To była zorganizowana grupa przestępcza, specjalizująca się w kradzieżach jednej marki samochodu: mercedesa sprintera. Członkowie gangu włamywali się do takich aut zaparkowanych w Toruniu, Bydgoszczy, Włocławku, Olsztynie, Gdańsku i innych miastach polskich. Ale kradli także w miastach na terenie Niemiec oraz w czeskiej Ostrawie.
Wpadli i stanęli przed Sądem Okręgowym w Toruniu. 13 grudnia minionego roku sędzia Zbigniew Lewczyk zakończył proces i ogłosił wyrok dla 10 mężczyzn. Na ławie oskarżonych zasiedli m.in. dwaj bracia - Robert M. i Rafał M. - a także ich ojciec Wiesław M.
Gangiem kierował Robert, który do biznesu wciągnął brata i ojca
Najsurowszy wyrok usłyszał mający dziś 43 lata Robert M. Jak ustaliła najpierw w śledztwie Prokuratura Okręgowa w Toruniu, a potem w procesie potwierdził sąd, to on kierował całym gangiem. Już sam fakt kierowania zorganizowaną grupą przestępczą podwyższył mu karę.
Grupa kradła auta w wymienionych wyżej miastach, opanowując do perfekcji włamywanie się do mercedesów sprinetrów właśnie. Tylko w Toruniu takie samochody skradziono np. z ulic Poznańskiej, Konstytucji 3 Maja czy Bydgoskiej. Warte były od kilkudziesięciu do 120 tysięcy zł - ustalono. Oczywiście, w zależności od rocznika, modelu, stanu technicznego oraz wyposażenia.
-Robert M. skazany został na karę łączną 7 lat bezwzględnego więzienia (za 16 zarzucanych mu czynów) oraz 20 tys. zł grzywny - przekazuje Jarosław Szymczak, asystent rzecznika Sądu Okręgowego w Toruniu.
W złodziejskim interesie aktywnie działał też brat tego 43 latka - młodszy od niego cztery lata Rafał M. On skazany został na 5 lat więzienia i 10 tys. zł.
Co ciekawe, na przestępczą ścieżkę z synami wkroczył także ich ojciec. On sam nie kradł jednak pojazdów. Skazany został na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata próby i 3 tys. zł grzywny za to, że przyjął elektronarzędzia ze skradzionego w Niemczech mercedesa z pełną świadomością tego, że pochodzą z przestępstwa. Tyle mu udowodniono.
Polecamy
Jedni kradli, a inni demontowali mercedesy na części
Co działo się z kradzionymi autami? Często od razu demontowane były na części, na sprzedaż. Tym zajmował się np. Łukasz M., działający w Buczkowie (koło Gniewkowa w Kujawsko-Pomorskiem). Jego sąd potraktował w wyroku najłagodniej - warunkowo zawieszono mu karę na trzy lata próby.
Pozostali oskarżeni jednak, szczególnie ci kradnący w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, na wyrozumiałość sądu nie mogli już liczyć. Większość z nich trafić ma za kraty na kilka lat.
Ernest K., który ukradł kilkanaście mercedesów, skazany został na 3 lata więzienia i 20 tys. zł grzywny.
Artur B., który kradł m.in. w Bydgoszczy, Włocławku, Gdańsku i Olsztynie, za kraty pójdzie na 5 lat. Do zapłaty ma 20 tys. zł grzywny.
Rafał K., kradnący w Olsztynie, skazany został na 4 lata odsiadki i 10 tys. zł grzywny.
Artur J., który nie tylko kradł mercedesy, ale i uciekał takim kradzionym przez Częstochowę, usłyszał wyrok 5 lat więzienia i 10 tys. zł.
Adam P., który tak samo uciekał przez Częstochowę, skazany został za kradzieże na 5 lat więzienia i 10 tys. zł grzywny.
Szansę od sądu dostał natomiast Bartosz C., który brał udział w kradzieżach w Toruniu. Jemu karę 4 lat więzienia sąd warunkowo zawiesił na ośmioletni okres próby. Do zapłaty ma jednak 2 tys. zł grzywny.
Ogłoszony 13 grudnia 2024 roku wyrok dla całej grupy oskarżonych nie jest jeszcze prawomocny. Wiele wskazuje na to, że sprawy nie kończy. Wnioski o wydanie uzasadnienia orzeczenia na piśmie wnieśli od razu liczni adwokaci, broniący oskarżonych. W tym: adwokat Mariusz Lewandowski, obrońca kierującego gangiem Roberta M.
Taka postawa obrońców wskazuje na to, że planują oni odwoływać się od wyroku. Gdy tak się stanie, losy oskarżonych ostatecznie rozstrzygnie dopiero Sąd Apelacyjny w Gdańsku.
Na zakończenie dodajmy, że nawet oskarżony o kierowany gangiem Robert M. odpowiadał przed sadem z wolnej stopy - nie był tymczasowo aresztowany.
Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku:
