Jak szacuje stowarzyszenie, podatek przyniósłby miejskiemu budżetowi wpływy rzędu nawet 5 mln zł rocznie.
- W mieście jest bardzo dużo pseudohodowli. W ciągu roku do schroniska trafia 2 tys. psów - informuje Bogumiła Skowrońska-Werecka, prezes stowarzyszenia. - Większość z nas stać na utrzymanie pieska w domu, ale problemy pojawiają się, gdy zwierzę zachoruje. Wtedy trzeba wydać kilkaset złotych na leczenie czy inne zabiegi i właściciele porzucają pupila.
Kosztowne utrzymanie to - zdaniem prezes - najczęstsza przyczyna pozbywania się zwierząt. Zakładając, że norma żywieniowa psa w schronisku powinna zawierać mięso, wypełniacze (makaron, kaszę lub ryż) i warzywa, na jednego psa schroniska powinny wydawać dziennie średnio 16 zł 44 grosze. To jednak nie jest możliwe. Idąc dalej, jeśli rencistka decyduje się na wychowanie pieska, miesięcznie jest w stanie wydać około 100 zł na jedzenie, a gdy zwierzę zaczyna chorować, oddaje go do schroniska, bo nie ma pieniędzy na leczenie.
- Zdarzało się, że przychodziła pani ze swoim pieskiem i mówiła, że go znalazła - wspomina prezes Skowrońska-Werecka.
Rozwiązaniem ma być podatek od posiadania psa. Opłata byłaby uzależniona m.in. od płci zwierzęcia, wykonanych lub nie sterylizacji albo kastracji bądź miejsca, z którego pies trafił do właściciela. Kwota oscylowałaby w granicach 300-500 zł rocznie, a w przypadku szczeniaka - 50 zł. Niektórzy właściciele byliby zwolnieni z płacenia podatku.
Stowarzyszenie na rzecz Bezdomnych Zwierząt "Schronisko" w Łodzi proponuje wprowadzenie zwolnień z opłaty podatku:
- za psy wykastrowane i wysterylizowane
- z rocznej opłaty zwolnieni byliby właściciele szczeniaków, wziętych ze schroniska lub organizacji w danym roku kalendarzowym
- pies czteromiesięczny, pobrany ze schroniska np. w maju, byłby zwolniony do końca danego roku z podatku, bo wtedy będzie miał 11 miesięcy, co oznacza, że może zostać wykastrowany czy wysterylizowany i w nowym roku zostać zupełnie zwolniony z opłaty
- zwolnione byłyby osoby, które przygarnęły psa ze schroniska, organizacji lub znalazły na ulicy i mają na to wiarygodne oświadczenie
- Wprowadzenie podatku nie może być karą dla osób, które przygarnęły bezpańskie zwierzę. Mogłoby to spowodować lawinowe pozbywanie się psów. To ma być mobilizacja do dbania o pupili - zaznacza prezes.
Propozycja wprowadzenia podatku od psa w Łodzi padła już na początku minionej kadencji rady miasta. Wtedy z pomysłem wyszła prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. Radni jednak nie zgodzili się na to. Sceptycznie podeszli do pomysłu także i w tym roku.
- Proszę o ostrożność w zwolnieniach z podatku, bo nie każdy zgadza się z wykonaniem kastracji czy sterylizacji - przyznała Monika Malinowska-Olszowy, wiceprzewodnicząca komisji ochrony i kształtowania środowiska.
Bardziej przychylny pomysłowi był radny Włodzimierz Tomaszewski.
- Minęła możliwość wprowadzenia na najbliższy rok takiej opłaty - uznaje. - Ale powinniśmy postawić na informowanie i promowanie dbania o posiadane przez nas psy.