Spiker Legii Warszawa wspomina emocjonujące rywalizacje z Lechem Poznań. "Brakowało bardzo niewiele żebym zemdlał"
"Juras" przy okazji ostatniego meczu Legii Warszawa z "Kolejorzem" (0:0) przy Łazienkowskiej na antenie Ekstraklasy opowiedział trochę o swoich wspomnieniach z tej legendarnej już w Polsce rywalizacji. Przede wszystkim dla niego największy ładunek emocjonalny był w sezonie 2016/17, kiedy przy Bułgarskiej Fin - Kasper Hamalainen zapewniał zwycięstwo stołecznemu zespołu w samej końcówce meczu (2:1).
Warto przypomnieć, że to jeden z tych piłkarzy, który w przeszłości był również graczem "Kolejorza".
- Byłem na tym meczu kiedy "Hama" strzelił tę zwycięską bramkę. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, gdy cały sektor gości eksplodował. Brakowało bardzo niewiele żebym zemdlał ze szczęścia. Naprawdę - musiałem przysiąść, bo normalnie odleciałem wtedy. To najlepiej oddaje ten fanatyzm wszystkich osób wkręconych w Legię Warszawa i innych klubów
- wspominał na antenie EkstraklasaTV na YouTubie.
Spiker powinien być neutralny? "Juras" odpowiada!
Jednocześnie odniósł się do samej swojej pracy spikera stadionowego. Przyznał, że w teorii może nie powinien tak emocjonalnie reagować na wydarzenia boiskowe, ale skoro nikomu to nie przeszkadza i nie robi nic złego, tylko wspiera zespół, któremu kibicuje od dawna to nie widzi w tym żadnego problemu. - Tacy już jesteśmy - uargumentował "Juras".
- Wiadomo, że w wielu przypadkach może nie powinniśmy tak emocjonalnie reagować, bo pełnimy funkcję oficjalną na meczach. Spiker teoretycznie powinien być neutralny, ale się po prostu nie da. Na szczęście jest tak, że nawet jak przyjeżdża Lech to nigdy nikt o to pretensji nie ma. Oni sobie żyją, reagują bardzo często też niewybrednie, my jesteśmy obok i nikomu to absolutnie nie przeszkadza. To jest fajne, że jest taka symbioza i wszyscy akceptują nasze szaleństwo tutaj przy murawie
- przyznał.

Mecze z Legii z Lechem - jak wojna!
Jurkowski odniósł się również do porażek "Wojskowych" z odwiecznym rywalem na polskiej ziemi. Przyznał, że gdy już jakaś się zdarzyła to bardziej ją przeżywał niż z jakimkolwiek innym rywalem Legii w PKO BP Ekstraklasie. Rywalizacja Legii z Lechem jest jednym z najważniejszych punktów każdego sezonu.
- Każda porażka boli, a przegrana z Lechem to jest oddanie pola rywalizacji w polskiej ekstraklasie do następnego spotkania. Nie ukrywam, że wracając do domu po takich porażkach to ja ją musiałem sobie wyciszyć... siadam i nie rozmawiam z nikim. Moi bliscy wiedzą, że nie można mnie dotykać w zasadzie po każdym takim meczu Legii, ale te z Lechem bolą troszeczkę bardziej
- tłumaczył.
- Legia i Lech to jest największy ładunek emocjonalno-sportowy sposród rywalizacji stołecznego klubu z innymi drużynami
- podsumował.
Ostatnie niedzielne "Derby Polski" zakończyły się jednak bezbramkowym podziałem punktów przy Łazienkowskiej i nie poznaliśmy drużyny, która mogłaby przynajmniej do meczu rewanżowego w rundzie wiosennej uważać się za lepszą i poszczycić się pokonaniem największego rywala.
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
Ranking wyjazdowy kibiców. W Ekstraklasie na podium Lech Poz...