Pomocy bowiem wymagają lekko zszokowani wyborcy Koalicji 15X, którzy nie ogarniają, jakim cudem ktoś tak skompromitowany jak Nawrocki mógł tak niewiele przegrać w I turze z kimś takim jak Trzaskowski. A to akurat jest proste, wystarczy przez kilka godzin oglądać TV Republikę. Nawet jak tam z tym panem Jerzym nie wszystko było elegancko, to przecież jak nie zagłosujesz na Nawrockiego, to wygra ten antychryst Tusk. A jak on wygra, to Polska się skończy. To jaki tu wybór?
A i tak przecież frekwencja seniorów trochę siadła i ich głosy na PiS nie były już tak jednoznacznie przeważające. Więc dołóżmy jeszcze te kilka procent, urwane Trzaskowskiemu przez kandydatów typu Jakubiak czy Stanowski, których celem było wyłącznie wprowadzanie zamieszania. Brzmi jak wietrzenie spisku? Ależ skąd, jestem od tego tak daleki, jak od posądzeń, że demokratyczny zryw Rumunów mógł mieć coś wspólnego z tym, że na ich wybory zwożono masowo pociągami Mołdawian, którzy – w 60% – mają w Rumunii prawo głosu.
To prowadzi nas do wątku skuteczności. Chcecie wiedzieć, dlaczego młodzi (18-29) wybrali Mentzena i Zandberga. To może zastanówmy się, dlaczego, jeśli wypełniali „latarnika wyborczego”, wyskakiwał im na górze zawsze Zandberg lub Biejat. Mowa oczywiście o tych młodych, którzy ostatnio żyli raczej klimatem matur i sesji na studiach. Ich kolegom, którzy w tym czasie frasowali się kwestią, czy Śląsk Wrocław spadnie do 2. Ligi, wyskakiwał pewnie Mentzen i Braun, ale nie miałem tu dobrej grupy badawczej. I generalnie nie umiem sobie wyobrazić, jak przebrnęliby przez sam test.
I jakby doszliśmy do sedna. Napisałem „przebrnęli”. Kto lubi brnąć? Zandberg wygrał z Biejat, bo miał fajniejsze filmiki na Tik-Toku. I „bo nie rządził”.

Pojedynek na marsze. Trzaskowski kontra Nawrocki
A młodych ludzi pytano, czy są za katastrem i czy prezydent powinien mieć więcej uprawnień w polityce zagranicznej. I wiecie co? – oni nie mają o tym pojęcia! Kompletnie tego nie kleją. Więc może – choć może już następnym razem, „demokraci” zrobią wreszcie coś, by lepiej kształcić młodych obywateli, by byli bardziej „światli”, skoro macie się za „ światłych” liderów. Albo zacznijcie do nich mówić ich językiem o ich problemach na… ich kanałach!
Wracając do wątku: nie rządził Zandberg, nie rządził też Mentzen, ale on akurat bardzo by chciał. Dlatego utopi Nawrockiego przed drugą tura na tyle, na ile nie będzie wyglądało, że robi to specjalnie. Na co wymyślił naprawdę błyskotliwy patent z przepytywaniem u siebie „na kanale” (róbmy sobie zasięgi, Stanowski dał przykład) obu kandydatów z drugiej tury.
Bo tak na zimno. Bajki, że jak wygra Nawrocki, to rząd padnie po miesiącu, bo PiS zrobi koalicję z Konfederacją i PSL, to… tylko bajki. A właściwie sny kolesi typu Matecki, których prześladuje widmo, że jak wygra Trzaskowski, to miękka gra w rozliczenia się skończy.
A w tym nie ma Mentzena. Po co oni mają teraz wchodzić z PiS w układy z pozycji junior-partnera, jak mają szansę za dwa lata na wejście do spółki władzy ze złotą akcją? Nawrocki w pałacu to PiS trzymający się nadal w „kupie” - jaki w tym interes Konfederacji, która w tym samym stawie ma łowisko?
I jeszcze sama Koalicja Obywatelska. Mogli wystawić Sikorskiego, który przegaduje w ONZ ruskich dyplomatów, wybrali Rafała, który na szefa sztabu wybrał osobę ze spektrum autyzmu. Przynajmniej jej zachowanie przez większość kampanii wzbudzało w dziennikarzach takie podejrzenia. Kampanii kandydata, który w swoich poglądach przesunął się trochę na prawo, choć wcale nie porzucił lewo. No zajefajnie spójny przekaz…
Ostatecznie jednak to demokracja jest fajna. Bo - mimo masy nieczystych zagrań tej kampanii, w której robiono wszystko, by wyborcy kierowali się podsuwanymi emocjami, a nie rozumem, o końcowym wyniku zdecyduje emocja silna i niesterowalna. Więc usiądźmy na ławach Koloseum i popatrzmy na arenę. Bo style walki się zmieniają, ale – jeśli chodzi o władzę – na koniec dnia ktoś kogoś musi zabić. A sorry, oczywiście miało być: przegadać.
(tekst pisany tuż przed wizytą Nawrockiego u Mentzena)