Katastrofa kolejowa w Czechach. Płonęła silnie niebezpieczna substancja
Kilkadziesiąt jednostek straży pożarnej walczyło w piątek 28 lutego z gigantycznym pożarem cystern z benzenem, do którego doszło w Republice Czeskiej, w pobliżu miejscowości Hustopečí nad Bečvou w regionie Přerov. To około 70 km od granicy z Polską. Doszło tam do wykolejenia się pociągu wiozącego niebezpieczną substancję, która zaczęła się palić po zderzeniu. Pożarem objętych zostało 15 z 17 wagonów.
Jak poinformowały czeskie służby, zgłoszenie o zdarzeniu wpłynęło do centrum operacyjnego o godzinie 11:39, na miejsce zdarzenia natychmiast wysłano siły i środki, a wkrótce potem stopniowo ogłaszano wszystkie stopnie alarmu przeciwpożarowego.
- Utworzono sztab dowodzenia, a teren podzielono na sześć sekcji ogniowych. Wszystkie zainteresowane organy władzy, kierownictwo gmin oraz ludność zostały natychmiast poinformowane za pomocą wiadomości SMS - podają czescy strażacy.
Wezwano również 38 jednostek zawodowych i ochotniczych z województw ołomunieckiego, morawsko-śląskiego, zlińskiego i południowomorawskiego, strażaków kolejowych oraz posiłki ze Słowacji, w szczególności dwie cysterny o dużej pojemności i robota gaśniczego. - Użyliśmy również śmigłowca czeskiej policji z załogą składającą się ze strażaków z Moraw Południowych, którzy ugasili pożar przy użyciu pojazdu Bambivac - wskazują ratownicy.
- Ugasiliśmy pożar przy użyciu wody gaśniczej i gęstej piany. Jednocześnie dbaliśmy o środowisko, aby substancje chemiczne nie zanieczyszczały źródeł wody. Łącznie na miejscu użyliśmy 60 jednostek sprzętu, głównie cystern o dużej pojemności i naszych specjalnych kontenerów - podkreślają strażacy.
Pociąg z benzenem wykoleił się w Czechach. Co ze środowiskiem?
Jak podają czescy strażacy, do badań i monitoringu wykorzystano cztery drony, które dzięki obrazowaniu termowizyjnemu pozwoliły dowództwu i sztabowi dowódcy interwencji określić rozmiary pożaru i jego rozwój. Laboratorium chemiczne we Frenštácie pod Radhoštěm monitorowało stężenia emisji i substancji niebezpiecznych w okolicy. W ciągu dnia w powietrzu nie odnotowano przekroczeń dopuszczalnych wartości.
- W piątek wieczorem liczebność jednostek została zmniejszona, ale interwencja była kontynuowana przez całą noc. W sobotę, po ugaszeniu pożaru, spodziewane jest rozpoczęcie przeładunku pozostałych środków chemicznych do wagonów zastępczych. Będziemy współpracować ze strażakami SŽ. W kwestiach związanych ze środowiskiem będziemy kontynuować konsultacje z Czeską Agencją Ochrony Środowiska, Zarządem Gospodarki Wodnej Republiki Moraw i Dorzeczem Moraw, aby jak najbardziej zminimalizować szkody dla środowiska - podkreślają czescy strażacy.
Nie było zagrożenia dla mieszkańców woj. śląskiego
W związku z katastrofą w Czechach wielu Polaków z południa kraju miało obawy dotyczące ewentualnego skażenia powietrza. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska uspokajał, że sytuacja jest pod kontrolą.
— Stacje pomiarowe GIOŚ nie wykazują zwiększonego stężenia benzenu. Nie stwierdziliśmy na ten moment żadnych zagrożeń związanych z wydarzeniem. GIOŚ stale monitoruje jakość powietrza w Polsce. Wyniki pomiarów można znaleźć na naszym portalu powietrze.gios.gov.pl. - powiedział Dziennikowi Zachodniemu Tomasz Matusiak rzecznik prasowy instytucji.
Sytuację w Czechach monitorowała również Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej.
— Nie było zapotrzebowania ze strony czeskiej na pomoc polskich strażaków. Komenda Główna PSP ma informacje bezpośrednio ze strony czeskiej i nie ma zagrożenia, że produkty spalania i dymy przedostaną się na polską stronę. To jest dość daleko, bo 70 kilometrów od granicy. Wiatr spycha dymy w kierunku Słowacji i Węgier. Monitorujemy sytuację – przekazał Dziennikowi Zachodniemu st. bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski rzecznik prasowy Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej.
Dyrekcja Generalna Korpusu Pożarniczo-Ratowniczego (odpowiednik polskiej Komendy Głównej PSP) podała, że straty przekraczają 100 milionów koron. Ta kwota odpowiada niemal 17 milionom złotych.
