Totalna dominacja Belgów i... gol Polaków
Już od pierwszych sekund środowego meczu Belgowie zaczęli pokazywać, że są mocno podrażnienie po ostatnim laniu od Holandii (1:4). Kevin De Bruyne zagrał między stoperów, Michy Batshuayi płaskim uderzeniem obił słupek, a dobitka Edena Hazarda nie znalazła drogi do pustej bramki Polaków. Już w kolejnej akcji piłka wylądowała w siatce biało-czerwonych, ale na nasze szczęście Batshuayi był na spalonym.
Podopieczni Czesława Michniewicza mieli ogromne kłopoty z intensywnością narzuconą przez Czerwone Diabły. Polacy nie potrafili skonstruować nic groźnego na połowie rywala. W 16. minucie po raz kolejny pokazał się Batshuayi, który ominął wszystkich obrońców w polu karnym, lecz jego strzał obronił Bartłomiej Drągowski. Po niecelnej dobitce Timothy'ego Castagne'a sędzia podniósł chorągiewkę - bramka i tak nie zostałaby uznana.
W 28. minucie zupełnie niespodziewanie prowadzenie objęli Polacy! Po wyrzucie z autu Piotr Zieliński błyskawicznie przyspieszył bieg wzdłuż linii 16. metra i podał do Sebastiana Szymańskiego. Ten bez przyjęcia odegrał z pierwszej do niepilnowanego Roberta Lewandowskiego, który początkowo miał problem z opanowaniem piłki, ale zdołał ją skierować do siatki obok wychodzącego z bramki Simona Mignoleta.
Tuż przed przerwą druga drużyna w rankingu FIFA doprowadziła do wyrównania. Na lewej stronie Yannick Carrasco wypuścił prostopadłym podaniem De Bruyne, którego strzał z narożnika pola bramkowego sparował Drągowski. Obrona zwlekała z wybiciem i piłkę tuż przed szesnastką dostał Axel Witsel, który mocnym, precyzyjnym uderzeniem bez przyjęcia wpisał się na listę strzelców.
Pięć goli i koncert Czerwonych Diabłów
Kilka minut po zmianie stron wyższy bieg wrzuciła Belgią. W 57. minucie dwukrotnie kapitalnie interweniował Drągowski, najpierw po strzale głową Leandera Dendonckera, a po chwili Hazarda. Kilkadziesiąt sekund później gospodarze dopięli swego. Podanie jak w meczu z Walią, futbolówkę w środku pola stracił Lewandowski, co napędziło kontrę przeciwnika. Hazard obsłużył podaniem De Bruyne, a pomocnik Manchesteru City z łatwością zdobył bramkę.
W 63. minucie znowu skórę kolegom uratował Drągowski. Piłka trafiła do ustawionego w środku pola karnego Hazarda, który uderzył płasko, lecz nasz bramkarz nie dał się zaskoczyć i odbił to uderzenie. Dziesięć minut później Belgowie z łatwością strzelili kolejnego gola. Rezerwowy Leandro Trossard otrzymał prostopadłe zagranie od Batshuayia, posadził na czterech literach Jana Bednarka i Kamila Glika, po czym podwyższył prowadzenie.
Nawałnica Czerwonych Diabłów trwała w najlepsze. W następnej akcji Batshuayi po raz drugi trafił w słupek, ale i tak znowu był na ofsajdzie. W 80. minucie Trossard ustrzelił dublet. Zawodnik Brighton & Hove Albion, po krótkim rozegraniu rzutu rożnego z Yannickiem Carrasco, popisał się fenomenalnym uderzeniem w okienko z narożnika pola karnego. Drągowski nie miał żadnych szans. To nie był jednak koniec koncertu Belgii. W 84. minucie zupełnie nieatakowany Dendoncker pokusił się o uderzenie z około 25 metrów i znalazł drogę do siatki Polaków.
W 87. minucie wreszcie odpowiedzieli gracze Michniewicza. Wprowadzony Nicola Zalewski dostał piłkę z lewej strony od Bartosza Bereszyńskiego, jednak przestrzelił z około 10 metrów. W kolejnej akcji swojej szansy nie wykorzystał Adam Buksa, po prezencie od rozluźnionych Belgów.
W ostatniej akcji doliczonego czasu gry Czerwone Diabły dokończyły dzieła zniszczenia. Debiutujący w reprezentacji Lois Openda dostał podanie od Thorgena Hazarda i umieścił piłkę w polskiej bramce.
LIGA NARODÓW w GOL24
