Marek Kuchciński. Od hipisa do drugiej osoby w państwie

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
Marek Kuchciński i Jarosław Kaczyński
Marek Kuchciński i Jarosław Kaczyński Adam Guz
Marszałek Marek Kuchciński nigdy nie miał dobrych notowań, przynajmniej wśród opozycji. Dorobił się nawet miana „najgorszego marszałka wolnego Sejmu”

Kampania wyborcza trwa w najlepsze. Prawo i Sprawiedliwość, jeśli chce wygrać wybory, musi unikać wpadek. Ale za sprawą marszałka Sejmu mamy oto „Air Kuchciński” z rodziną i lotami w tle.

Marek Kuchciński milczy. Choć o marszałku Sejmu głośno, jak nigdy wcześniej. Dwadzieścia trzy razy brał na pokład rządowego samolotu członków swojej rodziny, wcześniej temu zaprzeczał, ale postawiony pod ścianą - nie miał wyjścia, musiał powiedzieć, jak było. Po tym, jak Radio Zet dotarło do dokumentów potwierdzających sześć takich lotów, Kuchciński pewnie bał się, że dziennikarze albo opozycja będą drążyć dalej, więc uprzedził fakty. Wyszło, że rodzinne podróże, za nasze, podatników pieniądze, były specjalnością marszałka Kuchci-ńskiego. Ponoć prezes Kaczyński mocno się wkurzył, ale mleko rozlane.

- Pan marszałek traci kolejny dzień, mam nadzieję, że pod tym względem ten tydzień będzie przełomowy. Mamy posiedzenie Sejmu, więc okazję do tego, żeby się tą sprawą zająć. Pan marszałek ma obowiązek nas poinformować, ile było takich lotów od początku kadencji. Mam nie najgorsze źródła informacji. Te moje źródła mówią, że takich lotów z członkami rodziny na pokładzie mogło być ponad 100. To zupełnie zmienia postać rzeczy - mówił Sławomir Nitras w TOK FM.

Sprawa wydaje się poważna. Oficjalnie wszystkie loty, które Kuchciński odbywał w towarzystwie swojej rodziny, były wyłącznie lotami służbowymi. „Marszałek Sejmu ma prawo do korzystania z samolotów rządowych; wszystkie przeloty były związane z obowiązkami służbowymi” - czytamy w oficjalnym komunikacje Centrum Informacyjnego Sejmu.

Tymczasem „Rzeczpospolita” kilka dni temu napisała, że rządowymi samolotami bez marszałka Kuchcińskiego miały latać jego dzieci. Informacje mają pochodzić od anonimowych pracowników lotniska w rzeszowskiej Jesionce i jeśliby się potwierdziły, sprawą powinien zająć się prokurator. Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu, Andrzej Grzegrzółka, wprawdzie zaprzecza tym rewelacjom, ale i tak jest o czym pisać. Tym bardziej, że w tej sprawie opozycja mówi jednym głosem. Prezes Kaczyński doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, stąd osobiście zwrócił się do ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka i szefa KPRM o uregulowanie kwestii służbowych lotów. Podobny apel wystosował do prezydenta Andrzeja Dudy.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk już we wtorek poinformował, że zostało znowelizowane zarządzenie szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów dotyczące podróży krajowych lub zagranicznych - odbywających się w związku z wykonywaniem na rzecz kancelarii premiera zadań innych, niż wykonywane w ramach stosunków pracy.

Wyjaśnił, że do przepisów, które regulują wykorzystanie transportu lotniczego, wprowadzony został dodatkowy rozdział. - W sytuacji, w której rodziny osób transportowanych w ramach procedury HEAD czy też rządowym transportem lotniczym przebywałyby na pokładzie statku powietrznego w innej formule niż skład oficjalnej delegacji, wtedy takie osoby będą ponosiły koszty tej podróży - mówił Dworczyk.

Szef KPRM sprecyzował, że owa odpłatność będzie stanowiła średnią wartość kosztu biletu lotniczego na danej trasie. Koszty podróży ma wyliczać biuro finansów w porozumieniu z biurem dyrektora generalnego.

