Doda nie mogła zabrać głosu. Zeszła ze sceny
We wtorek 7 lutego odbyła się tegoroczna gala rozdania nagród Bestsellery Empiku. Jednym z wyróżnionych filmów okazały się "Dziewczyny z Dubaju", wyreżyserowane przez Marię Sadowską. Dorota Rabczewska, znana jako Doda, była producentką kreatywną tego obrazu. Obie panie wyszły na scenę, by odebrać statuetkę, jednak piosenkarce odmówiono możliwości przemówienia do publiczności. Chwilę później zdezorientowana gwiazda zeszła ze sceny.
"TVN zachował się bardzo brzydko… ale skupmy się na pozytywnych emocjach" - napisała później na Instagramie.
Należy przypomnieć, że artystka już od kilku lat jest skonfliktowana ze stacją TVN. Telewizja, zgodnie z wyrokiem sądu, musiała publicznie przepraszać jej ojca. Chodziło o krzywdzące sformułowanie użyte w programie "Na językach", który prowadziła wówczas Agnieszka Szulim.
Marcin Prokop o "kneblowaniu" Dody w TVN
Głos w sprawie zabrał w końcu jeden z prowadzących galę Bestsellery Empiku - Marcin Prokop.
- Przyznam szczerze, że nie widziałem tej sytuacji, bo byłem wtedy za kulisami, a sceną władali wręczający nagrodę. Wydaje mi się, że wyszło tam nieporozumienie wynikające w mojej ocenie z tego, że orkiestra zaczęła grać zanim jeszcze sytuacja na dobre na scenie się zakończyła - ocenił sytuację w rozmowie z Plejadą. - Nie jestem odpowiednią osobą, żeby to komentować, bo nie widziałem tego na bieżąco i nie wiem, na ile Doda sama nie chciała się wypowiadać, na ile ktoś jej w tym przeszkadzał, na ile orkiestra, która dała sygnał, że "lecimy dalej" niejako ją z tej sceny zepchnęła - dodał.
- Myślę, że nikt celowo i intencjonalnie Dody na scenie w TVN nie knebluje i wszelkie legendy o tym, że jest jakiś ban na Dodę, już dawno są nieprawdą. Myślę, że jeśli doszło do takiej sytuacji, to była to jakaś niefortunna niezręczność - zaznaczył.

mm