Jastrzębski Węgiel - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3. Smutek kibiców Jastrzębia
Siatkarskich emocji w takim meczu nie było dane kibicom Jastrzębskiego Węgla przeżywać od lat. Fani siatkówki w Jastrzębiu po raz pierwszy od 2010 roku mieli okazję dopingować swój zespół w meczu finałowym PlusLigi. Wprawdzie Pomarańczowi to obecni mistrzowie Polski, jednak przed rokiem mecze ze względu na pandemię odbywały się bez udziału publiczności.
Teraz, gdy sytuacja COVID-owa jest już opanowana, a obostrzenia zniesione, kibice jastrzębian mogli być siódmym zawodnikiem dla swojej drużyny. A ich pomoc mogła być nieoceniona. Mocno liczyli na nią zresztą sami podopieczni trenera Nicoli Giolito, którzy po przegranej w pierwszym meczu finałowym wierzyli, że ze wsparciem fanów uda im się wyrównać stan rywalizacji.
- Nasi kibice, własna hala, to też może być w jakiś sposób pomocne dla nas. Mam nadzieję, że w sobotę zrobi się 1:1 w tej rywalizacji - mówił przed drugim finałowym starciem Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla.
Kibiców jastrzębian do wspierania Pomarańczowych nie trzeba było namawiać. Na dzień przed meczem rozeszło się ponad trzy tysiące wszystkich wejściówek na kolejny z pojedynków o mistrzostwo. Atmosfera panująca w hali była iście mistrzowska. Nie do końca przekładała się jednak na grę Jastrzębskiego Węgla.
Wciąż obecni mistrzowie Polski grali albo bardzo dobrze albo bardzo słabo. W pierwszym i trzecim secie ku uciesze kibiców prezentowali swoją najlepszą siatkówkę, żeby w drugiej i czwartej odsłonie rozczarować ich swoją postawą. Koniec końców fanom towarzyszył smutek, gdyż ich zespół uległ ZAKSIE (2:3) i w finałowej rywalizacji znalazł się pod ścianą.
Jastrzębski Węgiel - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:20, 16:25, 25:22, 12:25, 16:18)
Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Toniutti, Gladyr, Wiśniewski, Fornal, Szymura, Popiwczak (libero) oraz Boyer, Tervaportti, Clevenot.
Zaksa: Kaczmarek, Janusz, Huber, Smith, Śliwka, Semeniuk, Shoji (libero) oraz Kluth, Żaliński, Rejno.
