To miał być piękny wieczór dla Lechii. Na trybunach gdańskiego stadionu ponad 23 tysiące widzów i duże nadzieje na wyeliminowanie Rapidu po jakże cennym bezbramkowym remisie w Wiedniu. W gdańskiej drużynie wszyscy wierzyli, że mogą awansować do trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji.
Lechia nie zdążyła się otrząsnąć po pierwszej bramce w 16. minucie, a straciła drugą bramkę chwilę później. Jakub Kałuziński sfaulował Guido Burgstallera i sędzia podyktował rzut karny dla Rapidu. Młody pomocnik biało-zielonych popełnił przewinienie, ale dobry metr przed polem karnym. Na tym etapie pucharowej rywalizacji VAR jednak nie obowiązuje, więc decyzja arbitra ze Szwajcarii była ostateczna.
- - Powinniśmy zagrać inaczej, ale wszyscy wiemy że rzutu karnego nie było, tylko rzut wolny. Był to kluczowy moment, a praca sędziów bez VAR-u jest trudniejsza - przyznał trener Tomasz Kaczmarek.
Dusan Kuciak był bardzo blisko obronienia strzału Marco Gruella, ale futbolówka wpadła do siatki. Dwa szybko stracone gola postawiły biało-zielonych w bardzo trudnej sytuacji. Dopiero tuż przed końcem pierwszej połowy po strzale Kałuzińskiego piłka odbiła się od rywala i przeleciała tuż obok słupka.
Lechia Gdańsk zakończyła udział na II rundzie. W rewanżu przegrała u siebie z austriackim Rapidem Wiedeń 1:2 (0:2). Bramki dla rywala padły odpowiednio w 16 i 18 minucie. Na nic zdał się piękny zryw w końcówce, gdy nadzieję dał kontaktowy gol Łukasza Zwolińskiego i kilka wspaniałych, choć zmarnowanych okazji na doprowadzenie do dogrywki.
LIGA KONFERENCJI w GOL24
Największe zmiany wartości rynkowych w PKO Ekstraklasie [LISTA]
