Dziennikarz Agencji Informacyjnej Polska Press i Polska The Times był na pokładzie lotu śmigłowca AW101. Cała pętla nad Warszawą włoskiej załodze wielozadaniowca zajęła ok. 15 minut. Pogoda w piątek, 3 marca 2017 r., okazała się łaskawa, a widoki bezcenne.
Gra toczy się o kontrakt na 16 śmigłowców wielozadaniowych dla polskiej armii, osiem dla Sił Specjalnych i osiem dla Marynarki Wojennej. Nowy przetarg został ogłoszony przez MON pod kierownictwem Antoniego Macierewicza 20 lutego 2017 r. Wcześniej rząd Beaty Szydło unieważnił rozstrzygnięty przetarg na śmigłowce dla armii. Francuskie Caracale nie doleciały do nas, na razie.
Pierwsi z publicznym pokazem swojego produktu wystartowali Leonardo Helicopters z flagowym śmigłowcem w tej klasie, czyli z AW101. Jak zapewnia wiceprezes Leonardo Helicopters Krzysztof Krystowski, AW101 ma największą kabinę w swojej klasie, co zresztą widać. Miejsca jest w niej dużo, zmieściła się w niej grupka dziennikarzy, wśród nich piszący ten tekst. Zanim mogliśmy zobaczyć tego kolosa, minister i jego ekipa mogli zapoznać się z produktem. Mediów przy tym nie było.
Włosko-brytyjska firma jest właścicielem zakładów PZL-Świdnik, polskiego giganta związanego z branżą śmigłowcową od lat. Prezes Krystowski kilka razy podkreślał podczas prezentacji, że w Świdniku już produkuje się niektóre części do AW101. Jak dodawał, już ok. 100 osób ma pracę przy produkcji tej maszyny. Na pytanie o szczegóły oferty jego firmy dla MON odpowiadał jednak bardzo dyplomatycznie: “według życzeń zamawiającego”.
Czarny śmigłowiec AW101 robi wrażenie. W środku jest przestronny, rampa do załadunku, tak ludzi jak i sprzętu, jest wygodna. Wewnątrz można z wyprostowaną sylwetką poruszać się po pokładzie. Oczywiście jak pozwoli na to obsługa śmigłowca. Włoscy żołnierze byli bardzo mili, o czym przekonałem się osobiście. Przy okazji pozdrawiam Włocha z Neapolu, kibica klubu w którym grają Arek Milik i Piotr Zieliński.
W trakcie lotu nad Warszawą miało się wrażenie, że jest to lot samolotem pasażerskim. Tylko raz serce zabiło mi mocniej. Tak było podczas manewru startu po wzniesieniu się na kilkadziesiąt metrów. Bajeczna huśtawka, potem już spokojny lot nad stolicą, by podziwiać Warszawę w blasku słońca. Widok z kokpitu, bezcenny (zapraszam do obejrzenia surowego wideo z kokpitu). Kokpit wygląda dość kosmicznie, gdyż nie ma w nim analogowych wskaźników, tylko same monitory, monitorki i inne bajery. Szczerze, to parę zwykłych włączników zauważyłem.
Jak zapewnia prezes Krystowski, AW101 jest bardzo dzielny, przystosowany do pracy w bardzo trudnych warunkach. - Zalet jego jest mnóstwo - zapewniał podczas konferencji prasowej podczas prezentacji.
Na pytanie o skalę procentową produkowania go w Polsce, preze odpowiedział krótko, że przy dużej skali zamówienia AW101 może być produkowany w Polsce.
Chrapkę na kontrakt mają: konsorcjum PZL Mielec i Sikorsky Aircraft Corporations, WSK PZL-Świdnik oraz konsorcjum Airbus Helicopters i Heli Invest sp. z o.o. Firmy te muszą do 13 marca złożyć ofertę w MON.
Na marginesie: przypominają mi się słowa pani premier Beaty Szydło oraz ministra Antoniego Macierewicza, że śmigłowce dla polskiej armii muszą być produkowanie u nas.
Teraz czas na loty pozostałymi śmigłowcami. Czekamy zatem na zaproszenia.