Elitarna brygada rosyjskiej piechoty morskiej poniosła ogromne straty w jednej z najbardziej krwawych bitew od początku wojny na Ukrainie.
Rosja atakuje Wuhłedar od końcówki stycznia. Opanowanie miasta dałoby armii Putina kontrolę nad ukraińskimi szlakami logistycznymi, pozwalając szybciej przerzucać wojska między frontem wschodnim a południowym. Miasta bronią żołnierze 72. Dywizji Zmechanizowanej. Wykorzystują otwarte przestrzenie niszcząc czołgi i pojazdy opancerzone. Rosyjskie maszyny wpadają na pola minowe. 130 czołgów zostało zniszczonych.
Rozliczyć generałów Putina
Klęska skłoniła rosyjskich twardogłowych do wezwania do pokazowych procesów w celu ukarania generałów odpowiedzialnych za powtarzające się masakry ich żołnierzy. - Niektórzy z nich to kretyni – grzmi Igor Girkin, były oficer wywiadu Rosji, który organizował promoskiewskie powstania w 2014 roku w Doniecku i na Krymie.
Ostatnia próba zajęcia Wuhłedaru rozpoczęła się pod koniec stycznia. Specnaz, grupy pancerne i piechota morska zaatakowały z kilku kierunków.
Jewgienij Nazarenko, rzecznik jednej z broniących się jednostek ukraińskich, mówił, że natarcie było zauważalne z wieżowców. Obrońcy zadali wrogowi dotkliwe straty, choć Siergiej Szojgu, minister obrony Rosji, chwalił się „udaną ofensywą pod Wuhłedarem”.
Czołgi na polach minowych
Kijów odpowiedział publikacją wideo, na którym widać zniszczone czołgi wroga. Ukraińskie drony sfilmowały czołgi wjeżdżające na pola minowe, żołnierzy Putina uciekających w panice i ciała innych rozrzucone po ziemi.
Największe straty poniosła 155. Brygada Morska Floty Pacyfiku. Zasłynęła w 2022 roku grabieżą okolic Kijowa. Doznała ciężkich strat w ataku na stolicę i ponownie w szturmie na Wuhłedar trzy miesiące temu.
Po stracie 300 ludzi w ciągu czterech dni w ataku koło Wuhłedaru w listopadzie 2022 roku, wielu żołnierzy napisało list, w którym za duże straty obwiniają dowódcę generała Rustama Muradowa. Ten czuje się jednak pewnie, bo wciąż cieszy się wsparciem Kremla.

dś