Jennifer, odezwij się, gdzie jesteś, co się z Tobą dzieje!?

Malin Stehn
Lollo, Nina i Malena znają się z czasów studiów. Od blisko 20 lat razem witają Nowy Rok. Tymczasem w innej części miasta z imprezy dla nastolatków znika 17-letnia córka Lolli - Jennifer.

„Opuszczam taras pod pretekstem, że muszę iść do toalety. Tak naprawdę nie mogę znieść pełnych miłości spojrzeń Niny. Nie zasługuję na nie.

Za zamkniętymi drzwiami siadam na klapie, pochylam się do przodu i chowam twarz w dłoniach. Jak mogłem się znaleźć w takiej sytuacji? Gdybym tylko nie… Wzdycham ciężko. Który już raz o tym myślę? Gdybym tylko nie… To przecież, kurwa, bez sensu.

Z tych rozmyślań wyrywa mnie nagle komórka, która w kieszeni marynarki zaczyna grać mój ulubiony utwór. Czuję, jak ściska mnie w brzuchu. Coś się stało na imprezie u nas w domu?

Wyjmuję telefon, widzę na wyświetlaczu nieznany numer i oddycham z ulgą. Ulga mija jednak równie szybko, jak się pojawiła. Nieznany numer może oznaczać, że dzwoni jakaś koleżanka Smilli, bo sama Smilla upiła się do nieprzytomności. Albo to może być jakiś sąsiad, który chce poinformować, że wezwał policję z powodu głośnej muzyki lub huków.

Def Leppard gra dalej. Wpatruję się w długi szereg cyfr, jakby to był szyfr. Tajna wiadomość, którą jako nauczyciel matematyki powinienem być w stanie odszyfrować. Ale te cyfry nic mi nie mówią i w końcu przykładam telefon do ucha.

Z początku słyszę tylko rytmiczne szuranie. Być może kroki. Potem szum, jaki powstaje, gdy wiatr uderza w mikrofon.

- Halo?

Mój głos tonie w trzaskach po drugiej stronie.

- Cześć, Fredrik.

Cały sztywnieję.

- Jennifer?

Chichocze.

- We własnej osobie.

- Coś się stało? Gdzie jesteś?

- Zaraz będę w domu.

- W domu? - Próbuję zrozumieć, co mówi. - Jesteś w drodze tutaj? Do twojego domu?

Odgłosy są takie, jakby się potknęła, i na moment znika z radaru. Zaraz potem znów słyszę jej oddech tuż przy uchu.

- Tak.

- Ale czemu nie jesteś na imprezie? - Przełykam. - Ze Smillą?

- Ech, ta impreza jest do dupy… Więc pomyślałam, że powinniśmy pogadać.

- Pp…pogadać?

Głos odmawia mi posłuszeństwa.

- Właśnie. Pogadać.

Szlag by to trafił! Rozglądam się po wielkiej łazience. Zupełnie jakby były tu jakieś ukryte drzwi prowadzące w miejsce, gdzie można się schować na czas nieokreślony. Ale oczywiście ich tu nie ma. Muszę przejąć inicjatywę.

- Jennifer, gdzie dokładnie w tej chwili jesteś?

- Przy przystanku autobusowym.

- Którym?

Wzdycha.

- Mówiłam przecież, że…

- Jesteś w Klagshamn? - Zaczynam chodzić w tę i z powrotem między drzwiami a jacuzzi. - Na przystanku końcowym?

- Tak. Ale czemu…

Niech to szlag!

- Jennifer, posłuchaj mnie teraz uważnie. - Staram się, żeby mój głos brzmiał stanowczo. - Zostań tam, gdzie jesteś. Przyjdę po ciebie.

- Co? Ale…

- Zostań tam - syczę przez zaciśnięte zęby. - Słyszysz, co mówię? Nie ruszaj się z miejsca. Za dwie minuty tam będę.

Pozostali wciąż są na tarasie, więc mogę niepostrzeżenie wziąć kurtkę i wymknąć się głównymi drzwiami. Widzi mnie tylko Chanel. Leży w swoim koszu, drży, wytrzeszcza oczy. Ktoś powinien był siedzieć z tym biednym psiakiem, gdy wybuchało najwięcej fajerwerków.

Na ulicy jest pusto. Kawałek dalej widać pojedynczy deszcz gwiazd, ale gęsta mgła ogranicza widoczność. Wygląda na to, że najbliżsi sąsiedzi wrócili do domu zaraz po północy. Gdy prawie biegnę chodnikiem, odgłosy imprezy wydają się coraz bardziej odległe i wreszcie całkiem cichną.

W głębi ducha wiedziałem, że przyjdzie ten dzień. Przez całą jesień czekałem, aż bomba wybuchnie. I nie potrafię pojąć, dlaczego od razu jej nie rozbroiłem.

Powinienem był z nią porozmawiać, wszystko wyjaśnić. Zamiast tego schowałem głowę w piasek i myślałem, że czas wyleczy ewentualne rany. Albo chociaż sprawi, że się zatrą.

Najwyraźniej tak się nie stało.

