Nie żyje Jonh Mayall
John Mayall nie żyje. Tragiczną informację przekazano za pośrednictwem oficjalnej strony muzyka na Instagramie. Zgodnie z informacją, artysta zmarł w poniedziałek w swoim domu w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. Miał 90 lat.
"Z ciężkim sercem zawiadamiamy, że wczoraj, 22 lipca 2024 r., John Mayall zmarł spokojnie w swoim domu w Kalifornii, w otoczeniu kochającej rodziny. Problemy zdrowotne, które zmusiły Johna do zakończenia swojej imponującej kariery koncertowej, w końcu doprowadziły do śmierci jednego z największych wojowników na świecie. John Mayall dał nam dziewięćdziesiąt lat niestrudzonych wysiłków na rzecz edukacji, inspiracji i rozrywki" - zaczęto.
Zmarła legenda bluesa
John Mayall przez lata tworzył brytyjski zespół bluesowo-rockowy Jonh Mayall & the Bluesbreakers, który był początkiem ogromnej kariery dla wielu wybitnych twórców takich jak Eric Clapton odnoszący później sukcesy m.in. w karierze solowej czy w Cream, czy też Mick Taylor będący później członkiem legendarnej grupy Rolling Stones.
To sprawiło, że przez wielu John Mayall uznawany jest za pioniera bluesa na świecie i tej kwestii została poświęcona dalsza część wpisu na Instagramie.
"W wywiadzie dla "The Guardian" z 2014 roku John powiedział: „[blues] dotyczy – i zawsze o to chodziło – tej surowej szczerości, z jaką [wyraża] nasze doświadczenia życiowe, coś, co wszystko łączy się w tej muzyce, w słowach również. Coś, co jest z nami połączone, wspólne naszym doświadczeniom.” Ta surowa szczerość, więź, wspólnota i gra będą nadal wpływać na muzykę i kulturę, której doświadczamy dzisiaj i przez przyszłe pokolenia" - czytamy w pamiątkowym wpisie.
Przypomniano, że "artysta dwukrotnie nominowany do nagrody Grammy i niedawno wprowadzony do Rock & Roll Hall of Fame, John pozostawił sześcioro dzieci: Gaz, Jason, Red, Ben, Zak i Samson oraz siedmioro wnuków i 4 prawnuków"
"Otaczają go także miłością swoje poprzednie żony, Pamela i Maggie, oddana sekretarka Jane i bliscy przyjaciele. My, rodzina Mayallów, nie możemy wystarczająco podziękować jego fanom i długiej liście członków zespołu za wsparcie i miłość, których mieliśmy szczęście doświadczyć z drugiej ręki przez ostatnie sześć dekad" - dodała rodzina we wpisie.
Na koniec zdecydowano się natomiast na wzruszające pożegnanie zmarłego artysty.
"John zakończył ten sam wywiad dla Guardiana dalszą refleksją na temat bluesa: „Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby ktokolwiek tak naprawdę wiedział dokładnie, co to jest. Po prostu nie mogę przestać w to grać.” Graj dalej gdzieś bluesa, John. Kochamy Cię" - zakończono.