Dmitrij Pieskow, rosyjski dyplomata i rzecznik prasowy prezydenta Rosji, stwierdził, że dziennikarz Robert Cohen z "New York Times" błędnie zinterpretował jego słowa dotyczące przyszłorocznych wyborów prezydenckich. W wywiadzie Pieskow miał stanowczo oświadczyć, że prezydent Władimir Putin wygra kolejne wybory prezydenckie z "90 procentami głosów", a samo głosowanie nie jest prawdziwą demokracją, może być jedynie wyrazem "kosztownej biurokracji".
Wybory to niepotrzebny wydatek
Pieskow w swojej późniejszej obronie wyjaśnił, że jego słowa, które padły wśród dziennikarzy, były nieprecyzyjne, a amerykańscy redaktorzy „jak zwykle źle go zacytowali”.
Już teraz można powiedzieć, że jeśli [Putin - red.] będzie kandydował, zostanie ponownie wybrany większością głosów, a wybory tylko pociąga za sobą niepotrzebne wydatki – stwierdził.
Zaznaczył jednak, że prezydent Putin nadal podkreśla konieczność legalności wyborów, jako wymóg demokracji.
Chociaż wybory są wymogiem demokracji i sam Putin zdecydował o ich przeprowadzeniu, teoretycznie jest możliwe, że ich nie będzie - powiedział Peskow portalowi informacyjnemu RBC.
Bo jest już oczywiste, że Putin zostanie wybrany - dodał, podkreślając, że ta wypowiedź jest "całkowicie jego osobistym zdaniem".
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Demokracja w coraz słabszej kondycji
Słowa Pieskowa niewątpliwie wprowadziły pewne zamieszanie, w szczególności w kontekście przyszłorocznych wyborów prezydenckich. W marcu 2024 roku Rosja będzie wybierać kolejnego prezydenta, a już teraz na porządku dziennym są spekulacje, czy Putin znów będzie kontynuować swoją kadencję. Przywódca Federacji Rosyjskiej, który wkrótce skończy 71 lat, z pewnością nie rezygnuje z dążenia do kolejnego z rzędu prezydenckiego mandatu. Dzięki wcześniejszym zmianom konstytucyjnym może pozostać prezydentem aż do 2036 roku.
Źródło: meduza.io / themoscowtimes.com
dś