Wolontariusze rybnickiej Fundacji "Jestem Głosem Tych co nie mówią" otrzymali zgłoszenie o zabiedzonym, pozostawionym na mrozie jamniku przy posesji pod lasem w Świerklanach.
- Piotrusia, bo tak go nazwaliśmy, zauważyła dziewczynka. Zostaliśmy poproszeni o sprawdzenie warunków w jakich żyje pies - mówi nam Izabela Kozieł, wiceprezes Fundacji "Jestem Głosem Tych co nie mówią".
Gdy inspektorzy Fundacji - Rafał Bednarek i Joanna Gąska - przyjechali na miejsce jamnik uwięziony był na łańcuchu. Nie miał obroży, tylko łańcuch owinięty wokół szyi. Na dworze było strasznie zimno.
- Pies był strasznie wychudzony, miał poszarpane ucho. Posesja, na której się znajdował nie jest ogrodzona, a znajduje się pod lesem. Prawdopodobnie pies miał gości z lasu, którzy próbowali go dopaść - mówi Izabela Kozieł.
Właściciel psa nie specjalnie przejmował się stanem czworonoga.
- Nie miał czasu, powiedział, że spieszy się na wesele. Dodał, że pies jest na łańcuchu, bo zagryzł 50 kur. Nie chce mi się w to wierzyć. A jeśli zaatakował jakąś kurę, to z głodu - przypuszcza pani Iza.
Inspektorzy Fundacji zabrali Piotrusia. Sprawa zostanie skierowana do organów ścigania.
- Nie ma zgody na takie traktowanie zwierząt. Dopilnujemy, aby były właściciel poniósł konsekwencje za swój brak empatii - mówią w Fundacji "Jestem Głosem Tych co nie mówią".
Wolontariusze proszą o pomoc w pokryciu kosztów opieki weterynaryjnej oraz hoteliku dla psa.
- Szukamy domu tymczasowego dla Piotrusia - dodają.
Można też wpłacić pieniądze na konto fundacji:
FUNDACJA JESTEM GŁOSEM TYCH CO NIE MÓWIĄ
Rybnik 44-203 ul. Karola Miarki 13
ING 43105013441000009080299499
dla przelewów z zagranicy kod SWIFT INGBPLPW 43105013441000009080299499
PayPal
[email protected]
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego TYDZIEŃ