Piłkarze biało-zielonych przypomnieli, że potrafią grać w piłkę. Niestety, bez efektu punktowego. Lechia zasłużyła w tym meczu przynajmniej na remis, a Pogoń – choć nie pokazała na boisku nic specjalnego – wróciła do Szczecina z kompletem punktów. W piłce nożnej nie chodzi jednak o sprawiedliwość czy zasługi, ale o strzelanie goli.
- Jeśli w kolejnym meczu zagramy tak, jak przeciwko Pogoni, to wygramy. To właśnie powiedziałem moim zawodnikom w szatni. Widziałem na boisku walkę i charakter. Po meczu był czas, żeby płakać i położyć się spać, jeśli komuś z piłkarzy to się uda, ale już następnego dnia spodziewam się wszystkich zawodników na treningu i będziemy analizować to, co się stało. Nie jestem dumny z wyniku. Jednak grając z takim zaangażowaniem wciąż możemy się utrzymać – ocenił po meczu David Badia, trener biało-zielonych.
Problemem piłkarzy Lechii jest dziś gra w ofensywie. Drużyna nie strzela goli, a bez tego trudno myśleć o zwycięstwach i pozostaniu w PKO Ekstraklasie. To już czwarty kolejny mecz bez zdobytej bramki.
- Mamy trzy klarowne sytuacje i żadnej nie wykorzystujemy. W tej sytuacji ciężko o zwycięstwo. Na treningach takie sytuacje kończymy golami, a w meczach z jakiś powodów ich nie wykorzystujemy – przyznał hiszpański trener gdańskiego zespołu.
CZYTAJ TAKŻE: Takie kontrowersyjne i pamiętne oprawy przygotowali kibice. Budzą skrajne emocje
Lechia przegrała z Pogonią i ten wynik z pewnością zbliża zespół z Gdańska do degradacji do Fortuny I ligi. Strata do bezpiecznego miejsca wynosi bowiem pięć punktów. Jednak to, jak zespół zagrał w meczu z Pogonią, pozwala kibicom na delikatny optymizm, że jeszcze nie wszystko stracone. Przed biało-zielonymi mecz z Cracovią, w którym trzy punkty będą bezwzględnie potrzebne, aby zachować jeszcze choć trochę szans na uratowanie się przed spadkiem z PKO Ekstraklasy.
