Czymś innym jest chyba zwykłe wiarołomstwo, odkrycie w sobie pierwiastka homoseksualnego, a nawet prostytucja, by obudzić w ojcu uczucie miłości rodzicielskiej do córki, która nie musi, ale chce być sex workerką, żeby wreszcie zwrócić na siebie uwagę. Janusz L. Wiśniewski, jak przystało na sprawnego pisarza najróżniejsze odmiany miłości ubiera w zmyślnie skonstruowane opowiadania. Pisze o miłości do grobowej deski, o zauroczeniach, które potrafią trwać całe życie albo o dobrowolnym życiu w cieniu innej kobiety, by wreszcie poślubić wiekowego kochanka niemal nad jego grobem. Bo pisarz chce pokazać różne oblicza miłości.
Pisze też reakcja biochemicznych zachodzących w człowieku, powołuje się na badania, część książki wypełniają właściwie naukowe felietony o miłości. Taki intrygujący przerywnik w lekturze błyskotliwych nierzadko opowiadań. Ale dla wielu, szczególnie Polaków, bo przecież książki Wiśniewskiego ukazują się w różnych językach może być opowiadanie tytułowe. Jego bohaterem jest niepełnosprawny chłopak, który mimo fizycznej dorosłości ma mentalność sześciolatka i jest gejem. Okaże się, że jego najbliższym kochankiem będzie działający charytatywnie na rzecz młodych ksiądz. A opiekunowie niepełnosprawnego – jak oni zareagują? A to już trzeba przeczytać opowiadanie samodzielnie.
Czytając „Nazwijmy to miłość” zatęskniłem za czasami, kiedy podróż pociągiem była codziennością. Bez strachu przed koronawirusem można by było i teraz podróżować koleją właśnie z tomikiem prozy Janusza L. Wiśniewskiego. Pisze tu zwięźle, a i skłania do refleksji. Wielbiciele pisarza będą zachwyceni.
Premiera w księgarniach 20 maja 2020.
Oglądasz: Janusz Leon Wiśniewski: Zarabiam sporo pieniędzy
Źródło: UWAGA! TVN
Czytaj też: Intymnie. Rozmowy nie tylko o miłości
Czytaj też: Onkodziwka, ekscórka, młoda matka
Czytaj też: Policjant kryje dilera i gwałciciela
