Lewe faktury w PŻM. Brylanty, cygara, stringi, obiadki. Do odnalezienia 300 mln dolarów.

Paweł Brzezicki, zarządca komisaryczny: W latach, w których wykryto nieprawidłowości, w spółce nie istniał dział kontroli
Paweł Brzezicki, zarządca komisaryczny: W latach, w których wykryto nieprawidłowości, w spółce nie istniał dział kontroli
Pod koniec lutego zarządca komisaryczny PŻM na łamach „Głosu” zdradził, że przeprowadzony w firmie audyt ujawnił przestępczą działalność związaną z „lewymi” fakturami.

Dziś znamy już bliższe szczegóły.

Posługując się służbowymi kartami, zakupiono między innymi biżuterię za około 100 tysięcy dolarów i cygara za kwotę 40 tysięcy dolarów. Kupowano też ekskluzywną damską bieliznę.

-Złożyłem wniosek do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa - informuje komisarz.

Kontrola w PŻM prowadzona była przez wydział kontroli wewnętrznej zleconej po wejściu do firmy zarządcy komisarycznego. Trwała kilka miesięcy.

Jak mówi komisarz Brzezicki, wielu dokumentów nie było i trzeba było je odnajdywać w różnych miejscach.

Jego zdaniem były to „kolesiowskie” układy. - To była spółka „kolesiowska”, tak ją nazwijmy, w której się zmieniali panowie, przyjaciele przyjaciół. To była taka typowa sytuacja „ręka rękę myje”, pod parasolem kilku panów z wpływami politycznymi, odbywało się to, co się odbywało, i to, co jest udokumentowane.

Cały czas ujawniane są kolejne faktury, w związku z czym lista zakupów stale się wydłuża.

– Nie tylko wyroby jubilerskie i cygara, ale także są na liście alkohole za kilkanaście tysięcy dolarów czy wizyty w restauracjach – dodaje.

Robert Dąbrowski, kierownik kontroli wewnętrznej ujawnia, że przykładowo za obiady płacono nawet 700 dolarów.

Dokumenty i pieniądze miały przepływać m.in. przez placówki na Cyprze i w Luksemburgu. Zdaniem Brzezickiego, ślady tej działalności były zacierane, aby ich odtworzenie było niemożliwe.

Brzezicki ujawnia też, że z firmy „zniknęło” 3000 milionów dolarów. Zapowiada, że je również odnajdzie.

Wróć na i.pl Portal i.pl