Kiedy przed rokiem „Gazeta Krakowska” pisała o sukcesach Komodo, opatrzyliśmy artykuł tytułem „Wyrastają na gwiazdy muzyki klubowej”. Wówczas po sukcesie ich wersji „Blue Suede Shoes” sami nie przypuszczali, że tak to wszystko się rozkręci. Nowy kawałek, remake grupy Cutting Crew (I Just) Died In Your Arms jest grany na całym świecie. Do środy na Youtube to nagranie miało prawie siedem milionów wyświetleń. I pewnie na tym się nie skończy.
- To niesamowite! - wyznaje Jonasz Brzeźniak. - Za każdym razem kiedy słyszymy piosenkę np. jadąc samochodem, będąc w sklepie, czy tak jak kilka dni temu w międzynarodowej telewizji Eurosport, jako tło muzyczne w programie, cieszy tak samo jak za pierwszym razem – dodaje.
Jak przekonują muzycy, to wielka satysfakcja i poniekąd nagroda za lata pracy i wytrwałość. Ich kawałek gra niemal cały świat, m.in. stacje radiowe we Włoszech, Czechach, na Cyprze, w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, Brazylii, Wielkiej Brytanii i Meksyku.
- Nie ukrywamy, że największą radość daje nam to, że tak często grany jest w naszym kraju i to przez największe stacje radiowe - cieszy się Jonasz. - Dzięki temu znalazł się już na trzecim miejscu nowych, najczęściej odtwarzanych utworów w Polsce – dodaje.
Przed kilkoma dniami utwór trafił na POPlistę RMF FM, a zaraz potem na dzienną playlistę tej stacji radiowej.
- Kiedy otrzymałem telefon, że w RMF-ie właśnie leciał nasz utwór, nie mogłem w to uwierzyć - wspomina Jonasz. - Sugerowałem nawet koleżance która zadzwoniła, że prawdopodobnie wyświetlacz w jej radio samochodowym jest uszkodzony - dodaje.
Zaskoczenie mieszało się z radością, bo trafić z klubowym utworem do tak popularnej listy graniczy z cudem.
- Tak naprawdę to jeszcze do nas nie dociera. To wszystko co się dzieje jest nie do ogarnięcia - wyznaje Tomek. - Z całego świata docierają do nas informacje o tym, że ktoś słyszał IJD albo gratuluje nam tak dobrej muzy i chyba takie słowa są dla nas najważniejsze. Jesteśmy za to wsparcie niezmiernie wdzięczni – dodaje.
Swoje drugie życie utwór zawdzięcza Nicholasowi Eede z Cutting Crew.
- Aby legalnie wydać remake starszego hitu trzeba mieć zgodę autora oryginalnej wersji - tłumaczą muzycy. - Najpierw stworzyliśmy utwór oraz videoclip i z pomocą naszej wytwórni Sony Music poprosiliśmy o zgodę. Autor oryginału bardzo entuzjastycznie przyjął nasz pomysł na odświeżenie tego hitu i jest – dodają.
Praca nad utworem trwała rok. Muzycy i producenci zaprosili do współpracy siedmiu wokalistów, ostatecznie wybrali amerykański diament - wokalistę Michael’a Shynes’a.
Nie spoczęli na laurach, pracują nad kolejnym utworem, będzie to również remake hitu z lat 80-tych. Jakim? Nie zdradzają.