O tym, że obie kobiety miały ze sobą na pieńku, było wiadomo od dawna. Chodziło o zaległy czynsz, którego domagała się od Sandry Kolalou Walker.
Zawsze była zwodzona, że zapłaci już niebawem, jutro, pojutrze... były to jednak puste słowa. Kiedy rodzina zgłosiła zaginięcie właścicielki domu, nie spodziewano się, że doszło do najgorszego.
Poćwiartowane ciało Walker znaleziono w zamrażarce w jej mieszkaniu North Side w Chicago. Podejrzenia padły od razu na niesolidną lokatorkę.
Trudna lokatorka. Policja była u niej 5 razy w miesiącu
Rodzina właścicielki mieszkania opowiadała, że Walker wiele razy dzwoniła na policję w sprawie trudnego lokatora. Funkcjonariusze tylko we wrześniu odwiedzili ten dom pięć razy.
Cory Walker, siostrzenica zamordowanej, ma pretensje do policji, że instytucja mająca pilnować porządku, nie była w stanie zapobiec dramatowi. Mówi też, że wynajmujący mieszkania mają swoje prawa, tymczasem wydaje się, że na straconej pozycji są właściciele lokali.
Prokurator pracujący nad rozwiązaniem tej sprawy powiedział, że ta para miała kontrowersyjny związek, który zakończył się morderstwem.
Policja potwierdziła, że Walker umieściła na drzwiach Kolalou nakaz eksmisji dzień przed zabójstwem.
- To prawdopodobnie wywołało wściekłość lokatorki i doprowadziło do zabójstwa Walker - mówił szef policji Chicago Brendan Deenihan.
Jak na razie nie wiadomo, czy Okolalou działała sama, czy ktoś jej pomógł poćwiartować ciało ofiary. To badają teraz śledczy. Kolalou przebywa w areszcie, nie wyznaczono nawet kaucji za jej warunkowe zwolnienienie do czasu wyroku.
Zbiórka pieniędzy
Rodzina Walker rozpoczęła zbiórkę pieniędzy na Facebooku na jej kremację i pogrzeb, który ma się odbyć niebawem.
- Zawsze była bardzo miła i bardzo pomocna - mówił Stuart Thompson, dyrektor muzyczny w parafii Queen of the Apostles, gdzie Walker grała na organach od ponad 20 lat.
lena
