Napisał Pan na Twitterze, że poseł Jakub Kulesza to Pana "synek sejmowy". "Synek, znaczy jednego masz z Kornelem, a drugiego z Korwinem. Pytanie - ty rodzisz, czy zapładniasz te piękne istoty?" - odpisał Panu przewodniczący Paweł Kukiz. O co chodzi?
Nie wiem o co chodzi - to po pierwsze. Po drugie - partii Kukiz'15 jeszcze nie ma. Działamy dalej. Ja w tym ugrupowaniu nie jestem dla Pawła Kukiza. To nie jest towarzystwo wzajemnej adoracji. To jest potężny ruch, a zapewniam, że członków tego ruchu nie zostawię.
Wiem, że prezes Janusz Korwin-Mikke bardzo Pana ceni. Nie kusiło Pana, by wybrać drogę posła Kuleszy i pójść tam, gdzie Pana chcą?
Ja już żyję na tym świecie trochę lat i wiem, że nie ma takich sytuacji, w których się wszystko rzuca skutecznie i idzie się gdzieś dalej. Nie ma. Ja nie po to trzy lata pracowałem w tym ruchu dla realizowania idei tego ruchu, żeby teraz to wszystko porzucić. Po prostu myślę, że pan przewodniczący miał zły dzień, natomiast trzeba się głębiej zastanowić nad restrukturyzacją tego wszystkiego. Nie ma mowy o żadnym rzucaniu i nie ma mowy o wycofywaniu się ze współpracy z własnymi wyborcami. Wie pan, to, że Paweł Kukiz ma zły dzień i wypisuje jakieś głupoty, to dla mnie nie jest ważne. Bo dla mnie najważniejsi są wyborcy, a nie Paweł Kukiz.
To jeszcze słówko o pośle Kuleszy. Popiera Pan jego odejście?
Powody, które Jakub Kulesza ogłosił na konferencji prasowej są dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Myślę, że jemu o co innego chodziło, a co innego powiedział. Ja myślę, że to były problemy dużo głębsze, programowe. Ale to już Jakub powinien mówić o tym.