- W zeszłym tygodniu ktoś pomazał sprayem wszystkie stojące pod moim blokiem samochody, w tym mój - mówi Krzysztof Więcławski, mieszkaniec ul. Parzęczewskiej. - Dodatkowo, dwa zostały oblane jasną farbą.
To nie jedyny taki przypadek w tej okolicy. Tuż przed sylwestrem, ktoś podpalili samochód należący do sąsiada pana Krzysztofa. - Późną nocą usłyszałem wycie klaksonu - opowiada zgierzanin. - Zastanawiałem się nawet, kto robi tyle hałasu o tej porze. Potem przyjechała straż pożarna. Okazało się, że płonął samochód sąsiada. Miałem szczęście, bo chciałem tego wieczora zaparkować obok niego.
Jednocześnie, od ok. dwóch-trzech miesięcy, na blokach zaczęły pojawiać się kibicowskie napisy. Początkowo, obwieszczały miłość do łódzkiego Widzewa, później zaczęły być zamalowywane przez zwolenników ŁKS-u.
Niezależnie od powodu, dla którego w spokojnej dotąd okolicy dochodzi do aktów wandalizmu, mieszkańcy bloków czują lęk. - Teraz, nikt nie zostawia tu już na noc samochodów, boimy się, że zostaną zniszczone - mówi pan Krzysztof.
Mieszkańcy wielokrotnie prosili policję o pomoc. Według nich, nie przyniosło to żadnych rezultatów.
- Patrole pojawiają się u nas rzadko - twierdzi pan Kuba. - Czasami radiowóz przejedzie alejką wzdłuż cmentarza. Jednak na boisku obok, bardzo często wieczorami przesiadują grupki młodych, często agresywnych ludzi. Słychać niecenzuralne słowa, tłuczenie butelek itp. Policja i straż miejska przyjeżdżają z opóźnieniem. Czy są zbyt zajęci innymi sprawami?
Nadkomisarz Liliana Garczyńska, oficer prasowy w zgierskiej Komendzie Powiatowej Policji, twierdzi że nie wszystkie działania policji muszą być widoczne dla mieszkańców.
- W nocy, wysyłamy tam dodatkowe patrole funkcjonariuszy ubranych po cywilnemu - mówi. - Ponadto dzielnicowi rozmawiają z okolicznymi mieszkańcami i proszą ich by zawiadamiali nas o osobach kręcących się w pobliżu samochodów i bloków.
Policjantom nie udało się jednak wytropić sprawców podpalenia ani wandali, którzy zniszczyli sprayem auta.