Pacjentki i personel Szpitala Powiatu Bytowskiego wystraszyli się ze względu na ryzyko zarażenia koronawirusem od lekarza, który po powrocie z urlopu we Włoszech, jak gdyby nigdy nic, wrócił do pracy.
Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!
- W ogóle go nie obowiązuje kwarantanna? (...) Jego nie obowiązuje to co zaleca rząd, ministerstwo i sanepid? Jego żony, która jest pielęgniarką i normalnie pracuje, też to nie dotyczy? Taki typ człowieka. Nie rozumiem, dlaczego go nie obowiązują zakazy i obostrzenia. To jest jakiś cyrk. To jest w ogóle skandal! - denerwuje się nasza Czytelniczka.
Sprawdziliśmy. Rzeczywiście w Szpitalu Powiatu Bytowskiego pracuje lekarz o podanym przez naszą Czytelniczkę nazwisku. Zajmuje kierownicze stanowisko.
- Naprawdę mam teraz inne, poważniejsze sprawy na głowie. Muszę pacjentów zabezpieczyć. Sytuacja jest dynamiczna i prawie nie śpię. Niech pani to zostawi odpowiednim służbom. Wszystko jest pod kontrolą i zgodne z prawem. Więcej tego nie będę komentować – skwitowała pytania prezes bytowskiego szpitala Beata Hinc.
Sam lekarz, do którego udało nam się dotrzeć, również nie chciał rozmawiać. Usłyszał tylko z kim rozmawia i stwierdził: - Nie udzielam na temat mojej pracy żadnych informacji. Nie rozmawiam z prasą. Dziękuje bardzo. Do widzenia – skwitował i się rozłączył.
Zapytana o lekarza z bytowskiego szpitala powiatowa inspektor sanitarna Anna Krefft poinformowała: - Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Bytowie prowadzi nadzór epidemiologiczny oraz obserwację i jest w stałym kontakcie z osobą nadzorowaną – napisała w odpowiedziach na nasze pytanie Anna Krefft.
Oto opowieść o charyzmatycznych i słynnych lekarzach z Pomorza