Dworczyk zapytany został o to, co z kosztami dotyczącymi zapewnienia bezpieczeństwa członkom rodzin. - Procedura HEAD obowiązuje wyłącznie osobę, której przysługuje ochrona Służby Ochrony Państwa (…) Ochrona nie przysługuje rodzinie, która przebywa na pokładzie statku powietrznego - tak odpowiedział.

Ale opozycja nie zamierza odpuszczać, mimo że marszałek Kuchciński zwrócił 15 tys. złotych za rodzinne loty, a raczej przelał te pieniądze na konta Caritas i fundacji Ewy Błaszczyk Akogo?, parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej złożyli wizytę w gmachu KPRM.

- Kancelaria premiera nie dysponuje dokumentami dotyczącymi imiennych list lotów, które są realizowane na wniosek Kancelarii Sejmu - przekazał rzecznik rządu Piotr Müller. Posłom PO przedstawiono „dokumenty tylko z ostatnich trzech miesięcy: są to zamówienia samolotów, ale nie wynika z nich, kto dokładnie był na ich pokładzie.

- Widać, że nie ma chęci do wyjaśnienia tej sprawy, nie ma chęci do tego, aby opinia publiczna poznała całą prawdę. Tym niemniej już dzisiaj zapowiadamy, że wystąpimy w trybie kontroli poselskiej do Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych o udostępnienie wszystkich dokumentów tam znajdujących się dot. lotów o statusie HEAD, także lotów śmigłowcami, CASA-mi i bez statusu HEAD. Wystąpimy także do SOP - jako instytucji, która takie informacje musi posiadać - o udostępnienie wszystkich, pełnych list pasażerów - skomentował Marcin Kierwiński.

Koalicja Obywatelska złożyła także wniosek o odwołanie marszałka Kuchcińskiego, bo jak czytamy w uzasadnieniu, marszałek i jego kancelaria skłamali na temat „prywatnych podróży Kuchcińskiego” z wykorzystaniem rządowych samolotów. Wniosek ma charakter raczej „symboliczny”. Sławomir Neumann tłumaczy: - Trzeba pokazać, że w normalnym państwie nie ma zgody na oligarchiczne zachowania przedstawicieli władzy. Do odwołania marszałka potrzebna jest bezwzględna większość głosów w obecności co najmniej połowy wszystkich posłów.

Ale to nie są jedyne kłopoty marszałka Kuchcińskiego. 30 lipca minęły dwa tygodnie, odkąd Kancelaria Sejmu otrzymała uzasadnienie wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego dotyczące publikacji list poparcia kandydatów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Do minionego wtorku kancelaria zapowiedziała wypełnienie wyroku NSA. Nie zrobiła tego jednak. CIS poinformowało za to, że 29 lipca 2019 roku do Kancelarii Sejmu wpłynęło wydane tego samego dnia postanowienie Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych zobowiązujące Kancelarię Sejmu do „powstrzymania się od upublicznienia lub udostępnienia w jakiejkolwiek formie danych osobowych sędziów, zawartych w wykazach osób popierających zgłoszenia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa”. Dla jasności prezes UODO, to wieloletni radny Prawa i Sprawiedliwości.

- Sąd wydał wyrok, ten wyrok jest prawomocny i wykonalny. Każdy powinien wykonywać wyroki sądów - podkreślał we „Wstajesz i wiesz” w TVN24 doktor Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Dodał, że „niewykonywanie wyroku sądu to jest drwina z wymiaru sprawiedliwości”. W podobnym tonie wypowiadają się także inni prawnicy i opozycja. Gromy spadają nie tylko na głowę Agnieszki Kaczmarskiej, która jest szefową Kancelarii Sejmu, ale i na głowę marszałka Kuchcińskiego. Ale umówmy się, ten nigdy nie miał dobrych notowania, przynajmniej wśród opozycji. Dorobił się nawet miana „najgorszego marszałka wolnego Sejmu”.

- Nie mam o marszałku Kuchcińskim dobrej opinii - nie ukrywa poseł Eugeniusz Kłopotek z PSL. - Nie jest moim przełożonym, a tak się zachowuje. Zapomniał, że jest pierwszym wśród równych, marszałkiem wybranym przez innych parlamentarzystów. Jego zachowanie podnosi ciśnienie w Sejmie, ciągle dochodzi do awantur. A to, co wyprawia z posłem Nitrasem, trąci mobbingiem - dodaje Eugeniusz Kłopotek. I jest to opinia powszechna wśród polityków opozycji.

Posłowie mówią: To już nie jest dawny Sejm, PiS zawładnął parlament dla siebie. A marszałek Kuchciński bezrefleksyjnie wykonuje polecenia Jarosława Kaczyńskiego albo Ryszarda Terleckiego. Jest przy tym zupełnie pogubiony.

Przykład? Słynne posiedzenie Sejmu, na którym marszałek Kuchciński najpierw wykluczył z obrad posła platformy Michała Szczerbę, a potem w obliczu blokowania mównicy sejmowej przez część opozycji, przeniósł głosowanie nad budżetem do sali kolumnowej. Tam budżet został przyjęty. Opozycja powiedziała: „Nie” i przez wiele tygodni okupowała mównicę.

- Jeśli Marek Kuchciński jest sobą, jest naprawdę bardzo sympatycznym, kulturalnym człowiekiem. Z dużym poczuciem humoru. Wiem, że interesuje się sztuką, słucha muzyki poważnej, chodzi do opery. Ale kiedy wychodzi na salę obrad, staje się kim zupełnie innym. Wcześniej, kiedy był wicemarszałkiem, nigdy nie doprowadził do takiej sytuacji, jak w piątek, tyle że dzisiaj jako marszałek Sejmu staje się obrońcą Prawa i Sprawiedliwości - mówiła mi wtedy Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka Platformy Obywatelskiej. - Zbyt nerwowo reaguje na krytykę PiS, na ironię, które w parlamencie są przecież dopuszczalne, są czymś normalnym. W piątek przyczepił się do kartki trzymanej przez posła Szczerbę, zupełnie stracił panowanie nad sobą. Myślałam jednak, że zwoła konwent, uspokoi sytuację i znając Kuchcińskiego, pewnie by do tego dążył, ale kiedy zobaczyłam zawzięty wraz twarzy Jarosława Kaczyńskiego, wiedziałam, że dojdzie do konfrontacji - dodała posłanka Kidawa-Błońska.

Ryszard Czarnecki, polityk PiS, zgadzał się z posłanką Platformy, przynajmniej z pierwszą częścią jej wypowiedzi. - Bardzo spokojny, grzeczny, sympatyczny, z poczuciem humoru. Nie jest zakładnikiem własnego zdania, nie narzuca go też innym - opisywał marszałka Sejmu poseł Czarnecki.

Po ponad miesiącu wyjaśniła się tajemnica mocno nerwowej reakcji marszałka Kuchcińskiego na słowa posła Szczerby: „Panie marszałku, kochany”. Słów, które rozpoczęły największy od lat kryzysy parlamentarny w Polsce.

„Moje pokolenie pamięta, że w latach 70. ulicą rządzili gitowcy. Porozumiewali się grypserą. My hipisi, żeby przeżyć, musieliśmy znać jej zasady. Największym błędem było powiedzieć do gitowca: kochany lub kocham cię. Słowo to w grypserze znaczyło seks oralny. Za powiedzenie tego można było zostać ciężko pobitym” - napisał na Facebooku Kamil Sipowicz, filozof, malarz, pisarz, autor książki „Hipisi w PRL-u”.

