Policja została wezwana na miejsce około godz. 2.30 przez sąsiada, który na klatce schodowej zauważył ślady krwi i zaniepokoił się. Ponieważ na pukanie do drzwi mieszkania (do którego ślady krwi prowadziły) nikt nie odpowiadał, a zamek był zamknięty od wewnątrz, funkcjonariusze zadzwonili po strażaków.
Gdy wyważono drzwi, oczom ratowników ukazał się makabryczny widok - gospodarz leżał w kałuży krwi, był martwy.
Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon 34-latka. Nie wykluczył udziału osób trzecich. Przypuszcza się, że mężczyzna zmarł na skutek wykrwawienia.
Czy doszło do morderstwa?
- Prawdopodobnie mężczyzna przewrócił się. Rany na głowie ( poniżej tzw. linii kapeluszowej) wskazują na to, że powstały na skutek upadku- informuje Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Czekamy na wyniki sekcji zwłok.
W mieszkaniu 34-latka znaleziono opróżnione butelki po piwie. Zbadany zostanie także stan trzeźwości mężczyzny.
Zobacz też:
Tutaj doszło do krwawej zbrodni! Oto wnętrze hostelu, w któr...
Wypadek na ul. Krzemienieckiej w Łodzi: