Posłanka o odszkodowania dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej pytała już w zeszłym roku. W listopadzie ówczesny minister obrony narodowej Antoni Macierewicz (PiS) odpisał, iż MON wypłaca świadczenia rodzinom jedynie w oparciu o prawomocne orzeczenia sądowe lub ugody w ramach zadośćuczynienia za krzywdę, ból i cierpienia wskutek utraty najbliższej osoby. Wyroki opiewały wtedy łącznie na 1,5 mln zł, zaś ugody na ponad 85 mln zł, a wciąż analizowanych jest kilkadziesiąt kolejnych wniosków.
Ówczesny szef MON pominął jednak prośbę łódzkiej posłanki o podanie nazwisk osób, które odszkodowanie otrzymały (wraz z sumami, które im wypłacono). Posłanka to pytanie ponowiła teraz, ale adresatem tym razem jest premier Mateusz Morawiecki.
Małgorzata Niemczyk pyta też premiera w swej interpelacji m.in. o to, czy rodziny ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. będą musiały odszkodowania zwracać. Skąd takie pytanie?
Posłanka powołuje się na konkluzje raportu technicznego komisji smoleńskiej. Wynika z niego m.in., że „lewe skrzydło samolotu TU 154 M zostało zniszczone w wyniku eksplozji wewnętrznej”, a „brzoza nie miała wpływu na pierwotne zniszczenie skrzydła”. W „Gazecie Polskiej Codziennie” eksperci podkomisji mówili, że na pokładzie samolotu podłożono bombę. W swojej interpelacji posłanka Niemczyk nie pisze tego wprost, ale podłożenie bomby mogłoby oznaczać zamach, a w takim przypadku odszkodowania byłyby wątpliwe. Premier jeszcze nie odpowiedział. Posłanka zaznaczyła, że jeśli premier nie będzie mógł odpowiedzieć jawnie, zadowoli ją odpowiedź niejawna.