Javier Ajenjo Hyjek ma za sobą trudne pół roku. Urodzony i wychowany w Hiszpanii były młodzieżowy reprezentant Polski był chwalony przez trenera Ivana Djurjdevicia przed rozpoczęciem sezonu. Nieźle prezentował się w sparingach i dostał kilka szans na pokazanie się w rozgrywkach PKO Ekstraklasy. Pojawił się w dziewięciu meczach, trzykrotnie wychodząc w podstawowym składzie. Tak było m.in. w Mielcu w 8. kolejce, gdzie strzelił spektakularnego... samobója.
Zdecydowanie większy błąd popełnił wówczas bramkarz Śląska Michał Szromnik, ale za młodym pomocnikiem ta sytuacja ciągnęła się jeszcze długo. Od tamtej pory zaliczył tylko dwa krótkie występy w lidze. Dwukrotnie pojawiał się też na murawie w pucharze Polski.
Hyjek przegrywał rywalizację o miejsce w składzie z takimi piłkarzami jak Patrick Olsen i Petr Schwarz, a ostatnio do zdrowia wrócił Michał Rzuchowski. Na swoje szanse liczą też Adrian Bukowski czy Karol Borys, dlatego Hyjek postanowił wrócić na pół roku do ojczyzny i pomóc Recreativo Huelva w awansie z Segunda Federacion do Primera Federacion, czyli z... trzeciej do czwartej ligi.
Czy grając na tym poziomie, może się rozwinąć? Czy wróci do Wrocławia jako lepszy piłkarz? Czas pokaże, ale wątpliwości nasuwają się same.
