Za "Vuko" solidne przygotowania do zawodu. Były piłkarz Legii właśnie zdobywa licencję UEFA Pro. Serb obecnie przebywa w szkole trenerów w Białej Podlaskiej. Jak doprecyzował Robert Błoński z "Przeglądu Sportowego" - w środę czeka Vukovicia egzamin praktyczny.
Ricardo Sa Pinto przegrał egzamin praktyczny z trenerskiego życia. Portugalczyk przyszedł do Legii latem, zdążył jeszcze zagrać rewanżowy mecz z Dudelange w Lidze Europy. Legioniści tylko zremisowali z mistrzem Luksemburga 2:2, a Sa Pinto bardzo szybko w Legii puściły nerwy. Tak zaczęła się szybka przygoda lidera portugalskiego zaciągu na Łazienkowskiej 3. Jak dobitnie obrazuje przeszłość, nie jest to pierwszy taki przypadek.
Od dawna można było wyczuć, że chemia między piłkarzami, a Sa Pinto zanika. Portugalska ekipa organizująca funkcjonowanie pierwszego zespołu okazała się zbyt impulsywna. Sa Pinto zaczął od remisu z Dudelange, a potem - wydawało się - zaczyna być lepiej i lepiej. Pojawiły się wyniki, lecz atmosfera wokół klubu szła w odwrotną stronę. Wystawiając na świecznik konflikty z Arkadiuszem Malarzem, Krzysztofem Mączyńskim i innymi zawodnikami nie da się zbyt długo iść w kierunku sukcesu.
Legioniści coraz słabiej dogadywali się z Sa Pinto, odpadli z Pucharu Polski - mają zaledwie trzy punkty więcej niż w analogicznym okresie rok temu, gdy z Legią żegnał się Romeo Jozak. Aleksandar Vuković, który samodzielnie prowadził Legię tylko dwa razy, będzie miał aż dziesięć kolejek na podjęcie rękawicy. Lechia Gdańsk ma nad warszawianami pięć punktów przewagi. W zanadrzu, mogą pomyśleć piłkarze obu drużyn, będzie jeszcze mecz w ramach grupy mistrzowskiej.
Najgorsze co może zrobić prezes Legii Dariusz Mioduski, to znów postawić na zagraniczną linię piłkarskiej filozofii. Przestrzegamy go o tym wszyscy. Zaciąg chorwacki nie był może tak apodyktyczny, ale nie miał krzty piłkarskiej jakości. Romeo Jozak musiał umrzeć, nawiązując do tytułu słynnego filmu. Nie ma już w Warszawie Ricardo Sa Pinto, ale zostali Iuri Medeiros, Agra, Martins, Luis Rocha. Zostali Portugalczycy, którym tylko wydaje się, że potrafią grać w piłkę. Pozostaje nadzieja, że nie przyjdzie teraz do Legii - na przykład - Rumun, który ściągnie pięciu kolejnych Rumunów.