Cóż, trudno sobie wyobrazić, żeby poseł Szczerba miał proponować seks oralny marszałkowi Kuchcińskiemu, ale reakcja na „kochany” była rzeczywiście dość gwałtowna. Tyle tylko, że rzeczywiście, marszałek Kuchciński przyznał kiedyś w wywiadzie dla „Faktu”, że w młodości był hipisem, nie stronił od alkoholu i różnych innych używek. Nosił pseudonim Członek i Penelopa. Kuchciński nie ukrywał także, że był bardzo kochliwy. Dziś na tamte czasy patrzy już zupełnie inaczej i nie zamierza chwalić się tym, co wtedy robił. Jego zdaniem Donald Tusk, który na łamach „Newsweeka” wyznał, że palił trawkę i pił alkohol w szczenięcych latach, szukał w ten sposób taniej popularności.

„Nie wypada, żeby premier tak bezkrytycznie opowiadał o swoich grzechach i się nimi chwalił. Jest szefem rządu i powinien dawać przykład. Takie opowieści, jakie serwuje Donald Tusk, mogą spowodować, że jacyś młodzi ludzie mogą uznać, iż mają przyzwolenie na tego typu zachowania. Premier powinien zająć się pracą dla Polski, a nie opowiadać głupoty” - mówił dziennikowi.pl marszałek Kuchciński. Jemu w wyjściu na życiową prostą pomogło wojsko.

Ale po kolei: Marek Kuchciński urodził się w 1955 roku w Przemyślu. Studiował historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, lecz studiów nie ukończył. Został za to absolwentem Policealnego Studium Ogrodniczego w 1978 roku, do 1990 prowadził zresztą rodzinne gospodarstwo ogrodnicze. Na początku lat 80. Kuchciński zaangażowany był w chłopski ruch oporu, mieszkał wtedy na opłotkach Przemyśla. Na strychu swojego domu organizował spotkania, na które przyjeżdżali nie tylko opozycjoniści, ale i artyści. Na jednym z takich spotkań, w 1989 roku, poznał Jarosława Kaczyńskiego. Rok później wstąpił do Porozumienia Centrum. W 2001 roku dołączył do Prawa i Sprawiedliwości. W tym samym roku dostał mandat poselski. Był wiceprezesm PiS. W 2010 roku został wybrany na wicemarszałka Sejmu z ramienia PiS po śmierci Krzysztofa Putry, który zginął w katastrofie w Smoleńsku. Po wygraniu przez PiS wyborów w 2015 roku został marszałkiem Sejmu.

- Poczciwy, ale bez głębszej refleksji, bez politycznych ambicji, co bardzo odpowiada prezesowi, bo Kaczyński nie lubi osób silnych, zdecydowanych, broniących swoich poglądów. Kuchciński nie ma poglądów, a jeśli, to na lewo od PiS. To taki „przydupas” prezesa, ale nie jest zdolny do jakichś świństw, jak powiedziałem, to poczciwy człowiek. Wydaje mi się, że nie jest mu dobrze z tym, że musi być w Sejmie karbowym Prawa i Sprawiedliwości - opowiada jeden z polityków prawicy. I dodaje, że Kuchciński to nie jest „gejzer intelektu”, ale jest wpatrzony w prezesa i niesłychanie lojalny, poza tym był przy Kaczyńskim od samego początku, od czasów Porozumienia Centrum.

- O tym, jak Jarosław Kaczyński traktuje państwo, świadczy fakt, że zrobił tego człowieka drugą osobą w państwie - dodaje nasz rozmówca.

Bo rzeczywiście, po awanturze z posłem Szczerbą wcale nie było lepiej. Ograniczanie praw dziennikarzy, awantura podczas protestu opiekunów osób niepełnosprawnych, zabieranie posłom głosu, karanie ich grzywnami (patrz poseł Nitras) - długo by wyliczać. Sam marszałek chodzi po Sejmie w otoczeniu rosłych panów ze Straży Marszałkowskiej i trudno nie odnieść wrażenia, że najlepiej czułby się wtedy, gdyby na Wiejskiej został sam.

Politycy podnoszą, że Sejm nie jest już taki jak kiedyś, że stał się twierdzą, w której nie ma mowy o wymianie poglądów.

