Skandynawia w szoku po zamordowaniu Norweżki i Dunki w jednym z górzystych rejonów Maroka. 24-letnia Louisa Vesterager Jespersen z Norwegii i o cztery lata od niej starsza Dunka Maren Ueland zginęły w okrutny sposób. Sprawca lub sprawcy zabójstwa odcięli im głowy.
Policja marokańska twierdzi, że zatrzymała jednego z podejrzanych o mord. Pochodzi on z Marakeszu, tam też mają przebywać dwaj kolejni podejrzani o dokonanie zabójstwa. Ciała studentek znaleziono przed ich namiotem dziesięć kilometrów od wsi Imil, niedaleko największego szczytu północnej Afryki, Mount Toubkal.
Kobiety studiowały na uniwersytecie w norweskim Telemarku. Chciały spędzić świąteczny czas na wędrówkach po górach Atlasu. Jak mówiła mama Ueland, Irena, studentki zdawały sobie sprawę w jak niebezpieczny rejon się wybierają.
Z kolei matka Vesterager Jespersen, Helle, mówiła o tym, że jej rodzina była stanowczo przeciwna wyprawie. Po tej makabrycznej zbrodni marokańskie władze zawiesiły możliwość odbywania górskich wycieczek w tym rejonie. - To bardzo zła wiadomość dla tych wszystkich, którzy lubili odwiedzać to miejsce - żalił się Hossein, miejscowy przewodnik.