Grupka przemaszerowała, a raczej przecisnęła się przez pełną jeszcze turystów ulicę Marynarki Polskiej, pod pomnik usteckiej syrenki na molo. Stamtąd promenadą nadmorską dotarła pod pomnika Fryderyka Chopina, gdzie odbył się wiec już tylko kilkunastu, głównie młodych i bardzo młodych osób.
Odbyły się dwa krótkie przemówienia, w tym jedno niestety ledwie słyszalne. Skandowano m.in. hasła: "naszą bronią solidarność", "tęcza nie obraża" i już na a sam koniec, nieco zagadkowe - "uwolnić Chopina".
Jak zapowiadała organizatorka marszu Karolina Dys marsz miał okazać solidarność z osobami LGBT+, wykluczanych z różnych dziedzin życia społecznego oraz udzielić poparcia dla Margot. Już pod pomnikiem dodała, że z pewnością nie jest to ostatni taki marsz w Ustce.
Wiec nie przyciągnął szczególniej uwagi wszechobecnych dookoła turystów. Nie było też widać osób z miejscowego establishmentu publicznego.
Uczestnicy wiecu i marszu już zupełnie na koniec podziękowali oklaskami za ochronę miejscowej policji i straży miejskiej. I słusznie. Marsz był bowiem bardzo dobrze zabezpieczony. Obyło się bez jakichkolwiek incydentów, a na jednego uczestnika wydarzenia przypadło co najmniej 1,5 policjanta.
Zobacz także Małpa na trasie Słupsk - Ustka
