Wygląda na to, że Barcelona całkowicie odłożyła na później pozyskanie nowego środkowego napastnika nadchodzącego lata. Albo przynajmniej takie jest w „Dumie Katalonii” odczucie. Ponieważ prezes Joan Laporta i dyrektor sportowy Deco przestali okazywać zainteresowanie i sparaliżowali rozmowy z niektórymi gwiazdami, które mieli w planach, takimi jak Jonathan David, Viktor Gyökeres, Benjamin Sesko czy Alexander Isak. I nie chcą ponosić żadnych dużych wydatków na transfer kogokolwiek.
Powody uzasadniające takie stanowisko są oczywiste. Na początek udało się przedłużyć kontrakt Roberta Lewandowskiego o kolejny sezon, do czerwca 2026 roku i Polak nadal będzie ofensywnym punktem odniesienia na Camp Nou. Laprta i Deco mają pełne zaufanie do jego umiejętności i są zachwyceni występem, jaki pokazał, odzyskując swoją najlepszą wersję po roku regresu u trenera Xaviego Hernandeza. A Hans-Dieter Flick uważa pozycję „Lewego” za nienaruszalną.
Hansi ciagle zapewniał, że uda mu się wycisnąć 100% z polskiego napastnika, którego znał doskonale ze wspólnej pracy w Bayernie Monachium, gdzie potrafił wykorzystać z Lewnadowskiego do maksimum. Statystyki nie kłamią. We wszystkich rozgrywkach 36-letni strzelec zdołał zdobyć 40 bramek, a także zaliczył 3 asysty w 47 rozegranych dotychczas meczach.
Nadal należy do najlepszych napastników na świecie i kandydatem do wygrania Złotej Piłki, trofeum, na które zasłużył w 2020 roku, gdy został nagrodzony FIFA The Best Trophy, a którego nie przyznano z powodu pandemii. Innym powodem, dla którego Barcelona zdecydowała się odłożyć transfer nowej „9” na listę rezerwową, jest fakt, że były zawodnik Borussii Dortmund, Lecha Poznań i Legii Warszawa prosił, aby nie podpisywać z nikim kontraktów.
Lewandowski wykorzystał władzę, jaką zyskał w szatni, gdzie jest jednym z liderów, i wymusił na Laporcie i Deco do zaprzestania poszukiwań, co pozwolił im zaoszczędzić pieniądze. Z pewnością niebagatgelną rolę odegrał w tym agent „Lewego” i Flicka – Pini Zahavi, pozostający w przyjacielskich stosunkach z Laportą.
Flick również nie uważa za konieczne zakontraktowania nowego napastnika
Flick ze swojej strony nie widzi potrzeby zakontraktowania kolejnego napastnika, widząc, jak przeżywa ten moment Lewandowski, a także Ferran Torres, który maksymalnie wykorzystał swoje minuty i stał się jednym z największych objawień sezonu w Barcelonie.
W związku z tym można się spodziewać, że „El Tauro” nadal będzie dla Lewandowskiego główną alternatywą. Tym bardziej, że Ferran Torres ma wielkie wsparcie w szatni – młode gwiazdy Lamine Yamal i Pedri próbują przekonać Flicka, aby postawił w ataku na „El Tauro”. Również kapitan Barcy Brazylijczyk Raphinha zasugerował niemieckiemu trenerowi, żeby Torres był w przyszłym sezonie podstawowym napastnikiem „Blaugrany”, a Lewandowski pełnił rolę mentora dla młodszych kolegów.