Nie zaszedłem daleko i już ją widzę. Zataczając się na wysokich obcasach, wychodzi z zagajnika. Oczywiście nie została na przystanku.

- Mówiłem, żebyś poczekała.

Uśmiecha się. Pod ciężkimi powiekami widać ogromne źrenice.

Jest na haju?

- Wydajesz się zdenerwowany, Fred…rik.

Trochę bełkocze.

- Nie jestem zdenerwowany. Uważam tylko, że wybrałaś sobie głupi moment na rozmowę. I nie ma potrzeby, żebyś przychodziła do domu i urządzała scenę, kiedy macie gości. O ile to właśnie zamierzasz zrobić.

- Nie zamierzam robić żadnych scen. - Jennifer chichocze, jakby powiedziała coś bardzo zabawnego. - Chcę tylko pogadać. Tylko. Pogadać.

- Jeśli to ma jakiś związek z tym, co się stało zeszłego lata…

- Właśnie. - Przestaje chichotać, robi krok w moją stronę. - Bawiłeś się mną, Fredrik. Namieszałeś mi w głowie.

- Jennifer, proszę…

Szlag by to trafił. Jest pijana, do tego wygląda na naćpaną. Co mam jej powiedzieć? Jak sprawić, żeby zrozumiała?

- Jennifer - zaczynam jeszcze raz - rozumiem, jeśli czujesz się zawiedziona. I już ci mówiłem, jak jest: lubię cię. Zawsze cię lubiłem. Ale mieszasz dwie różne rzeczy.

Patrzy na mnie ze złością.

- Że jak?

- Nieważne. Próbuję ci powiedzieć, że można być dla siebie miłym i niekoniecznie musi chodzić o fizyczną miłość. Do diabła, powinienem był o tym od razu z tobą porozmawiać.

- O fizyczną miłość? - Jennifer śmieje się ponuro. - Czasem gadasz jak jakiś profesor. Ale się nie wywiniesz. Bo z tego, co pamiętam, byłeś cholernie fizyczny.

- To ty byłaś… - próbuję znowu. - Piliśmy alkohol. Upaliliśmy się. To był błąd i nigdy w życiu niczego tak bardzo nie żałowałem.

Przepycha się obok mnie i rusza w stronę domu. Wyciągam rękę, nie chcę, żebyśmy choć na metr zbliżyli się do willi Wiksellów, ale udaje mi się złapać tylko cienki, rozpięty płaszcz.

- Puszczaj mnie.

Wyrywa mi się i idzie dalej.

- Zaczekaj!

Tym razem chwytam ją za ramię. Jennifer się zapiera, ale mimo to udaje mi się ją zaciągnąć z powrotem do zagajnika.

Stoimy naprzeciw siebie na jednej z wielu wydeptanych między drzewami ścieżek. Pobliska latarnia rzuca słabe światło na jej twarz. Tusz do rzęs się rozmazał, Jennifer chwieje się na nogach, wygląda, jakby w każdej chwili mogła się przewrócić.

- Jennifer - staram się, żeby moje słowa brzmiały spokojnie, zniżam głos. - Chętnie z tobą porozmawiam, jeśli tego chcesz. Ale musisz wytrzeźwieć. Możemy przejść się kawałek, a potem mogę cię odwieźć z powrotem do Smilli. Ona wie, że się zmyłaś?

Jennifer wydaje się nie słuchać. Próbuje zrzucić moją dłoń, jej ostre paznokcie kaleczą mi nadgarstek.

- Puszczaj mnie! - krzyczy Jennifer. Wrzeszczy. - Ty obleśny stary dziadu! Nie dotykaj mnie! Słyszysz!

- Jennifer, przestań. - Chcę unieruchomić jej ręce, ale to niemożliwe, wymachuje nimi jak wiatrak. - Chcesz, żeby wszyscy sąsiedzi powychodzili z domów i zobaczyli cię w takim stanie? Tego chcesz?

Parska.

- Mam ich w dupie.

Szarpie się tak mocno, że mi się wyrywa. A kiedy już jej nie trzymam, przewraca się bezwładnie do tyłu w niskie zarośla. Trwa to może ze dwie sekundy, ale wszystko widzę jak w zwolnionym tempie. Zdumienie w jej niebieskich oczach, czarny płaszcz jak trzepoczący żagiel wokół jej ciała.

Robi się całkiem cicho, jakby cały świat wstrzymał oddech. Tak naprawdę to tylko ja przestałem oddychać i gdy głos Jennifer przerywa tę ciszę, czuję ogromną ulgę.

- Au! Niech to szlag... (...)”.

Malin Stehn urodziła się w 1969 r. w Boden, na północy Szwecji. Jej pierwsza powieść - „Szczęśliwego Nowego Roku”, ukazała się w październiku 2021 r., a prawa do jej publikacji sprzedano do 18 państw.

Jennifer, odezwij się, gdzie jesteś, co się z Tobą dzieje!?

Malin Stehn, „Szczęśliwego Nowego Roku”, wyd. Sonia Draga, Katowice 2022, cena 44,90 zł

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl