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” udzieliła oficjalnego poparcia Karolowi Nawrockiemu.
Wygrałby w I turze
Rafał Trzaskowski w konfrontacji z Karolem Nawrockim wyraźnie wygrywa wśród bardziej wykształconych Polaków. 37,8 proc. wyborców po licencjacie lub z wykształceniem wyższym zagłosowało właśnie na niego. Dla porównania w tej grupie wyborców Karol Nawrocki zdobył 19,5 proc. głosów. Na kolejnych miejscach znaleźli się natomiast Sławomir Mentzen (13,6 proc.), Szymon Hołownia (6,6 proc.), Adrian Zandberg (6,2 proc.), Magdalena Biejat (5,9 proc.), Grzegorz Braun (5,3 proc.), Joanna Senyszyn (1,7 proc.), Krzysztof Stanowski (1,6 proc.), Marek Jakubiak (0,9 proc.), Artur Bartoszewicz (0,5 proc.), Maciej Maciak (0,3 proc.) i Marek Woch (0,1 proc.).
W grupie wyborców z wykształceniem średnim i pomaturalnym zwyciężył Karol Nawrocki z wynikiem 29 proc., zaraz za nim uplasował się Rafał Trzaskowski (28,6 proc.) Na kolejnych miejscach byli: Sławomir Mentzen (18 proc.), Grzegorz Braun (6,9 proc.) oraz Adrian Zandberg (5,8 proc.). Dalej znaleźli się: Szymon Hołownia (4 proc.), Magdalena Biejat (3,2 proc.), Krzysztof Stanowski (1,3 proc.), Joanna Senyszyn (1,3 proc.), Marek Jakubiak (0,8 proc.), Artur Bartoszewicz (0,5 proc.), Maciej Maciak 0,4 proc.) i Marek Woch (0,2 proc.).
Karol Nawrocki zwyciężył również w grupie wyborców z wykształceniem zasadniczym zawodowym, uzyskał tu 48,3 proc. głosów, Rafał Trzaskowski - 22,1 proc. głosów, za nim znalazł się Sławomir Mentzen (14,1 proc.). Także 51,7 proc. wyborców z wykształceniem podstawowym zagłosowało na kandydata popieranego przez PiS, 5,8 proc. na Rafała Trzaskowskiego, 12,7 procent na Sławomira Mentzena. Oznacza to, że gdyby brać pod uwagę jedynie głosy tej grupy, Nawrocki wygrałby w pierwszej turze.
- Wyniki sondażowe w tych grupach nie są żadnym zaskoczeniem. W wyborach parlamentarnych w roku 2023 bardzo podobnie prezentowały się elektoraty Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej. Profil elektoratu Nawrockiego jest taki sam, jak elektorat PiS-u, a profil elektoratu Trzaskowskiego, jak KO – skomentował w rozmowie z TVN24 prof. Mikołaj Cześnik, politolog z uniwersytetu SWPS. - U Nawrockiego poparcie spada wraz ze wzrostem wykształcenia, odwrotnie jest u Trzaskowskiego. Nie wiemy, jak duża jest mobilizacja w tych grupach, ale można założyć, że jest ona dużo większa wśród osób z wykształceniem wyższym niż w pozostałych. Dlatego Trzaskowski powinien o nich zawalczyć w drugiej turze, bo wyborcy z wykształceniem wyższym są łatwi do zmobilizowania, szczególnie przez kandydata KO. W tej grupie jest hegemonem, ale może zdobyć jeszcze więcej głosów - tłumaczy prof. Cześnik.
I dodaje, że w przypadku Mentzena poparcie jest mało zależnie od poziomu wykształcenia. W każdej grupie bierze dość podobny kawałek tortu.
Głosuje także zagranica
Do urn ruszyła także Polonia. W I turze wyborów prezydenckich Polacy za granicą w większości poparli Rafała Trzaskowskiego, który zwyciężył w 16 krajach. Drugi wynik w skali wszystkich okręgów wyborczych, co może być zaskoczeniem, uzyskał Sławomir Mentzen.
Trzaskowski otrzymał najwięcej głosów w Wielkiej Brytanii (43 089 - 35,91 proc.), Niemczech (31 952 - 40,86 proc.) i USA (11 444 - 29,98 proc.). Jeśli chodzi o odsetek oddanych głosów kandydat KO największe poparcie uzyskał w Wenezueli - 66,67 proc. (26 z 39 oddanych głosów). Zwycięzca I tury miał ponad 60-proc. poparcie w Kuwejcie i Katarze, granicę 50 proc. przekroczył także w Izraelu, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Afryce Płd. i w Nowej Zelandii.
Drugi wynik za granicą uzyskał kandydat Konfederacji. Mentzen jest też jedynym obok Trzaskowskiego, który w choć jednym kraju odniósł zwycięstwo już w I turze - w Kosowie poparło go 129 z 252 głosujących (51,19 proc.). Obok zwycięstwa w Kosowie kandydat Konfederacji miał w 11 krajach ponad 20-proc. poparcie, m.in. w Islandii, Norwegii i Holandii. Najwięcej osób głosowało na niego w Wielkiej Brytanii (22 612), Niemczech (14 567) i Holandii (7 225).
W Wielkiej Brytanii, Irlandii, Norwegii, Niemczech, Francji (także w Austrii, Belgii, Szwajcarii i Szwecji) największe poparcie poza Trzaskowskim uzyskali kandydaci środowisk od centro-prawicy po skrajną prawicę (Nawrocki, Mentzen i Braun).
Na południu Europy (Włochy, Hiszpania, Portugalia, Grecja, Malta), a także w Danii, Islandii, Finlandii, krajach bałtyckich oraz państwach byłego bloku wschodniego w czołowej czwórce znalazł się co najmniej jeden z kandydatów lewicy, w większości wypadków – Adrian Zandberg. Kandydat partii Razem uzyskał największe poparcie w Serbii (18,43 proc.), a ponad 17 proc. w Albanii, Czechach i Portugalii.
W Europie kandydat partii Razem uzyskał najwięcej głosów w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Zandberg miał też duży odsetek głosów w Azji wschodniej: w Mongolii było to 27,78 proc., a przy znacznie większej liczbie głosujących kandydat Razem przekroczył granicę 20 proc. w Korei Płd. (24,44 proc.), na Tajwanie (24 proc.) i w Japonii (22,54 proc.). W Azji wschodniej czołową czwórkę uzupełnili Biejat i Mentzen. Kandydaci lewicy uzyskali też stosunkowo wysokie poparcie w Ameryce Południowej.
Ameryka Północna, a szczególnie Stany Zjednoczone i Kanada to natomiast zdecydowana przewaga kandydata popieranego przez PiS. W obu krajach Nawrocki otrzymał najlepsze rezultaty (Kanada - 42,65 proc., USA - 42,30 proc.). W obu drugi wynik miał Trzaskowski, który jednak nie przekroczył 30 procent. Zarówno w Kanadzie, jak i USA czołową czwórkę uzupełnili Mentzen i Braun.
W Rosji i na Białorusi najwięcej głosów otrzymał Trzaskowski (odpowiednio 36,13 proc. i 30,30 proc.), drugi wynik miał Mentzen (na Białorusi 20,20 proc., a w Rosji 20,17 proc.). Wyniki w Afryce pokrywają się z rezultatami oficjalnymi, choć Trzaskowski uzyskał w tej części świata znacznie bardziej wyraźną przewagę nad Nawrockim.
Także na statkach wygrał kandydat KO (38,01 proc.) przed Mentzenem (21,05 proc.).
Te zestawienia pokazują jasno, że pewne tendencje wydają się stałe: wieś głosuje zazwyczaj na przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości, podobnie jak osoby słabiej wykształcone. Miasta i osoby z wyższym wykształceniem stawiają na kandydata KO. Jednak polityczne drogi mężczyzn i kobiet powoli się rozchodzą, panowie stawiają na kandydatów prawicy, panie - centrum i lewicy. Młodzi też mają swoich faworytów i nie są to politycy, którzy powalczą o prezydenturę. Teraz zadaniem tak Trzaskowskiego jak Nawrockiego jest przekonanie ich do siebie, podobnie jak tych, którzy nie poszli do urn 18 maja, poszli, ale zagłosowali na kogoś innego lub tych wciąż niezdecydowanych. Ten, któremu się to uda zamieszka w Pałacu Prezydenckim. II tura wyborów prezydenckich już 1 czerwca. PAP