Dziś znamy już bliższe szczegóły.
Posługując się służbowymi kartami, zakupiono między innymi biżuterię za około 100 tysięcy dolarów i cygara za kwotę 40 tysięcy dolarów. Kupowano też ekskluzywną damską bieliznę.
-Złożyłem wniosek do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa - informuje komisarz.
Kontrola w PŻM prowadzona była przez wydział kontroli wewnętrznej zleconej po wejściu do firmy zarządcy komisarycznego. Trwała kilka miesięcy.
Jak mówi komisarz Brzezicki, wielu dokumentów nie było i trzeba było je odnajdywać w różnych miejscach.
Jego zdaniem były to „kolesiowskie” układy. - To była spółka „kolesiowska”, tak ją nazwijmy, w której się zmieniali panowie, przyjaciele przyjaciół. To była taka typowa sytuacja „ręka rękę myje”, pod parasolem kilku panów z wpływami politycznymi, odbywało się to, co się odbywało, i to, co jest udokumentowane.
Cały czas ujawniane są kolejne faktury, w związku z czym lista zakupów stale się wydłuża.
– Nie tylko wyroby jubilerskie i cygara, ale także są na liście alkohole za kilkanaście tysięcy dolarów czy wizyty w restauracjach – dodaje.
Robert Dąbrowski, kierownik kontroli wewnętrznej ujawnia, że przykładowo za obiady płacono nawet 700 dolarów.
Dokumenty i pieniądze miały przepływać m.in. przez placówki na Cyprze i w Luksemburgu. Zdaniem Brzezickiego, ślady tej działalności były zacierane, aby ich odtworzenie było niemożliwe.
Brzezicki ujawnia też, że z firmy „zniknęło” 3000 milionów dolarów. Zapowiada, że je również odnajdzie.