Krajoznawcza wycieczka do morderczego koszmaru

Wawrzyniec Rozenberg, Marek Adamkowicz
Policja zabezpieczała wczoraj  ślady na miejscu zdarzenia i przeszukiwała okolicę
Policja zabezpieczała wczoraj ślady na miejscu zdarzenia i przeszukiwała okolicę Wawrzyniec Rozenberg/POLSKA
O makabrycznym odkryciu w Drzewinie w powiecie gdańskim świadkowie nie chcą rozmawiać. Są w szoku. Ciało młodej kobiety znaleźli członkowie Koła Numer 35 Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego.

Brali oni udział w rajdzie pieszym, którego trasa wiodła z Przywidza do Skarszew. W pewnym momencie turyści podzielili się na dwie grupy. Jedna, w składzie której były przede wszystkim kobiety, poszła do celu łatwiejszą drogą. To właśnie ona odkryła zwłoki.

- Członkowie PTTK zatrzymali się przy znajdującym się nieopodal trasy ich rajdu zalanym wyrobisku torfu - relacjonuje asp. Marzena Szwed-Sobańska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim. - Ich uwagę zwrócił unoszący się na wodzie dwa metry od brzegu foliowy worek.

Początkowo turyści myśleli, że znajduje się w nim drewno. Zaintrygowały ich jednak łańcuchy oplatające pakunek. Przyciągnęli więc worek do brzegu i wówczas dokonali wstrząsającego odkrycia. W środku były nagie zwłoki kobiety. Bez głowy i dłoni. Nogi odcięto od korpusu piłą łańcuchową.
Wezwana na miejsce zdarzenia policja przystąpiła do zabezpieczania śladów. W poszukiwanie brakujących fragmentów ciała włączyli się również płetwonurkowie. Penetrowali wczoraj dno wyrobiska do późnych godzin popołudniowych, ale nie znaleźli niczego.

- Prowadzenie akcji w tym miejscu nie jest łatwe - mówi oficer dyżurny straży pożarnej w Pruszczu Gdańskim. - Nawet nasz wóz terenowy, choć ma wysokie zawieszenie, miał problemy z dojechaniem do starego wyrobiska.

- Przeszukiwania okolicy jeszcze nie zakończyliśmy - podkreśla asp. Marzena Szwed-Sobańska. - Wciąż ma-my nadzieję, że znajdziemy kolejne ślady, które rzucą więcej światła na to zdarzenie. Na razie wiemy bardzo niewiele. Próbujemy przede wszystkim ustalić tożsamość ofiary.
Wstrząśnięci odkryciem są mieszkańcy Drzewiny. Nie mogą uwierzyć, że coś takiego mogło się zdarzyć dosłownie tuż obok nich.

- Nasza miejscowość jest wyjątkowo spokojna - zapewnia Roman Konkol, mieszkaniec wsi. - Policja zagląda tu rzadko, bo nie ma po co. W Drzewinie wszyscy się znają doskonale i żyją zgodnie. Nie mamy nawet o co się kłócić. Cała wieś to zaledwie dziesięć domów. Roman Konkol jest przekonany, że zwłoki musiał podrzucić ktoś obcy, choć o leśnym stawie wie niewielu.

- Do starego wyrobiska prowadzi tylko jedna droga, w którą skręca się pośrodku wsi - opowiada mężczyzna. - Jest to jedyne takie oczko wodne w okolicy. Gdyby sprawca nie znał terenu i nie wiedział, jak do niego trafić, ukryłby zwłoki w innym miejscu. Nie wierzę, że to był przypadek!

Drzewina leży pośród lasów, więc jej mieszkańcy potrafią doskonale obchodzić się z piłami łańcuchowymi. To ważne, bo jak podkreślają, obsługa tego rodzaju narzędzi wcale nie jest prosta.
- Jesteśmy przerażeni okrucieństwem, z jakim sprawca poćwiartował zwłoki - mówi pan Roman. - Takiego bestialstwa zrozumieć nie sposób. Nie może być człowiekiem ktoś, kto masakruje ciało piłą łańcuchową i siekierą. Jak żyję, nie słyszałem o czymś równie odrażającym!

Morderca na pewno przejeżdżał koło mojego domu...

Z Anitą Szwartz, sołtysem Drzewiny, rozmawia Wawrzyniec Rozenberg

Kiedy mieszkańcy dowiedzieli się o zdarzeniu?
Wczoraj po południu zjawili się w naszej wsi policjanci, wypytując, czy nie słyszeliśmy o kimś zaginionym z naszej okolicy i czy nie zauważyliśmy czegoś podejrzanego.
Było to dla nas zaskoczenie, bo Drzewina jest wyjątkowo spokojnym miejscem. W naszej wsi jest zaledwie dziesięć domów.

Zdaje się, że do starego wyrobiska, gdzie znaleziono zwłoki, prowadzi tylko jedna droga - przez Drzewinę.
Tak. Tylko tędy jest przejazd. Od strony Nowego Wieca nie przedostanie się nawet samochód terenowy. Dlatego kiedy pomyślę, że sprawca przejeżdżał obok mojego domu, by ukryć ciało tej kobiety, włos jeży się na głowie. Tylko bestia mogła zrobić coś takiego!

Czy w Drzewinie często pojawiają się obce samochody?
Skądże znowu! Szosą z Olszanki do Pawłowa, przy której leży Drzewina, przejeżdża najwyżej kilkanaście wozów dziennie, a co dopiero mówić o drodze do zalanego wyrobiska.

Tam nikt nie zagląda! Droga jest polna, z głębokimi koleinami, bardzo łatwo można na niej uszkodzić podwozie. Myślę, że ten, kto podrzucił zwłoki, znał dobrze lasy wokół Drzewiny. Wiedział, że nikt tu nie będzie niczego szukał. W stronę wyrobiska nie zapuszczają się nawet miejscowi. To, że turyści znaleźli zwłoki, to prawdziwy cud. Mam nadzieję, że policja szybko złapie zwyrodnialca i trafi on za kratki na długie lata.

Ćwiartowanie nie zaciera śladów

W ubiegłym roku równie makabrycznego odkrycia dokonali pomorscy policjanci na terenie jednego z gospodarstw w miejscowości Dobre. W zbiorniku na nieczystości znaleźli odciętą ludzką rękę. Po wypompowaniu wody znaleziono rozczłonkowane ciało mężczyzny. Szybko zatrzymano wtedy podejrzanego - kuzyna zamordowanego. Razem prowadzili gospodarstwo. Zabił w szale złości, bo kuzyn - według niego - nie dbał o porządek. Poćwiartował ciało, aby ukryć ślady zbrodni. Przyznał się do winy i stanął przed sądem w Elblągu.

Wróć na i.pl Portal i.pl