Poznałyśmy się...
Caroline Wozniacki: Za czasów juniorskich w tenisie.
Agnieszka Radwańska: Nie pamiętam dokładnie, ale podczas turnieju. Miałyśmy może po 12-13 lat.
Trzy słowa, jakimi opisałabym Agnieszkę/Caroline.
C.W.: Miła, wesoła, bezkonfliktowa.
A.R.: Sympatyczna, dowcipna, zabawna.
Za co lubię/cenię Agnieszkę/Caroline?
C.W.: Za otwartość.
A.R.: Poczucie humoru, szczerość.
Czy czegoś zazdroszczę Agnieszce/Caroline?
C.W.: Że za dobrze tańczy (śmiech).
A.R.: Wzrostu!!! Karolina jest sześć centymetrów wyższa.
Największy sukces w dotychczasowej karierze sportowej i życiu?
C.W.: To, że jestem w czołowej dziesiątce tenisistek na świecie.
A.R.: To, że jestem w tenisie tu, gdzie jestem (obecnie 13. WTA).
Sportowiec, którego podziwiam?
C.W.: Michael Jordan.
A.R.: Roger Federer.
Najprzystojniejszy tenisista?
C.W.: Federer. Wyróżniam go za całokształt, nie tylko wygląd. Jest wielkim mistrzem, a zarazem skromnym i miłym człowiekiem.
A.R.: Hm... Fernando Gonzalez.
Najsympatyczniejsza tenisistka (poza Agnieszką/Caroline)?
C.W.: Jest ich sporo, np. Ula Radwańska, Marta Domachowska, Swietłana Kuzniecowa, Serena Williams.
A.R.: Jelena Dementiewa, Flavia Pennetta.
Najmniej lubiana tenisistka?
C.W.: Nie mam takiej.
A.R.: Maria Szarapowa.
Ulubiony sport, poza tenisem?
C.W.: Piłka nożna.
A.R.: Który ja uprawiam - to rolki, a poza moim zasięgiem - to skoki narciarskie.
Ulubiony deser?
C.W.: Czekoladowe ciastko z lodami.
A.R.: Lody oczywiście.
Najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek w życiu... zjadłam?
C.W.: Kiedyś proponowali mi w Tajlandii karalucha, ale nie dałam się namówić.
A.R.: Zupa z rekina, ale powiedziano mi o tym dopiero po fakcie.
Rammstein czy Britney Spears?
C.W.: Britney Spears.
A.R.: Z tej pary Rammstein, choć słucham przeróżnej muzyki. Praktycznie z każdego gatunku.
Louis Vuitton czy Prada?
C.W.: Louis Vuitton.
A.R.: Louis Vuitton oczywiście, nie ma lepszych torebek!
Pies czy kot?
C.W.: Pies
A.R.: Pies, choć już od paru lat nie mam żadnego zwierzaka.
Smok wawelski czy kopenhaska Syrenka?
C.W.: Syrenka oczywiście.
A.R.: Smok, sorry Karolina.
Ostatnio przeczytana książka lub obejrzany film?
C.W.: Kryminał pisarki Camilli Läkberg "The last house standing on the left".
A.R.: "The Hangover", na który wybrałyśmy się z Karoliną podczas Wimbledonu. Byłyśmy też w kinie, kiedy gościła mnie w Danii, ale nie pamiętam, co to było (śmiech).
Miejsce, gdzie jeszcze nie byłam, a chciałabym pojechać?
C.W.: Malediwy. Słyszałam, że jest tam fantastycznie.
A.R.: Mam nadzieję, że Karolina powie Kraków. Ja już w Kopenhadze byłam, więc… może Madagaskar albo Bora-Bora. Kocham wyspy, słońce i plaże.
Ważne zwycięstwa świętuję ..
C.W.: Dobrym deserem.
A.R.: To zależy od tego, kiedy zaczyna się kolejny turniej.
Po przegranych meczach..
C.W.: Słucham muzyki.
A.R.: Staram się o nich zapomnieć jak najszybciej. Jedyny plus jest taki, że mam wtedy czas, by zobaczyć coś innego niż tylko korty i hotele.
Trzy rzeczy, jakie zabrałabym ze sobą na bezludną wyspę?
C.W.: Telefon, dobrą książkę i krem do opalania.
A.R.: iPoda, lakier do paznokci i prostownicę do włosów (śmiech).
Gdybym nie grała w tenisa, to...
C.W.: Byłabym aktorką.
A.R.: Nie mam pojęcia, ale raczej nie piosenkarką. No chyba że w duecie z Karoliną.
Dlaczego straszne?
Na korcie rywalki, poza nim Radwańska i Wozniacki to dwie najlepsze przyjaciółki. Podczas turniejów są prawie nierozłączne.
- Inne zawodniczki, widząc nas razem, mówią: "o, idą te dwie straszne"- śmieje się Agnie_szka, która gościła również niedawno u Karoliny w Kopenhadze. Za tydzień obie wschodzące gwiazdy światowego tenisa spotkają się na turnieju w Los Angeles.