Martwe ryby w Zatoce Puckiej
Martwe ryby w porcie jachtowym w Pucku odkryto w poniedziałkowe przedpołudnie. Widok jest naprawdę makabryczny. Na dnie Zatoki Puckiej, po wewnętrznej stronie falochronu widać grupę białych korpusów. Martwe ryby leżą w mniej lub bardziej zwartych grupach - po kilkadziesiąt sztuk.
W nieco dalszej odległości wypatrzeć można też pojedyncze ryby. Jest ich dość sporo - na pewno ponad 200, jak skrupulatnie wyliczyli mieszkańcy, którzy nas o sprawie poinformowali.
- Wygląda to fatalnie. Pojedyncze zdechłe ryby w zatoce widywało się zawsze. Ale taka masa.... porażające - mówi Maria z Pucka, która nadesłała nam zdjęcia. - Trudno powiedzieć, co się tam stało, ale nie robi to najlepszego wrażenia.
Informacje o pokaźnej grupie martwych ryb w Zatoce Puckiej przekazano też do Miejskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Pucku. To miejska agenda, która zarządza portem.
Martwe ryby w Zatoce Puckiej! "Widać je przy samym falochron...
- Wiemy, widzieliśmy, sprawę zgłosiliśmy już wszędzie gdzie się dało - komentuje Magdalena Kulas, główna księgowa w MOKSiR w Pucku. - Wie m.in. Urząd Miasta, Straż Miejska w Pucku, ochrona środowiska, starostwo...
Co się dzieje w Zatoce Puckiej?
Ktoś podtruł ryby lub je ogłuszył? Coś złego dzieje się w samej Zatoce Puckiej? Może to efekt uboczny pracy rybaków, których kuter niedawno widziano w miejscu, gdzie na dnie zalegają ryby?
W MOKSiR w Pucku nikt nie próbuje nawet ustalić przyczyny tego dziwnego zjawiska. Tym mają się zająć fachowcy od środowiska. Do poszczególnych jednostek trafiły zdjęcia i filmiki z puckiego portu.
- Na pewno w ostatnim czasie nie zgłaszano nam np. wycieków paliwa lub podobnych substancji - usłyszeliśmy w MOKSiR-ze.
W Urzędzie Miasta w Pucku też nikt błyskawicznej odpowiedzi o przyczynach masowego śnięcia ryb nie udzieli, bo po prostu jest na to za wcześnie.
- Też jesteśmy zaniepokojeni i staramy się w miarę szybko wyjaśnić, co się stało w porcie - mówi Piotr Ciskowski, zastępca burmistrz Pucka.
W sanepidzie w Pucku informują, że to właśnie w gestii lokalnego urzędu leży dojście do tego, co się stało w wodzie.
Jeśli problem będzie szerszy niż miejscowe zagrożenie, wówczas można tematem zainteresować starostwo w Pucku lub wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska z Gdańska.
Tematowi martwych ryb też przyglądają się w wydziale zarządzania kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Pucku. Póki co, jednak nikt nie planuje interwencji.
- Sprawa na pewno jest intrygująca, niemniej to nie my jesteśmy od znajdowania przyczyn - przypomina naczelnik Piotr Bolin.
W puckim urzędzie wskazują, że ryby raczej nie są śnięte (bo raczej pływałyby po powierzchni).
- Sam trochę łowię, rozmawialiśmy też z naszymi wędkarzami, stąd nasze pierwsze wnioski - mówi wiceburmistrz i zastrzega: - Nie jestem ekspertem, więc nie wyrokuję w sprawie przyczyn tego, co się stało z rybami.
Martwe sztuki na dnie portowego basenu mogą być "produktem ubocznym" rybackich połowów.
- Sprawę, wraz ze zdjęciami i filmikami, przekazaliśmy do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku, jak nam doradzono w instancjach, z którymi się kontaktowaliśmy - mówi Piotr Ciskowski. - Teraz to ta wojewódzka instytucja zdecyduje, jak zakwalifikuje zdarzenie i co dalej będzie działo się w sprawie.