- Marszałek Sejmu, cóż. Znam go osobiście, byliśmy przez wiele lat w jednej komisji: raz on był jej przewodniczącym, raz ja. Kuchciński się do wielu rzeczy nadaje, ale się nie nadaje na marszałka Sejmu. Niezręcznie mi o tym mówić. Marszałek, jak sama nazwa wskazuje, musi być samodzielny. W wojsku marszałek to osobowość. Żaden generał nie wydaje mu rozkazów, on jest marszałkiem i on podejmuje decyzje. Kuchciński jest kapralem tego Sejmu. Ktoś mu wydaje polecenia i on je wykonuje: tak to wygląda - opowiadał mi kiedyś Stanisław Żelichowski, jeden z najdłuższych stażem posłów, dziś poza parlamentem. I dodał, że koledzy narzekają, a nawet zazdroszczą mu, że nie musi brać w tym wszystkim udziału.

Oczywiście, partyjni koledzy próbują marszałka Kuchciń-skiego bronić, zrzucając winę na opozycję, bo ta „torpeduje prace parlamentu, bo zawsze jest na nie”.

- Funkcja marszałka Sejmu, jest bardzo niewdzięczna. W powszechnym odbiorze osoba na tym stanowisku powinna umieć pogodzić interesy wielu ugrupowań i mówiąc kolokwialnie „starać się łagodzić obyczaje”. Tymczasem jest osobiście odpowiedzialna za utrzymanie porządku i spraw- ne działanie Sejmu, w tym sensie musi dbać o niezakłócony przebieg procesu legislacyjnego. Jeżeli posłowie opozycyjni dopuszczają się zachowań niezgodnych z regulaminem czy wręcz starają się torpedować prace parlamentarne, marszałek zmuszony jest do podejmowania, również niepopularnych nieraz, interwencji - mówił mi swego czasu Adam Bielan.

A wracając jeszcze do lotów Marka Kuchcińskiego, nie wiadomo dokładnie, kto z jego rodziny korzystał z rządowych samolotów, ponoć żona i dzieci. Pierwsze małżeństwo Kuchciń-skiego unieważnił sąd biskupi. Jego druga żona, Dorota Mech-Kuchcińska, jest nauczycielką. Wzięli ślub w 1997 roku. Rok później urodziła im się córka Julia, w 2000 roku przyszły na świat bliźniaki Szymek i Ignaś. To z ich obecności na pokładach rządowych samolotów tłumaczy się marszałek.

Jarosław Kaczyński w książce „Porozumienie przeciw monowładzy” opowiada, jak zrodziło się słynne hasło „TKM”- „teraz, kur.., my”. Wspomina: „Dla mnie kabaretem coraz bardziej był AWS ze swoimi Spółdzielniami, teorią, że „Solidarność” wie wszystko najlepiej, a wybitni przedstawiciele narodu przychodzą na świat tylko w małych miastach (…). Tak zrodziło się TKM. (…) Nie ja wymyśliłem ten skrót. Usłyszałem go po raz pierwszy od Marka Kuchcińskiego jeszcze w 1990 r. W sierpniu wybrałem się (…) do Rzeszowa i Przemyśla. W Przemyślu rozmawiałem ze znanym mi już wcześniej szefem tamtejszego PC, czyli właśnie Markiem. Zapytałem go, jaka partia jest u niego najsilniejsza. Zastanowił się przez chwilę, roześmiał i powiedział - najsilniejsza jest TKM. Nie znałem tego skrótu. Marek go rozszyfrował, mówiąc o grupie ludzi bez żadnych określonych poglądów i przeszłości politycznej, którzy się pchają”. Więc Jacek Gądek z gazeta.pl pisze, że Kuchciński latając z rodziną rządowym samolotem na trasie Warszawa-Rzeszów, mówi dzisiaj: „teraz, kur.., ja”.

I coś w tym, niestety, jest.

Współpraca: Leszek Ruciński

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marek Kuchciński. Od hipisa do drugiej osoby w państwie - Plus Polska Times

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl