Lekarz z Tychów Dawid Ciemięga pozywa antyszczepionkowców za zniesławienie na portalach społecznościowych

Jolanta Pierończyk
Dawid Ciemięga:  Musimy stworzyć nową tendencję zaprzestania bagatelizowania fałszywych oskarżeń i oczerniania
Dawid Ciemięga: Musimy stworzyć nową tendencję zaprzestania bagatelizowania fałszywych oskarżeń i oczerniania Lucyna Nenow
Dawid Ciemięga, pediatra ze Szpitala Miejskiego w Tychach, został zaatakowany w sieci przez antyszczepionkowców. Zidentyfikował ich i pozwał do sądu. Chce pokazać, że autorów obraźliwych komentarzy w internecie można i trzeba pociągnąć do odpowiedzialności.

Skąd u pana przekonanie, że szczepionki są w 100 proc. bezpieczne?

Bezpieczeństwo leku nie jest jednoznaczne ze stwierdzeniem, że nie istnieje żadne ryzyko reakcji niepożądanej. Każdy lek, nawet ten bez recepty, może wywołać reakcję uboczną. Wiemy, że zdarzają się niepożądane odczyny poszczepienne i że są dzieci, u których takie odczyny mają miejsce - choć zarzucano mi, że to neguję - ale mimo wszystko jest to niewielki odsetek w odniesieniu do całej szczepionej populacji. Natomiast ja się odniosłem jedynie do tzw. afery szczepionkowej, na tle której próbowano wywołać masową panikę w Polsce. Chodzi o szczepionki z lodówek, które na kilka godzin odłączone były od prądu. Szczepionki te, wbrew procedurom, zostały podane pacjentom, choć powinny zostać zutylizowane. Faktem jest jednak, że nikomu nie zaszkodziły. Zarówno główny inspektor sanitarny, jak i Ministerstwo Zdrowia potwierdzili, że nie stanowiły zagrożenia. Odłączenie lodówki od prądu na kilka godzin nie mogło tak podnieść temperatury, by wpłynęło to na jakość szczepionki i nie było z pewnością zasadne, aby straszyć rodziców, że szczepionki stały się toksyczne i stanowią zagrożenie dla życia dziecka. Chciałem to tylko ludziom uświadomić. Powiedziałem, że nie ma powodu do paniki, która już ludzi zaczęła ogarniać nawet w Tychach, choć sprawa tego miasta nie dotyczyła. Tymczasem zaczęto mi zarzucać, że staję w obronie szczepionek, które powinny być zutylizowane. Oczywiście, że powinny, ze względów formalnych, proceduralnych. Ale nie można mówić, że skoro tak się nie stało, to było to narażanie zdrowia i życia pacjentów przez świadome działanie lekarzy. Bo tak absolutnie nie było.

Komu, pana zdaniem, zależało, żeby doszło do zamieszania ludziom w głowach i pogłębienia niechęci do szczepienia dzieci?

W Polsce bardzo aktywny jest ruch antyszczepionkowy skupiający ludzi, którzy właśnie bazują na wzbudzaniu strachu wśród rodziców, przez co łatwiej im narzucać swoje przekonania. Ludzie związani z takim ruchem próbowali wykorzystać tę konkretną sytuację.

Ten strach przed szczepionkami w rodzicach rzeczywiście jest. Czy już widać efekty rezygnacji ze szczepień?

W Polsce może nie jest to aż taki problem jak w innych krajach, gdzie przypadki odry skończyły się śmiertelnie. W Europie już zaczęła rosnąć zachorowalność na odrę, krztusiec czy polio. Byliśmy na dobrej drodze do zupełnego wyeliminowania polio, ale poprzez rosnącą niechęć do szczepienia może to być obecnie trudne. Istotnym problemem jest również to, że ludzie przestają wierzyć w medycynę faktów i konwencjonalne leczenie, a zaczynają ślepo iść w alternatywne metody i nie chodzi o to, aby te alternatywne metody leczenia negować, ale żeby podchodzić do nich z rozsądkiem. Pacjenci coraz częściej zaczynają wierzyć ludziom, którzy nie mają wykształcenia medycznego, a szerzą pseudonaukowe teorie i radzą, jak leczyć siebie i swoje dzieci. Już mamy sygnały, że pacjenci odrzucają konwencjonalne metody leczenia, bo przestają wierzyć w istnienie samych chorób. Jedna z teorii, jaką głosi ruch antyszczepionkowy, jest taka, że wirusy nie istnieją, że są wymysłem koncernów farmaceutycznych, zaś leki na wiele chorób nie służą dobru pacjenta, a jedynie zyskom firm farmaceutycznych i pacjenci zaczynają w to wierzyć. To naprawdę staje się niebezpieczne.

Zamierza pan iść na wojnę z antyszczepionkowcami?

Nigdy nie chciałem walczyć z ruchem antyszczepionkowym jako organizacją, zamierzam walczyć przede wszystkim z bezprawnym pomawianiem lekarzy w internecie, ale również z nieodpowiedzialnym szerzeniem nieprawdziwych informacji kierowanych do pacjentów i ich rodzin. A problem jest szeroki. Dotyczy także moich koleżanek i kolegów, którzy na ogół machali na to ręką, twierdząc, że to tylko internet i nie będą się tym przejmować, ale problem narasta. Atakujący czują się bezkarni. Czas z tym skończyć. Ja przynajmniej nie pozwolę na takie ataki na siebie i swoje środowisko. Nie mogę bezczynnie patrzeć, jak lekarz budujący swój autorytet i wizerunek ciężką i solidną pracą jest tak złośliwie oczerniany. Dlatego podjąłem kroki prawne, żeby domagać się sprawiedliwości. Chcę tym samym pokazać też, że autorów złośliwych i obraźliwych komentarzy można pociągać do odpowiedzialności. I tu nie chodzi tylko o obronę lekarzy, ale każdego, kto prowadzi jakąkolwiek działalność publiczną i buduje swój wizerunek na opiniach pacjentów czy klientów. Chodzi o to, by nikt nie mógł bezkarnie i bezzasadnie tego wizerunku burzyć. Nikt nie ma prawa oceniać czyjejś pracy, z którą sam się nie zetknął. Chciałem, żeby wszyscy wiedzieli, że takich ludzi można namierzyć i można wobec nich wyciągać konsekwencje. I to jest dla mnie najważniejsze. Chciałbym przede wszystkim, żeby lekarze zaczęli wyciągać te konsekwencje. Musimy stworzyć nową tendencję zaprzestania bagatelizowania fałszywych oskarżeń i oczerniania. Żaden lekarz, który staje się celem złośliwego ataku, nie powinien odpuszczać. Walka o dobre imię jest ważna.

Co panu daje siłę do takiej, w tej chwili niepopularnej jeszcze walki?

Ja mam wiele siły na dużo rzeczy. Mnie się wciąż wiele chce. Ale mam też ogromne wsparcie nie tylko w rodzinie, ale przede wszystkim w rodzicach moich pacjentów. Bardzo mi kibicują, zagrzewają do walki. Bardzo motywujące jest wsparcie całego środowiska lekarskiego. Swoją pomoc zaoferowało mi Porozumienie Rezydentów, cały czas dostaję wiele SMS-ów, maili i wpisów przez Facebooka od lekarzy, ale i innych ludzi, którym też się to nie podoba. Pozytywny odzew przeszedł wszelkie moje oczekiwania. To właśnie daje dużo siły i motywacji. Widzę, że większość z nas oczekuje tego, by skończyło się takie bezkrólewie w internecie, żeby ludzie zaczęli myśleć, co robią i ponosili odpowiedzialność za swoje słowa. Jeśli będziemy pozwalać na internetowe złośliwości i rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, to problem będzie się pogłębiać i ten świat będzie coraz gorszy.

Rozumiem, że nie zakłada pan przegranej, nie dopuszcza pan sytuacji, by sąd przyznał rację drugiej stronie.

Nie widzę takiej opcji, bo ja nie pozywam nikogo za poglądy. Chcę iść do sądu z osobami, które zarzucały mi, że polecam wadliwe szczepionki, czym próbowano mnie zdyskredytować w oczach pacjentów i opinii publicznej. Idę do sądu z osobami, które próbowały zniszczyć mój wizerunek. Chcę się spotkać z nimi twarzą w twarz na sali sądowej, zadać im kilka pytań i posłuchać, co mają do powiedzenia od siebie bez podpierania się skopiowanymi pseudofaktami. Te osoby same przyznają się, że nie są lekarzami i nie mają stosownego wykształcenia, a chcą zabierać głos w takich tematach, więc na sali sądowej będą miały taką możliwość.

Ile jest osób, z którymi pan się chce spotkać w sądzie?

Kilka. Osób, które mnie pomawiały było dużo więcej, ale nie będę ścigać wszystkich. Są to osoby z całej Polski: jedna osoba ze Śląska, jedna z Krakowa. Są i z innych części kraju. To osoby młode. Śmiały się, że nigdy ich nie zidentyfikuję, a ja ich namierzyłem w ciągu dwóch dni.

Czy coś się zmieniło na pana profilu facebookowym, kiedy już wiadomo, że będzie pan pozywał tych, którzy pana atakowali ?

Bardzo. Wiele osób pokasowało swoje wpisy, niektórzy pousuwali swoje konta na FB, niektóre osoby dzwoniły do mnie z przeprosinami, ton całej dyskusji wyraźnie się zmienił. Skończyły się oszczerstwa, jakie wcześniej miały miejsce. Myślę, że wszystko jest na dobrej drodze.

„Śląskie. dla kobiety”

W sobotę, 10 marca, w Galerii Galena w Jaworznie zaplanowano start kampanii „Śląskie. Dla kobiety”. Jej pomysłodawcą jest Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. #- W tym roku szczególny akcent położymy na profilaktykę raka piersi. W planach mamy cztery duże wydarzenia, a na każdym będą porady ekspertów medycznych i dietetyków, stoiska specjalistów od wizerunku czy spotkania z ciekawymi i znanymi kobietami. Na śląskich drogach pojawi się PINK Bus - wylicza Wojciech Saługa, marszałek województwa śląskiego. Panie, które przyjdą do Galerii Galena w godz. od 14 do 18, mogą liczyć m.in. na porady specjalistów, spotkanie ze znanymi osobami, konkursy z niespodziankami i wiele atrakcji. (MOKR)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lekarz z Tychów Dawid Ciemięga pozywa antyszczepionkowców za zniesławienie na portalach społecznościowych - Plus Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl