Kontrowersja w meczu Legia - Cracovia
Pierwsza połowa tego spotkania była po prostu nudna. Gdy zaczęła się druga, Legia od razu trafiła do siatki. Od gwizdka do gola minęły ledwie 34 sekundy.
Z bramki najbardziej ucieszył się Patryk Kun, bo to on skierował piłkę do siatki. Radość była wielka, ale została na moment przerwana. Sędzia Łukasz Kuźma (Białystok) zasugerował bowiem, że uderzenie poprzedził spalony.
Jak było w rzeczywistości? Z prawej strony w pole karne dośrodkował Paweł Wszołek. Po jego podaniu do futbolówki wyskoczyli Ernest Muci i bramkarz Cracovii Sebastian Madejski. Po interwencji tego drugiego z bliska do pustej bramki dobił wspomniany Patryk Kun.
Kibice na meczu Legia Warszawa - Cracovia

VAR potwierdził, że nie było spalonego ani w momencie gdy Wszołek podał w pole karne, ani tym bardziej wtedy, gdy Kun składał się do strzału. W tym przypadku linię wyznaczała piłka, ponieważ uprzednio musnął ją Muci.
Sędzia Kuźma dostał takie informacje na słuchawkę od Pawła Malca i Konrada Sapeli, którzy obsługiwali tego dnia system VAR - dlatego bramka dla Legii została uznana.
W środę Legia jeszcze raz spotka się z Cracovią - tyle że w Krakowie. Wtedy dojdzie do rozegrania zaległego meczu 2. kolejki.
EKSTRAKLASA w GOL24
WAGs Legia Warszawa. Oto żony, narzeczone i dziewczyny piłkarzy