Tym tematem od prawie miesiąca żyje cała Polska. Chodzi o wybicie 170 krów z gminy Deszczno. Po tym, gdy 2 maja wojewoda lubuski Władysław Dajczak i lubuski lekarz weterynarii Zofia Batorczak poinformowali o planach likwidacji stada, oburzenia nie kryli obrońcy zwierząt. Przeciwko wybiciu krów protestowali w internecie, przed Lubuskim Urzędem Wojewódzkim, a w ostatni weekend pojawili się w miejscu, gdzie znajdują się krowy – to łąka o powierzchni około 200 hektarów.
Obrońcy zwierząt z całej Polski przyjechali do gminy Deszczno, bo – jak wówczas twierdzili – decyzja o likwidacji stada miała zapaść tuż po wyborach.
Tak się właśnie stało. Główny Inspektorat Weterynarii wydał właśnie komunikat w sprawie stada:
„Główny Lekarz Weterynarii informuje, że po dokonaniu gruntownej analizy uwarunkowań prawnych i epizootycznych dotyczących stada krów, doszedł do przekonania, że w sprawie nie występują merytoryczne przesłanki uzasadniające zwrócenie się do terenowych organów inspekcji weterynaryjnej w celu rozważanie zmiany podjętych dotychczas rozstrzygnięć” – czytamy w komunikacie.
10 maja 2019 odwiedziliśmy zagrodę, w której przebywają krowy z Ciecierzyc
Przypomnijmy: powiatowy lekarz weterynarii podjął decyzję o wybiciu stada, a sąd w Gorzowie nakazał właścicielowi (to 57-latek z Ciecierzyc) do niej się zastosować. Ponieważ mężczyzny nie stać na wybicie zwierząt, wojewoda zwrócił się do ministra rolnictwa, a ten przyznał 350 tys. zł na zabicie i utylizację stada.
„Za taką oceną sytuacji przemawiają względy natury prawnej jak również potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa zwierząt hodowlanych przed zagrożeniami, których źródło może stanowić przedmiotowe stado bydła” – czytamy w komunikacie Głównego Inspektoratu Weterynarii.
Inspektorat tłumaczy też, że aby zapewnić możliwie najbardziej obiektywną oraz kompetentną decyzję w tej sprawie, główny lekarz weterynarii zwrócił się o wyrażenie stanowiska do Rady Sanitarno-Epizootycznej. Ona z kolei uznała, że „nie można wykluczyć zagrożenia dla zdrowia publicznego, jakie wiąże się z utrzymaniem przy życiu tak licznego stada zwierząt nieobjętego dotychczas kontrolą lekarsko-weterynaryjną”.
Stado ma zostać wybite z kilku powodów. Z jednej strony: od lat nie było ono badane (urzędnicy twierdzą, że dziś na badanie jest już za późno). Z drugiej strony: krowy stanowiły zagrożenie. Jak przy okazji informacji o wybiciu krów mówił wojewoda, na drogach dochodziło do kolizji krów z samochodami. Z kolei sami rolnicy mówili, że krowy wchodziły na ich pola i zjadały plony.
Gdy było już wiadomo, że krowy mają pójść na rzeź, gmina Deszczno zgromadziła je w zagrodzie nad Wartą (na wysokości Czechowa, który jest po drugiej stronie rzeki). Aktualnie krowy przebywają na terenie rezerwatu Santockie Zakola, gdzie mają do dyspozycji około 200 hektarów.
Krowy z Ciecierzyc. Do gminy Deszczno zjeżdżają obrońcy praw zwierząt
Krowy z Ciecierzyc. Stado bydła kosztuje gminę 3 tys. zł dziennie! Na utrzymanie krów idzie majątek
