Proces w tej głośnej sprawie rozpoczął się w poniedziałek. Zarzuty śledczych są poważne: groźby karalne, spalenie kilku samochodów o łącznej wartości 55 tys. zł, straszenie policjantów z myślenickiej komendy podczas zatrzymania oraz próba zabójstwa 30-letniej Marty Diener oraz znęcanie się nad nią.
Zarzuty prokuratury
Z ustaleń wynika, że pokrzywdzona w nocy z 11 na 12 marca 2016 r. w swoim domu w Stróży koło Myślenic była bita, kopana po całym ciele, obcięto jej włosy i zadawano ciosy nożem. Sprawcy złamali jej też kręgosłup szyjny i katując kobietę doprowadzili do zwichnięcia dwóch kręgów szyjnych, które niebezpiecznie naciskały na rdzeń kręgowy i utrudniały kobiecie swobodne oddychanie. To zagrażało nie tylko jej zdrowiu, ale i życiu.
W śledztwie obaj oskarżeni mężczyźni nie przyznali się do winy. Składali obszerne wyjaśnienia, które były jednak odmienne od ustaleń śledczych. Pozostają w aresztach tymczasowych od marca 2016 r.
Marta w rozmowie z mediami opowiadała ze szczegółami o okolicznościach zajścia i w jaki sposób została skatowana w środku nocy, gdy za ścianą spały jej maleńkie dzieci. Przed jej własnym mężem, szanowanym biznesmenem i jego pracownikiem kolegą kobietę uratowali policjanci, których zdążyła wezwać.
Relacja Marty Diener
- Poznaliśmy się przez przypadek. Mąż zaprosił mnie na kawę i tak zaczęliśmy się spotykać - wspominała początki znajomości z Pawłem W. optykiem ze znanej krakowskiej rodziny.
Pobrali się trzy lata temu, a wspaniały ślub i przyjęcie miały być początkiem szczęśliwego życia. Mieli wielkie plany. Pani Marta wylicza wszystko, o czym marzył jej mąż: O dużej rodzinie, o domku, o dzieciach i pieskach w ogrodzie.
Alkohol i przemoc
Na początku znajomości nic nie wskazywało na skłonności męża do agresji, ale - jak teraz ocenia kobieta - to była gra. - Dobrze się maskował. Ja pokochałam tę maskę, którą on mi sprzedał. To było pewnie coś, co ja chciałam usłyszeć i tak też się stało - mówi.
Kilka miesięcy po ślubie okazało się, że Paweł zaczął pić, to były alkoholowe, kilkudniowe ciągi. Jeszcze zażywał jakieś środki chemiczne i zupełnie był wtedy nie do opanowania.
Stan Marty wciąż jest bardzo poważny - kobieta odzyskała czucie w nogach, ale na nadal kłopoty z poruszaniem prawą ręką. Jak mówi, jedyne, czego teraz pragnie to spokój.
Oskarżony oskarża
Na sali rozpraw oskarżony zaprzeczał zarzutom i nakreślił obraz relacji z żoną. Nie krył, że leczył się z alkoholu, ale przeszedł terapię i przestał pić.
Z jego słów wynikało, że z Martą wpadli sobie w oko w Galerii Kazimierz, wymienili telefonami i zostali parą. Paweł W. miał już wtedy ustalona datę ślubu z inną kobietą, ale księdzu wytłumaczył, że wybrana będzie inna. Żonie jako prezent ślubny podarował mercedesa, potem spełniał każdą jej zachciankę, kupił konia, obsypywał prezentami.
- Było jak w bajce przez pół roku - mówił. Potem okazało się, że żona miała kolejne wymagania finansowe. Przy okazji dowiedział się, że wcześniej była związana ze znanym w Krakowie przestępcą Januszem K. ps. Bokserek. Zorientował się także, że jego szwagier, brat Marty, ma kilka wyroków na koncie i obraca się w półświatku. Nie mógł znieść pogarszającej się relacji z żoną, więc złożył pozew rozwodowy. Proces cywilny się toczy.
Tajemnice dawnych więzień w Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Autor: Artur Drożdżak, Gazeta Krakowska