Z wyliczeń policji wynika, że na terenach zabudowanych w 2018 roku w Łodzi odnotowano 197 przypadków przekroczenia dopuszczalnej prędkości o 50 km na godz., zaś w woj. łódzkim 1193. W tym roku do początku kwietnia w Łodzi wykryto takich 30 przypadków, zaś w Łódzkiem 329.
Oczywiście policjanci nie wykrywają wszystkich takich wykroczeń, przez co faktycznie jest ich o wiele więcej. Pędzący z nadmierna prędkością kierowcy wpadają w tych miastach, gdzie są wideorejestratory. Chodzi m.in. o Łódź, Sieradz, Radomsko i Skierniewice.
Z obserwacji policjantów z drogówki wynika, że takie wykroczenia utrzymują się na stałym, wysokim poziomie. Wśród delikwentów zdecydowanie dominują mężczyźni wieku 20 – 50 lat, chociaż zdarzają się także kobiety – zwłaszcza młode, które potrafią nacisnąć pedał gazu. Wszyscy zatrzymani tłumaczą się, że pędzą, gdyż muszą zdążyć do pracy, na ważne spotkanie, do lekarza itd. Ich wyjaśnienia są weryfikowane.
Bywa jednak, że weryfikacja jest niepotrzebna, gdyż od razu widać, że nadmierna prędkość jest uzasadniona.
Pamiętam sytuację, gdy kierowca z powiatu łódzkiego wschodniego z ciężko chorym dzieckiem pędził autem do szpitala Matki Polki w Łodzi. Reakcja policjantów, którzy go zatrzymali, była natychmiastowa. Oczywiście nie zabrali mu prawa jazdy, lecz pozwolili mu jechać dalej, ale za swoim radiowozem, który ruszył na sygnałach dźwiękowych, dzięki czemu konwojowany ojciec z chorym dzieckiem szybko trafił do szpitala – opowiada Marzanna Boratyńska z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Łodzi.
Bywa, że wśród sprawców takich wykroczeń zdarzają „recydywiście” mający na koncie takie samo przewinienie, czyli że tracą za prędkość prawo jazdy na trzy miesiące, odzyskują i znów je tracą w podobnych okolicznościach. Niekiedy jak lwy walczą o zachowanie prawa jazdy.
W lutym tego roku na ul. Rokicińskiej w Łodzi zatrzymaliśmy samochód. Kierowała kobieta, która dopuszczalną prędkość przekroczyła o 61 km na godz. Jechała z mężem, który nie miał prawa jazdy. Dlatego małżonkowie gorąco apelowali do policjantów, aby nie zabierali kobiecie prawa jazdy, a w zamian ukarali ich wyższym mandatem. Oczywiście nie zgodziliśmy się na takie rozwiązanie – mówi podkomisarz Kamil Wnukowski z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Łodzi.
Policjanci przyznają, że rekordziści przekraczają dopuszczalną prędkość nawet o 80 – 90 km na godz. Jednak był przypadek w minionym roku, kiedy to w Łodzi w nocy, gdy można mieć na liczniku do 60 km na godz., pewien kierowca mknął z szybkością 172 km na godz., czyli miał „na plusie” 112 km na godz. Oczywiście pożegnał się z prawem jazdy i zapłacił 500-złotowy mandat.
