Lubelski Lipiec. 37 lat temu wybuchły masowe strajki w lubelskich fabrykach

sko
Łukasz Kaczanowski
- Wrogiem nie jest ani milicja, ani rząd, tylko strach - przypomniał słowa ks. Jerzego Popiełuszki Przemysław Czarnek, wojewoda lubelski, w rocznicę Lubelskiego Lipca. W 1980 r. jako pierwsi zastrajkowali pracownicy WSK Świdnik. Protesty szybko rozlały się na całą Lubelszczyznę. Według wojewody Czarnka, pracownicy pokonali strach i odnaleźli w sobie odwagę, żeby wystąpić przeciwko władzy PRL. - Bez wydarzeń sprzed 37 lat dziś by nas tu nie było. Nie było też pewnie wydarzeń sierpniowych 1980 roku - dodał wojewoda Czarnek składając w niedzielę kwiaty pod pomnikiem na terenie PZL Świdnik.

W masowej świadomości króluje przekonanie, że strajk w WSK Świdnik wybuchł z powodu kotleta. 8 lipca 1980 roku pracownicy WSK weszli do zakładowej stołówki i z zaskoczeniem zobaczyli, że cena schabowego wzrosła z 10 zł 20 gr do 18 zł 10 gr. To rozwścieczyło ludzi, którzy z miejsca zorganizowali strajk. Protesty momentalnie rozlały się na całą Lubelszczyznę. Inne fabryki też przestały pracować, stanęły pociągi i komunikacja miejska. Tyle że uczestnicy tamtych wydarzeń i politycy podczas wczorajszych obchodów wyjaśniali, że w Lubelskim Lipcu nie chodziło o kotlet.

- O odwagę, którą znaleźli w sobie ludzie, żeby wystąpić przeciwko władzy - mówił wojewoda lubelski Przemysław Czarnek.

Tak samo uważa wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Krzysztof Michałkiewicz. - To był trudny czas dla Polski i trudno było o nadzieję. Każdy czas ma swoich bohaterów, a wtedy bohaterstwem było sprzeciwienie się komunistycznej władzy. Pracownicy z WSK Świdnik potrafili to zrobić, a ich przykład poszedł w Polskę - mówił.

Według Mariana Króla, szefa lubelskiej „Solidarności”, ważny był jeszcze jeden aspekt: - Ci ludzie, bez formalnego przywództwa, potrafili mówić jednym głosem - podkreślił.

Strajkujący w 1980 roku wystosowali do władz PRL szereg postulatów dotyczących np. likwidacji przywilejów władzy, wolności dla prasy, podwyższenia dodatków rodzinnych. Po raz pierwszy w historii PRL komunistyczna władza zobowiązała się do realizacji żądań protestujących

Strajki trwały do 25 lipca. Wzięło w nich udział 150 lubelskich zakładów (np. FSC, Za-kłady Azotowe „Puławy” czy LZNS) i ok. 50 tysięcy osób.

W ocenie historyków, bez Lubelskiego Lipca nie byłoby strajków na Wybrzeżu w sierpniu 1980 roku.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

R
Romek
Szkoda że pan cesio przeraził się komuny jak zastraszyła go ,że sb wezwie na przesłuchanie żonkę wypaplał wszystko ubolom. Na żądanie wizytującego go w domu żydostwa wygasił strajki.Mośki robili ze strachu ,że misternie przygotowany scenariusz z pacynką bolem i innymi nie przejdzie.Moski z CIA we współpracy z żydokomuną zadbała o miękkie lądowanie budowniczych socjalizmu w kapitaliźmie.
l
luizjana
No pewnie, bo człowiek głodny zawsze mówi jednym głosem.
s
student
Historia kołem się toczy.Znów mamy rządy jedynowładcy I sekretarza Kalkstaina, wspomaganego przez nocnego notariusza Adriana i związkowego aparatczyka Dudę. W rzeczywistości PiS okazał się klonem PZPR zamieniając czerwone książeczki na modlitewniki,a pomniki Lenina, Stalina i Dzierżyńskiego na pomniki Kaczyńskiego.Dyktaturę proletariatu zastąpiła dyktatura żydowskiego bolszewika.
A
Adam z Lublina
Szkoda, że niewiele pozostało z tamtej Solidarności. Obecna pod wodzą pana Dudy stała się prorządową przybudówką, zapominając o obronie pracowników. Jaki protest pracowniczy poparła przez ostatnie dwa lata Solidarność? Żadnego! Tylu nauczycieli straci pracę w wyniku reformy, czy Solidarność coś zrobiła w ich obronie ? Ostatnio protestowali ratownicy medyczni, ale Solidarność ich protestu nie poparła! Za to pan Duda chciał wyprowadzić związkowców na ulicę i spacyfikować protesty antyrządowe! 13 grudnia Solidarności na Królewskiej zagłuszała manifestację na której występowali bohaterowie stanu wojennego Pan Sokołowski ze Świdnika i Pani Barbara Szubert z Chełma - najdłużej internowana kobieta w stanie wojennym. Wielki żal !
k
koks
I teraz też trwa walka z PiSuarowym totalitaryzmem tak samo jak w tamtych latach.
q
qwert
To byly tzw. przestoje, wg owczesnej wladzy strajki to byly na zgnilym zachodzie.PIS twierdzi ze opozycja lamie prawo a wtedy robotnicy tez lamali owczesne prawo-historia lubi sie powtarzac
Wróć na i.pl Portal i.pl